Zwykle piszemy o dziełach sztuki, które skradziono z muzeum. W tej historii nieznany darczyńca, a może skruszony złodziej, przysłał cenny dar Muzeum Narodowemu w Gdańsku.
27 listopada 1983 roku listonosz przyniósł starannie opakowaną pocztową przesyłkę z wykaligrafowanym adresem. Poza tym paczka niczym się nie wyróżniała. Nie było jedynie nadawcy. Zaintrygowany dyrektor i pracownicy muzeum zaczęli rozpakowywać tajemniczą przesyłkę. Wreszcie wyłoniło się tekturowe pudło, które ostrożnie otworzono. W środku była starannie otulona kawałkami papieru miękka torba z brązowego ortalionu, z uchwytami z białej taśmy, zamknięta na zamek błyskawiczny, a w niej drewniana rzeźba wyobrażająca świętą. Nie znaleziono żadnego listu wyjaśniającego, kto i dlaczego przysłał paczkę do muzeum. Po wstępnych oględzinach ustalono, że to rzeźba późnogotycka z mniej więcej 1510 roku, wywodząca się z Pomorza Wschodniego.
Dyrekcja muzeum zwróciła się wówczas do milicji i do wojewódzkiego konserwatora zabytków w Elblągu z prośbą o ustalenie, skąd pochodzi gotycki skarb. Funkcjonariusze odpowiedzieli, że nie mają informacji, by rzeźba ta została skradziona. Nie otrzymano bowiem żadnego zgłoszenia o kradzieży figurki. Wojewódzki konserwator zabytków w Elblągu potwierdził fakty podane przez milicję.
Stan zachowania gotyckiej niewiasty z drewna był kiepski. Nadgryzły ją kołatki domowe - niewielkie chrząszcze z rodziny kołatkowatych. Polichromia się łuszczyła. Po konserwacji w muzealnej pracowni święta trafiła na krużganki gmachu przy ulicy Toruńskiej. Stała tam z małymi przerwami przez prawie 26 lat wśród innych gotyckich rzeźb.
Przez lata próbowano ustalić, skąd pochodzi. Nikt się do niej nie przyznawał. Czy podziwiano ją w którymś z malborskich kościołów? A może jest z ołtarza głównego katedry fromborskiej, Ołtarza Słodowników w kościele Świętego Mikołaja w Elblągu czy z Ołtarza Przewoźników Wiślanych z kościoła Mariackiego także w Elblągu. Ostatecznie ustalono, że jest to święta Niewiasta, która niegdyś stała w płytkiej predelli ołtarza szafkowego z lewej strony.
- O tym, że rzeźba stała w predelii ołtarza, dowiedzieliśmy się po wielu poszukiwaniach, w starych księgach. Sposób jej zamontowania demaskuje płytki otwór na kołek w głowie i taki sam w podstawie - mówi Jacek Kriegseisen, kurator Muzeum Narodowego w Gdańsku. - Udało się ustalić, że figurka jest częścią Ołtarza Przewoźników Wiślanych z kościoła Mariackiego w Elblągu. Obecnie jest on przechowywany w tamtejszym kościele pw. św. Mikołaja.
Ze względu na straty, jakie Elbląg poniósł w czasie wojny w zabytkach, Muzeum Narodowe jest gotowe podjąć rozmowy z właścicielem ołtarza nad sposobem i formą scalenia zabytku oraz powrotu świętej Niewiasty do kościoła.
Figurkę oglądać można z trzech stron. Faliste, układające się w pasma włosy spływają na ramiona. Na głowie ma złotą koronę. Zachwyca twarz o drobnych rysach i karnacji ciemnocielistej, oczy są błękitne, o cienkich brązowych brwiach. Nieznany mistrz ubrał ją w bordową suknię z trójkątnym dekoltem. Na ramiona narzucił jej lekko udrapowany złoty płaszcz. Całość wyrzeźbiona została z jednego kawałka lipowego drewna.
Figurka z Elbląga
Ostatecznie ustalono, że zaginiona rzeźba to figurka z ok. 1510 roku z Ołtarza Przewoźników Wiślanych kościoła Mariackiego w Elblągu.
Według Jacka Kriegseisena, kuratora Muzeum Narodowego, w literaturze zabytek figuruje jako popiersie św. Dziewicy, czyli charakterystyczny dla średniowiecza rodzaj relikwiarza. W tym przypadku rzeźba nie pełniła jednak funkcji relikwiarza. Nie wiemy, kogo miała przedstawiać, gdyż święta pozbawiona jest atrybutu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?