Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy kary dla gwałcicieli powinny być zaostrzone?

Dorota Abramowicz
prof. Wojciech Cieślak
prof. Wojciech Cieślak
Z prof. Wojciechem Cieślakiem z Katedry Prawa Karnego i Kryminologii UG rozmawia Dorota Abramowicz

Trwają prace nad zmianami w prawie dotyczącymi aktów przemocy wobec kobiet. Podoba się Panu zaostrzenie kar dla gwałcicieli?
To nie jest kwestia podobania się lub nie, ale odpowiedź na pytanie, czy takie zmiany w prawie, polegające na zaostrzeniu kar, są uzasadnione.

Czy projekty zmian są rzeczywiście tak bardzo rygorystyczne?
Proponowane zmiany są w kontekście wcześniej zgłaszanych postulatów niewielkie. Doprowadzenie przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem innej osoby do obcowania płciowego ma być traktowane jak zbrodnia, czyli zagrożone karą nie niższą niż trzy lata. Sprawca, jeśli czynu dokonał ze szczególnym okrucieństwem, może trafić do więzienia nawet na 25 lat. Dziś widełki wynoszą od 2 do 12 lat, a przy szczególnym okrucieństwie minimum 5 lat. Owe zmiany ograniczają wyraźnie swobodę sędziów, którzy powinni indywidualnie analizować każdy przypadek. Wyraźnie widać u autorów projektu brak zaufania do środowiska sędziowskiego. Z kolei proponowany odmienny tryb przesłuchań, ograniczający ich wielokrotność, na pewno służy komfortowi pokrzywdzonej. Niekiedy jednak niesie to ryzyko ograniczenia prawa do obrony, zwłaszcza w przypadku oskarżonego, który otrzymuje obrońcę z urzędu.

Prawo ustanawiano, by broniło wszystkich w równym stopniu. Tymczasem - zdaniem nie tylko ruchów feministycznych - powinno w większym stopniu uwzględniać interesy kobiet. To jakaś pomyłka

Mamy jednak sytuację szczególną, wymagającą zaostrzenia kar. Według Fundacji Feminoteka nawet ćwierć miliona Polek padło ofiarami gwałtów, a przemocy fizycznej i seksualnej doświadcza od 700 tys. do miliona kobiet. Nie są to wstrząsające dane?
Uważam, że brakuje nam rzetelnych badań tego zjawiska. Nie ma żadnych racjonalnych wskazań, danych, pozwalających uznać, że liczba zgwałceń w Polsce w ogóle wzrosła, tym bardziej że wzrosła gwałtownie. Powszechnie wiadomo, że oprócz ok. 2 tysięcy osób, które oficjalnie zgłosiły tego typu przestępstwo, pozostaje tzw. szacunkowa, ciemna liczba przypadków przemocy seksualnej. Nie ma jednak jakichkolwiek dowodów, aby twierdzić, że jest ona większa, niż było dawniej. Nie można również rozciągać kwestii "przemocy fizycznej seksualnej" (wymagającej zdaniem autorów poprawek surowszych kar) na wulgarne, chamskie zachowanie lub klepnięcie kobiety w pośladek. Jest to oczywiście naganne zachowanie, ale proponowane kary są - moim zdaniem - nieadekwatne do przewinienia.

Co za to grozi?
Dziś od pół roku do sześciu lat pozbawienia wolności, po zmianach będzie to od roku do 10 lat.

W ubiegłym tygodniu kobiety na całym świecie protestowały w imieniu miliarda zgwałconych ofiar. Mamy do czynienia z ogromnym problemem społecznym!
A ja od razu stawiam kilka pytań. Pierwsze - skąd ta liczba? Przecież to oznaczałoby, że co trzecia kobieta na świecie pada ofiarą gwałtu. Rozumiem, że w ogarniętych wojnami państwach afrykańskich może dojść do masowych aktów przemocy wobec kobiet, ale co z tym wspólnego ma polskie prawo?

Czy nie przemawiają do Pana dane Komendy Głównej Policji o dużym wzroście liczby gwałtów w polskich szkołach?
Z 10 do 76 w ciągu roku? Oczywiście można mówić o siedmiokrotnym wzroście, ale tego typu statystyki, podawane rok do roku, są formą manipulowania ludźmi. Przy czym od razu chcę zastrzec, że bardzo współczuję wszystkim ofiarom gwałtu, zwłaszcza tym młodym, które nierzadko odczuwają przez wiele lat traumę z powodu tego, co się stało. Nie podoba mi się tylko manipulowanie prawem i zmienianie go pod wpływem histerycznych wezwań kilku feministek. Zmiana prawa musi mieć powód i cel. Nie widzę ani jednego, ani drugiego w zaostrzeniu kar.

Może surowsze karanie przestępców zwiększy poczucie bezpieczeństwa w społeczeństwie?
Ależ zacznijmy od tego, że mamy do czynienia z wyjątkowo subiektywnym poczuciem zagrożenia. Zostało ono zbudowane zresztą w pełni świadomie!

Kto według Pana straszy nas gwałtem?
Doszło tu do splotu kilku czynników. Pierwszy to populizm, czyli żądanie wyższych kar przez polityków, którzy szukają poklasku społeczeństwa. Kiedy pojawiają się rzeczywiste problemy, np. gospodarcze, prostą metodą na odwrócenie uwagi jest znalezienie wroga wewnętrznego. W ostatnich latach szczególnie modna staje się walka z tzw. przestępczością. Proszę zwrócić uwagę na słowo "walka", które zastępuje wszystkie inne określenia (np. zmniejszanie) i wprowadza powszechną mobilizację. Przestępców nikt nie lubi, więc łatwo ludzi zmobilizować wokół projektów zaostrzenia prawa. Mieliśmy już deklaracje premiera w sprawie kastrowania pedofilów, teraz pojawia się motyw gwałcicieli. Wszystko jakoś dziwnie krąży wokół sfery seksu...

Coś Pan sugeruje?
W kraju, w którym niezależnie od braku ustawy o związkach partnerskich, coraz więcej ludzi żyje w takich wolnych związkach, seksualność używana jest jako straszak. Ta sfera ludzkiej aktywności jest wręcz rozedrgana emocjami. Stąd wezwania, by gwałcicieli automatycznie kastrować i jeszcze gorzej traktować pedofilów. Ta atmosfera narasta.

Niedawno pisałam o wychowawcach, którzy przyznają, że boją się pogłaskać lub przytulić płaczące dziecko, by nie być podejrzanym o złe skłonności. Nas jeszcze przytulano...

Wiele lat temu osoba, która nikomu nie zrobiła krzywdy, a jedynie oglądała zdjęcia nagich dzieci, nie była przestępcą. Dziś jest pozbawiana wolności. Podejrzenie kogoś o pedofilię niesie za sobą poważne reperkusje prawne i społeczne. Tak jak podejrzenie o gwałt.

Dziwi się Pan? Prawo ma bronić słabszych...
Prawo - od czasów Oświecenia - ustanawiano po to, by broniło wszystkich w równym stopniu. By broniło człowieka. Tymczasem mamy do czynienia z genderowym rozumieniem prawa, które - zdaniem nie tylko ruchów feministycznych - powinno w większym stopniu uwzględniać interesy kobiet. To jakaś pomyłka.

Są jednak przestępstwa, w których płeć wyznacza rolę sprawcy i rolę ofiary. Czy ofiarami gwałtów nie padają kobiety?
Nie tylko. Unosząc się słusznym oburzeniem i współczując zgwałconym kobietom, równocześnie przymykamy oczy na to, co dzieje się w polskich zakładach karnych. Policjanci, zatrzymujący młodego złodzieja, bez żadnych zahamowań informują go o tym, co zrobią z nim w więzieniu starsi kryminaliści. I często rzeczywiście dochodzi w celach do gwałtów. Owe zjawisko nie wywołuje już powszechnego oburzenia i współczucia. Jest akceptowane przez społeczeństwo, które traktuje je jako dodatkową karę, wymierzaną w końcu przestępcom. To jakoś splata się dziwnie z deklarowaną przez polityków walką z przestępczością.

Wypowiada Pan wiele kontrowersyjnych opinii...
Nie można potakiwać lub milczeć, jeśli wyraźnie widać, że grozi nam akcyjność w stanowieniu prawa. Sfera wolności seksualnej człowieka powinna podlegać szczególnej ochronie i trudno lekceważyć trudną sytuację ofiary tego typu przestępstw. Należy się jej bezwzględnie ochrona prawna. Ale czy mamy przekonujące powody, by zmieniać obecne przepisy? Czy jest jakiś rzetelny dowód, oprócz niepotwierdzonych naukowo stwierdzeń, że problem jest poważniejszy niż kiedyś? Warto stawiać także i takie pytania, nawet jeśli powodować mają one kontrowersje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czy kary dla gwałcicieli powinny być zaostrzone? - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki