Nie czuje się Pan zażenowany całą sytuacją, która panuje ostatnio wokół klubu?
- Powiem tak - pewni ludzie wzięli w Gdańsku na swoje barki odpowiedzialność za ten klub. Są zatem dwa wyjścia - możemy im pomóc w realizacji celów albo po prostu powiedzieć "nie". Nie ukrywam oczywiście , że pewne kwestie powinny być szybciej rozstrzygnięte. Niemniej jednak pojawiło się zielone światło i wydaje się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Ja osobiście znajduję się w centrum tych wydarzeń, więc nie chcę też bruździć we własnym gnieździe. Nie da się tego wszystkiego rzucić z dnia na dzień. Rozdzieranie ran i wieczne gdybanie na temat przeszłości, to nie jest dobre rozwiązanie.
Wierzy Pan w to, że mimo problemów, z którymi boryka się obecnie zespół, Wybrzeże będzie w stanie walczyć w sezonie o najwyższe cele?
Jeżeli działacze zapewnią temu klubowi płynność finansową, to myślę, że sezon powinien być udany. Porównałbym naszą sytuację do dziecka, które płacze, dopóki nie zostanie nakarmione i umyte. Gdy dostaje jednak butelkę z mlekiem, szybko o tym zapomina. Mam nadzieję, że podobnie będzie w gdańskim zespole.
Przeczytaj całą rozmowę w poniedziałkowym magazynie "Dziennika Bałtyckiego"!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?