Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabijanie to praca jak inne

Przemysław Winter
Dla tych dzieci zabijanie stało się zajęciem, do którego można przywyknąć, a nawet je polubić
Dla tych dzieci zabijanie stało się zajęciem, do którego można przywyknąć, a nawet je polubić Materiały Promocyjne/Syrena Films
Wystarczającym powodem, dla którego należy obejrzeć film "Gomorra", jest dramatyczna historia Roberta Saviano, włoskiego pisarza, autora książki, na której oparty został scenariusz filmu. Na Saviano po premierze jego książki wydała wyrok śmierci kamorra, neapolitańska mafia.

Pisarzowi dzięki pracy w specjalnej grupie, badającej działalność kamorry, udało się zrozumieć i opisać potęgę neapolitańskiej mafii. Książka zrobiła we Włoszech furorę, sprzedano jej ponad milion egzemplarzy. Dla mafiosów Saviano stał się wrogiem numer 1. Mimo przydzielonej mu ochrony policyjnej pisarz, który sam mówi, że wyroki śmierci kamorry są prędzej czy później zawsze wykonywane, zdecydował się ukryć poza własnym krajem. Apel w jego obronie wystosowało do włoskiego państwa sześciu noblistów, m.in. Guenter Grass. Saviano stał się kimś w rodzaju europejskiego Salmana Rushdiego, a jego los jest testem europejskiej wolności.

Wszystko to razem jest powodem wystarczającym, ale nie jedynym, dla którego "Gomorrę" warto obejrzeć. Film dostał Złotą Palmę na ostatnim festiwalu w Cannes nie za samą tylko słuszność. To obraz, który dzięki udanemu połączeniu cech dokumentu i fabuły daje widzowi poczucie, jakby w kinie dotykał rzeczywistego życia.

Matteo Garrone, współautor scenariusza i reżyser, wybrał z książki Saviano pięc historii, ale wymieszał je ze sobą tak, że przez pierwszą część filmu trudno jest się połapać w przebiegu wydarzeń. Prawdę mówiąc, do samego końca nie wszystko wiemy, nie wszystko rozumiemy. To trochę tak, jakbyśmy w pojemniku z potłuczonym szkłem próbowali na powrót pozbierać porozbijane butelki i naczynia.

Dlaczego na przykład film kończy się właśnie w tym, a nie innym momencie, dlaczego akurat zamordowaniem dwóch chłopaków, którzy w swojej dziecięcej głupocie rzucili wyzwanie mafii? Odbywa się egzekucja, całkowicie beznamiętna, jakby strzelało się do bezpańskich psów, ciała chłopaków w łyżce koparki odwożone są na miejsce, gdzie zostaną zasypane w pewnie nigdy przez nikogo nieodkrytym grobie, potem cięcie, znika obraz, koniec. Może chodziło właśnie o tę całkowitą bezduszność?

"Gomorra" odziera mafię z nimbu tajemniczości i egzotyki, w jaką lubi przyozdabiać ją kino. Kamorra pokazywana przez Saviano i Garrone jest po prostu dużym i perfekcyjnie działającym przedsiębiorstwem, opartym na zarabianiu i zabijaniu. Nieprzypadkowo jednym z głównych bohaterów filmu jest człowiek, który w tym biznesie odgrywa rolę księgowego. Tak się po prostu składa, że zamiast sumować słupki z liczbami, pobiera haracze czy asystuje egzekucjom. To jedyna różnica. Pospolitość, zwyczajność tego człowieczka z zestawieniu z tym, na czym polega jego praca, budzić może w widzu dreszcz.
Niesamowite jest też w "Gomorze" pokazanie mafii nie jako ekskluzywnego klubu zabójców czy rodzinnego klanu, jak w "Ojcu chrzestnym", tylko jako instytucji ściśle zrośniętej z codziennym życiem mieszkańców przedmieść Neapolu. Instytucji, która ma nawet swoje przedszkole, w którym dzieci uczone są odporności na rewolwerowe strzały. Która stała się prawdziwym państwem w państwie.

"Gomorrę" warto porównać sobie ze słynnym brazylijskim "Miastem Boga" Fernando Meirellesa, pokazującym zdziczałe życie w favelach Rio de Janeiro. Tam również dostaliśmy obraz świata rządzonego przez gangi. Także tam bohaterami są dzieci, których nikt nie nauczył odróżniania dobra i zła.

Dla nich zabijanie stało się zajęciem, do którego można przywyknąć, a nawet je polubić. Jedna ważna różnica między brazylijskim i włoskim obrazem polega, wydaje mi się, na tym, że u Meirellesa punktem wyjścia tej nienormalności jest jednak coś nienormalnego, nędza getta, jakim stały się favele. W "Gomorze" mafia wyrasta z - owszem - biednego, nieciekawego, ale jednak w miarę normalnego życia. Zło jest tu jego drugą stroną, taką po prostu podszewką.

Jak bardzo zrośnięte są to ze sobą światy, pokazują też historie związane z produkcją filmu. Policja aresztowała na przykład po premierze paru statystujących w niej amatorów, którymi okazali się niechcąco wybrani na castingu gangsterzy z kamorry. A kiedy film po wielkim sukcesie w kinach wszedł na DVD, mafia wypuściła jego własne podróbki.

Jak się to pisze, też można poczuć dreszcz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki