Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Ernesto Che Guevara roznosił po świecie AIDS? ROZMOWA z pisarzem Romanem Warszewskim

rozm. Dorota Abramowicz
Materiały na temat Che Guevary Roman Warszewski zbiera od niemal 30 lat
Materiały na temat Che Guevary Roman Warszewski zbiera od niemal 30 lat Ze zbiorów Romana Warszewskiego
Z Romanem Warszewskim, pisarzem, podróżnikiem, redaktorem naczelnym miesięcznika "Żyj Długo" i autorem książki "Boliwia 1966-1967", rozmawia Dorota Abramowicz. Z autorem będzie można się spotkać w piątek, 15 lutego br. Spotkanie pt. "Drogą Inków do Machu Picchu" odbędzie w Filii nr 2 WiMBP w Gdańsku Oliwie (ul. Opata Rybińskiego 9). Podczas tego wydarzenia zaprezentowane zostaną wydane ostatnio książki Romana Warszewskiego oraz wykonane przez niego fotogramy z prastarego inkaskiego szlaku, który wiedzie do Machu Picchu. Początek o godz. 18. Wstęp wolny!

Dlaczego postanowiłeś napisać o Che Guevarze?
Jest to postać, która dużo mówi o drugiej połowie XX wieku. Były to czasy, gdy ludzkość trwała w błędnym przekonaniu, że wszystko jest możliwe. Jak choćby wybudowanie miasta w dżungli. Tak przecież w latach 60. XX w. powstała od podstaw, z niczego, wbrew ekonomicznym regułom i przyrodzie, stolica Brazylii, jeden z najbardziej poronionych projektów architektonicznych. Człowiek latał w kosmos i wybierał się na Księżyc, a Che - uosobienie tamtejszej epoki - był przekonany, że będzie w stanie przeprowadzić ogólnoświatową rewolucję. Pisząc książkę kampanii boliwijskiej, która zakończyła się śmiercią Guevary i większości jego towarzyszy, chciałem pokazać, do czego prowadzą tego rodzaju projekty.

A jednak postać Argentyńczyka - rewolucjonisty do dziś fascynuje. Znani i popularni tatuują sobie na piersiach jego podobiznę. Che patrzy na nas z murów, nalepek, koszulek. Skąd to się bierze?

To nie osoba Che budzi taką fascynację, tylko mit o niej stworzony. Chciałem w mojej publikacji odejść od rozważań o legendzie, czyli - jak napisałem we wstępie - sprowadzić go z rewolucyjnego nieba na ziemię. I pokazać jako przedmiot historii, a nie jej podmiot. Bo tak naprawdę od Guevary niewiele zależało. Był pionkiem, który pewnym momencie swojego życia zaczął wszystkim przeszkadzać. Chciał się go pozbyć Fidel Castro, a wywiady światowych mocarstw - CIA i KGB - porozumiały się, że trzeba go zlikwidować. Nieprzypadkowo więc, gdy w 1966 roku trafił do Boliwii, by zainicjować tam kontynentalną rewolucję, znalazł się w matni.

Nie przepadasz za swoim bohaterem?
Starałem się być obiektywny w ocenach, ale nie ukrywam, że ten zadufany w sobie człowiek, to sprawca śmierci wielu ludzi...

Ile ofiar ma na sumieniu?
Na samej Kubie jest ich kilka tysięcy. Do tego trzeba doliczyć ok. 170 ofiar jego boliwijskiej eskapady. Tyle osób zginęło tam po obu stronach. Niewykluczone jednak, że Guevara pośrednio się przyczynił do przeniesienia do Stanów i Europy innej, niż rewolucyjna, epidemii - AIDS. Tu już można mówić o kilkudziesięciu milionach ofiar.

Jest to chyba jedna z najbardziej sensacyjnych hipotez, zawartych w twojej książce. Oficjalnie kilka lat temu naukowcy z Uniwersytetu Arizona ustalili, że wirusa HIV przywiózł do USA pewien Haitańczyk, który przybył do jednego z większych miast w Stanach Zjednoczonych w 1969 roku. Człowiek ten zaraził się wirusem od mieszkańca Afryki Centralnej około roku 1966, a potem wyemigrował do Stanów i osiadł w Nowym Jorku lub Miami. Gdzie tu miejsce dla legendarnego Che?
Wiele wskazuje, że początków epidemii należy szukać w 1965 roku, gdy Guevara wraz ze złożonym z ciemnoskórych Kubańczyków kontyngentem pojawił się w Kongo. Kubańczycy po powrocie z Afryki zaczęli chorować na dziwną chorobę. Ze 140 przybyłych z Kongo rewolucjonistów aż 50 zmarło wkrótce po powrocie. Objawy wyraźnie przypominały te, które towarzyszą AIDS.

Skąd wobec tego hipoteza o przywleczeniu do USA wirusa HIV z Haiti?
Część z tych kongijskich towarzyszy Guevary brała udział w interwencyjnym wyjeździe na Haiti. To może oznaczać, że ustalenia dotyczące początku epidemii trzeba będzie zweryfikować.

Towarzysze mogli się zarazić, ale pewnie sam Che zachowywał w Afryce seksualną abstynencję?

Niekoniecznie. Wiele źródeł podaje, że w Boliwii Che zachowywał się jak człowiek dręczony wyniszczającą chorobą. Do tej pory uważano, że przyczyną była astma, na którą cierpiał od dzieciństwa. Nie jestem jednak pewny, czy to rzeczywiście astma tak pozbawiała go sił, że nie był w stanie nieść plecaka ani iść dalej. Od 23 czerwca 1967 roku w jego "Dzienniku z Boliwii" pojawiają się niemalże codziennie doniesienia o chorobie, uniemożliwiającej mu codzienne funkcjonowanie. Niewykluczone, że egzekucja tylko przyśpieszyła nieuchronną śmierć wyniszczonego rewolucjonisty. Zresztą zamierzam jeszcze dokładniej zająć się tą sprawą i poświęcić jej kolejną książkę.

Jeśli Guevara był chory, zachorować musiała także jego żona, Kubanka Aleida March...
Aleida pozostała z czwórką dzieci na Kubie, zaś jej mąż związał się z kolejną kobietą. Wiele wskazuje, że w Boliwii była to Tamara Tania Bunke. Niemka, agentka Stasi, prawdopodobnie też KGB, która go zdradziła. Tania zginęła w zasadzce, kilka tygodni przed wzięciem do niewoli Guevary.

Ciekawie opowiadasz o kobietach, które go otaczały. Piszesz w książce, że każda z nich zaczynała nowy etap w jego życiu. Zresztą zmieniał je bez skrupułów...
Największy wpływ na Guevarę miała jego matka, Celia de la Serna, która kształtowała poglądy syna. Che wyjątkowo mocno przeżył otrzymaną w Kongo informację o śmierci Celii. Ciekawe, że pochodziła ona z rodziny dobrze ustosunkowanej w Ameryce Południowej. Jednym z jej przodków był Jose de la Serna e Hinojosa, ostatni hiszpański wicekról Peru. Dowodził on wojskami przychylnych Hiszpanii rojalistów, z którymi walczyły oddziały Simona Bolivara. Jego daleki potomek, Ernesto Che Guevara, ponad sto lat później jednoznacznie opowiedział się po drugiej stronie.

Czy to matczyne wychowanie tak ukształtowało charakter Ernesto?
Był jej najstarszym synem, rozpieszczanym od dzieciństwa, zwłaszcza po tym, jak zachorował na astmę. Che był w niezwykły wręcz sposób skoncentrowany na swojej osobie. Analizując jego życiorys, zapiski, relacje innych osób, można stwierdzić, iż tak naprawdę z nikim się nie liczył. To był bezwzględny facet.

Mimo owej bezwzględności przegrał życie. Dał się ewidentnie przechytrzyć Fidelowi Castro, dla którego polityki stawał się poważnym zagrożeniem...
Guevara był inteligentny i bezwzględny, ale Castro go przewyższał inteligencją, bezwzględnością i elastycznością. Świadczy o tym chociażby fakt, że Castro utrzymał się tyle lat u władzy i nadal żyje. Potrafił przy tym wykorzystać zmarłego już byłego towarzysza do budowania pewnej rewolucyjnej legendy.

Che wiecznie żywy?
Tak, aczkolwiek mający niewiele wspólnego z prawdziwym Ernesto Guevarą.

Lenina zmumifikowano, z Che pozostały jedynie jego dłonie... Z tego, co piszesz wynika, że powielana w ostatnich latach informacja o odnalezieniu ciała Guevary ma niewiele wspólnego z prawdą.
Podejrzewam, że jego ciało zostało spalone. Dłonie odcięto, by porównać odciski palców. Odnaleziono je wraz z zapiskami Che z Boliwii. Szczątki ukrył pewien kryptokomunista i przekazał ostatecznie na Kubę. Myślę, że Fidel do tej pory trzyma je gdzieś w Hawanie.

Jak relikwie świętych?
Tak to wygląda. Kult Che jednak ma niewiele wspólnego z prawdziwym człowiekiem i wynika z bezrefleksyjności współczesnego społeczeństwa, z jego spłycenia.

Czy wiemy już wszystko o Che Guevarze?
Na pewno nie. Materiały do tej książki zbierałem od lat 80. i nadal widzę, że pozostały pewne białe plamy. Podejrzewam, że Fidel to, co wie, mógł napisać w swoim testamencie. Pewnie będzie się chciał wybielić. Jedno nie ulega wątpliwości: mimo poczucia własnej wielkości, Che był jedynie pionkiem na planszy, gdzie grali silniejsi od niego gracze. Gdy nadszedł czas, pionek został poświęcony.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki