Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital w Kościerzynie: spółka albo likwidacja

Jolanta Sobierajska - Grenda, rozm. Jolanta Gromadzka - Anzelewicz
Tomasz Bołt/ Archiwum PP
Z Jolantą Sobierańską-Grendą, dyrektorem Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Związkowcy z Solidarności chcą, by kontrolerzy z Ministerstwa Zdrowia przeanalizowali decyzje podejmowane przez zarząd województwa oraz uchwały Sejmiku odnośnie szpitala w Kościerzynie. Sugerują przy tym, że Urząd Marszałkowski od lat celowo przymykał oko na zadłużanie się szpitala, by go sprywatyzować...

Jeżeli pismo z takimi postulatami rzeczywiście zostanie wysłane do Warszawy, to na pewno Ministerstwo Zdrowia podejmie właściwe kroki i być może uruchomi kontrolę w Kościerzynie, zgodnie z przysługującymi mu uprawnieniami wynikającymi z ustawy o działalności leczniczej. Wszelkie działania właściciela tego szpitala, czyli samorządu wojewódzkiego, są jednak teraz nastawione na poprawę jego sytuacji finansowej, restrukturyzację zadłużenia i podjęcia jak najlepszych decyzji co do jego przyszłości.

Czy Pani zdaniem zewnętrzne kontrole nie wykażą żadnych nieprawidłowości?

Tego jeszcze nie wiemy. Zarówno obecna dyrekcja szpitala, jak i Urząd Marszałkowski wciąż analizują dokumenty i decyzje podejmowane w przeszłości. Podkreślam jednak - na dziś najważniejsza jest stabilizacja finansów szpitala, bo musi on na bieżąco regulować swoje należności, a przede wszystkim wypłacać pensje pracownikom.

Wypłaty dla nich są zagrożone?

Przy tak olbrzymiej skali zobowiązań i braku naszej interwencji taka groźba byłaby wkrótce realna. Robimy więc wszystko, by ten szpital zbilansować.

Dziś odbyć się ma w szpitalu posiedzenie jego Rady Społecznej O czym rada ma zdecydować?

Nie tyle zdecydować, co wydać opinię o przekształceniu szpitala w spółkę prawa handlowego.

A jeśli rada powie "nie" to zablokuje ten proces?

Nie, zgodnie z ustawą opinia Rady Społecznej jest tylko załącznikiem do kwestionariusza przekształce-
niowego. Dla nas jest jednak bardzo ważna ze względu na rolę Rady Społecznej i społeczną wagę tej decyzji.

Kościerski szpital jako jedyny na Pomorzu przekroczył budzący tyle emocji wskaźnik, który w stabilnym szpitalu nie powinien przekraczać 0,5. Co to za wskaźnik?

To wskaźnik zadłużenia wprowadzony przez ustawę o działalności leczniczej, która weszła w życie 1 lipca 2011 r. Mówi o stosunku zobowiązań długoterminowych i krótkoterminowych pomniejszonych o inwestycje.
Jeżeli wskaźnik ten przekracza 0,5 - a w przypadku Kościerzyny wynosi on 0,9, to samorząd przekształcając szpital w spółkę zobligowany jest do przejęcia tego, co jest "ponad" 0,5, czyli, w tym wypadku 40 mln zł. Mamy jeszcze szansę odzyskać z tej kwoty 16,5 mln zł w ramach dotacji rządowej. Warunek - wnioskować o to możemy tylko do końca tego roku.

Czy w grę wchodzi tylko spółka? Nie ma innej alternatywy?

Zespół ds. przekształceń bardzo szeroko podszedł do problemu Kościerzyny, w sumie przeanalizował aż sześć wariantów. A więc - pozostawienie szpitala w obecnej formie, wydzierżawienie go, znalezienie operatora zewnętrznego do zarządzania oraz trzy warianty przekształcenia - ze stuprocentowym udziałem samorządu, ze zbyciem części udziałów inwestorowi zewnętrznemu, ewentualnie wydzierżawieniu go już po przekształceniu w spółkę. Na dzień dzisiejszy uchwała Sejmiku zakłada przekształcenie Kościerzyny w spółkę samorządową, co w powszechnej opinii jest najbezpieczniejsze. Nie wykluczamy jednak w przyszłości inwestora zewnętrznego.

Wciąż powraca wątek Dzierżążna, który w opinii związkowców stał się dla szpitala kulą u nogi. Dzierżążno też wejdzie do spółki?

Zakładamy przekształcenie całego SPZOZ, łącznie z Dzierżążnem. Trzeba tu jednak wspomnieć, że część blisko 17 mln dotacji rządowej, którą mamy szansę dostać, związana jest również z Dzierżążnem, które aktualnie już bilansuje się na tzw. działalności operacyjnej. Nie jest więc już żadną kulą u nogi.

Szpital w formie spółki nadal jednak będzie miał 50 mln zł długu. Jak z tych marnych kontraktów z NFZ ma leczyć chorych i je spłacać?

Trwa dyskusja, czy spółka da radę obsłużyć zadłużenie na poziomie 50 mln zł, a nikt nie zastanawia się, jak szpital w obecnej formie ma udźwignąć zobowiązania rzędu 90 mln. Same koszty ich obsługi sięgają 4,5 mln zł. To chyba jasne, że o wiele bezpieczniejszy jest szpital, który ma 50 mln zł długu, od takiego, który ma go 90 mln. Wszelkie nasze obecne działania zmierzają właśnie do tego, by szpitalna spółka mogła w przyszłości spokojnie ten dług obsługiwać.

Na czym one polegają?

20 marca zbierze się nasz zespół ds. przekształceń, który oceni program restrukturyzacji. W jego ramach badany jest teraz szpitalny portfel wierzytelności oraz umowy zawarte z kontrahentami. Próbujemy zmienić je na bardziej korzystne dla szpitala. Najbardziej dotkliwe zobowiązania wymagalne, które sięgają 20 mln zł, przejmie samorząd wojewódzki w ramach pakietu 40 milionowego.

Samorząd nie ma jednak szuflady pełnej pieniędzy?

Zdecydowanie nie. Dlatego uważam, że to historyczna szansa dla szpitala w Kościerzynie, że samorząd zdecydował się przejąć tak dużą część jego olbrzymiego przecież długu. Odbędzie się to kosztem inwestycji z innych działów - dróg, kultury... Gdyby się na to nie zdecydował, szpitalowi groziłaby likwidacja.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki