Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kościerzyna: Mandatem za przekroczenie prędkości na rowerze zajmuje się już trzeci sąd

Joanna Surażyńska
Patryk Wałdoch ponownie stanął przed sądem
Patryk Wałdoch ponownie stanął przed sądem Joanna Łabasiewicz
Tą sprawą zajmują się trzeci już sędzia, Straż Miejska i policja. Wszyscy oni mają rozstrzygnąć, czy Patryk Wałdoch z Kościerzyny powinien zapłacić 50 zł mandatu za przekroczenie prędkości na rowerze. Dla wielu sprawa wydaje się całkowicie absurdalna.

- Koszty tej sprawy to korespondencja, czas na posiedzenia sądu I i II instancji. Nie ma na razie szacunków, ile kosztuje przeciętna sprawa karna, ale to praca kilkudziesięciu ludzi - mówi Rafał Terlecki, wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku.

W piątek w Kościerzynie odbyła się rozprawa. Sędzia zdecydowała, że w tej sprawie konieczna będzie opinia Urzędu Miasta, czy miejsce, z którego Patryk Wałdoch włączał się do ruchu, powinno być oznakowane.

Przypomnijmy, że w lipcu ub. roku fotoradar wykonał zdjęcie Patrykowi na ul. T. Rogali, podczas jazdy z prędkością 46 km na godz. W tym rejonie można się poruszać z prędkością do 30 km na godzinę. Rowerzysta został ukarany mandatem w wysokości 50 zł, jednak odmówił jego przyjęcia, bo - jak twierdzi - nie czuje się winny.

Sprawa trafiła początkowo do kościerskiego sądu. Ten, z uwagi na brak znamion wykroczenia, odmówił wszczęcia postępowania. Straż Miejska odwołała się jednak od tej decyzji do Sądu Okręgowego w Gdańsku, a ten przychylił się do wniosku strażników. I tak sprawa wróciła do kościerskiego sądu.

Na piątkowej rozprawie pojawili się przedstawiciele Stowarzyszenia "Rowerowy Tczew", którzy bronią rowerzysty, a całą sprawę uważają za absurd. Natomiast nic dziwnego w tej sytuacji nie widzi Straż Miejska.

- Nie można powiedzieć, że marnuję czas w sądzie - mówi Tomasz Smuczyński, komendant Straży Miejskiej w Kościerzynie. - Skoro doszło do wykroczenia, to muszę stać na straży prawa. Przekroczenie prędkości stanowi zagrożenie. Fotoradar nie służy łataniu budżetu miasta, tylko poprawie bezpieczeństwa.

Patryk Wałdoch podkreśla, że dziś postąpiłby tak samo.
- Nie żałuję, że nie zapłaciłem mandatu - mówi. - Myślę, że skorzystają na tym wszyscy rowerzyści. Rozstrzygnięcie sądu będzie dla wielu sygnałem. Nie wiedziałem, z jaką prędkością jadę, bo rower nie ma licznika. Poza tym jechałem od strony lasu, a tam nie było znaku ograniczenia prędkości. Na drodze nie było samochodów ani pieszych. Domagam się uniewinnienia.

Przypadek Patryka nie jest odosobniony. Straż Miejska ukarała jeszcze trzech innych rowerzystów. Wszyscy odmówili przyjęcia mandatu.

[email protected]

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki