Czym różni się Wielki Post w XXI wieku od Wielkiego Postu, jaki pamiętały nasze babki?
Niewątpliwie starsze pokolenie inaczej rozumie Wielki Post niż młodsze. Nie tak dawno przecież biczowano się, by osiągnąć wzrost duchowy. Dla nas, młodszych, jest to już nie do pojęcia. Natomiast w samej istocie tego, co ma być czasem oczyszczenia, nawrócenia, poukładania spraw, które się posypały, odbudowania relacji z Bogiem i drugim człowiekiem, niewiele się zmieniło. Inną rzeczą jest to, że starsze pokolenia mają jaśniejszą wizję tego, czym jest Wielki Post. Młodszym, nawet osobom wierzącym, to rozumienie się bardzo rozmyło i nie za bardzo wiedzą, o co w tym chodzi, prócz tego, że nie można pójść na imprezę i potańczyć.
Jaka jest przyczyna tego rozmycia?
Panuje ogólna niechęć do tego, żeby z czegokolwiek rezygnować i dawać od siebie, a tutaj ten element wyrzeczenia, zrezygnowania z czegoś swojego, żeby zyskać coś więcej - jest niezwykle ważny. Wzmacnia się tendencja do indywidualizmu, jesteśmy coraz mniej związani ze swoimi rodzinami czy sąsiadami, ale nastawieni na samorealizację, w tym skupienie na sobie. Wiąże się to z komfortem, w jakim żyjemy w zachodniej kulturze. W ostatnich kilkudziesięciu latach nie ma wielkich wojen, większych wstrząsów. Ta stabilność, konsumpcjonizm, powoduje, że skupienie na tym, co się ma, przeważa nad troską o szukanie jakiejś doskonałości moralnej. Ten proces dotyczy tak osób wierzących, jak i niewierzących. W takim świecie funkcjonują też duchowni. Być może dlatego idący od nich przekaz jest mniej wyrazisty, słabszy, naznaczony obawą przed tym, by wymagać tego, co kosztuje - według tej logiki, którą proponuje Jezus: niech coś obumrze, a zyskasz stukrotnie.
Sypie ksiądz popiół na własną głowę?
Żeby być uczciwym muszę przyznać, że sam się czuję częścią tego świata, tego pokolenia. Widzę różnicę, kiedy wspominam rozmowy ze swojej świętej pamięci babcią i dziadkiem. Oni mieli inne doświadczenia, ich straty były konkretne, jak choćby krewni zabici w czasie wojny. Stąd poczucie, że coś się traci, ale jednocześnie życie dalej się toczy, a ja mogę być dzięki temu mądrzejszy. Niełatwo mi odmawiać sobie tego, co miłe, rezygnować z tego, co moje. To element kluczowy w Wielkim Poście: coś trzeba stracić, żeby coś zyskać. Jest zmartwychwstanie, ale wcześniej jest krzyż. Będziesz pierwszym, kiedy zostaniesz ostatnim.
Jeśli słyszy ksiądz od kogoś, że w związku z Wielkim Postem rezygnuje na przykład z jedzenia słodyczy, co ksiądz robi: chwali, poucza, a może wyśmiewa?
Był taki moment, że to wyśmiewałem. Dziś chyba bardziej jestem skłonny powiedzieć, że drugorzędne jest to, z czego zrezygnuję, lub co sobie dodam na ten czas, a liczy się to, co tak naprawdę mi to przyniesie. Czy jestem bliżej Boga i drugiego człowieka, czy więcej jest we mnie harmonii i pokoju. Jeśli komuś rezygnacja z tych słodyczy w tym pomoże - dobrze. To mogą być małe wyrzeczenia, ale podejmowane ze świadomością celu. Ja przez kilka lat nie słuchałem w tym okresie muzyki, która mi zwykle towarzyszy przy pracy. Trochę mi było pusto, ale dzięki temu miałem wrażenie pewnego wewnętrznego oczyszczenia. To przypominało, że to jest ten czas, kiedy chcę sprawdzić, czy idę w dobrym kierunku i ewentualnie coś zmieniać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?