Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sopot i Gdańsk dopłacą po 49 mln zł

Piotr Weltrowski
Sopocko-gdańska hala powstaje w prawdziwych bólach. Rosnące z roku na rok koszty budowy obiektu i kolejne opóźnienia to tylko część problemów, z którymi borykać się muszą urzędnicy z Gdańska i Sopotu
Sopocko-gdańska hala powstaje w prawdziwych bólach. Rosnące z roku na rok koszty budowy obiektu i kolejne opóźnienia to tylko część problemów, z którymi borykać się muszą urzędnicy z Gdańska i Sopotu Tomasz Bołt
Blisko 100 mln zł więcej niż zakładano będzie kosztować Sopot i Gdańsk budowa Wielofunkcyjnej Hali Sportowo-Widowiskowej, która powstaje na granicy obu miast. Same koszty budowy hali, szacowane na około 360 mln zł, nie wzrosną jednak, a dodatkowe wydatki będą związane z wykończeniem obiektu.

W 2004 roku koszt budowy hali szacowano na 186 mln zł. Władze Sopotu przygotowały już projekt uchwały, która ma umożliwić rozpisanie przetargu, w którym wyłoniony zostanie wykonawca tych prac. Uchwała ta zmienia Wieloletni Plan Inwestycyjny gminy na najbliższe lata. Jest to konieczne, gdyż ogłaszając przetarg, miasto musi mieć zabezpieczone środki na ten cel.

- Jeżeli radni przyjmą uchwałę, to przetarg będziemy chcieli ogłosić jak tylko zyska ona moc prawną - mówi Mirosław Goślicki, skarbnik Sopotu.
Co ciekawe, dodatkowe koszty nie obciążą uchwalonego niedawno tegorocznego budżetu miasta. Wykonawca sprzeda wierzytelności obu gmin bankowi, a oba miasta będą sukcesywnie spłacać ten dług przez 10 lat, poczynając od 2010 roku.

- My przetargu nie ogłaszamy, więc u nas nie ma potrzeby przyjmowania uchwały takiej jak w Sopocie - mówi Krzysztof Rudziński, dyrektor Wydziału Programów Rozwojowych w gdańskim magistracie. - W naszym wypadku wydatki te będą zapisywane po stronie wydatków bieżących.
Krótko mówiąc, Sopot jako gmina, która rozpisze przetarg, będzie płacić, zaś Gdańsk będzie się z sąsiednim miastem rozliczać na mocy podpisanego przez oba samorządy porozumienia.

Dlaczego obie gminy muszą wyłożyć dodatkowo po 49 mln złotych? Źródłem tych problemów jest brak operatora hali. To on miał pierwotnie wziąć na siebie ciężar finansowy wykończenia obiektu. Niestety, przetarg mający wyłonić operatora zakończył się fiaskiem, gdyż, jak twierdzą sopoccy samorządowcy, oferty nie były dla miasta satysfakcjonujące. Urzędnicy chcieli więc zlecić wykonanie prac wykończeniowych obecnemu wykonawcy w formie zamówienia z wolnej ręki. W międzyczasie pojawiły się jednak spore wątpliwości.

Po pierwsze - pojawiły się problemy z dachem obiektu (pękała jego konstrukcja stalowa), dlatego zlecanie prac wykończeniowych tej samej firmie mogłoby budzić kontrowersje. Po drugie - pojawiły się też wątpliwości co do zgodności z prawem formuły zamówienia z wolnej ręki, które planowano zastosować w wypadku tej inwestycji. Miasta muszą więc zabezpieczyć dodatkowe środki, aby nie opóźniać budowy obiektu.
Co ciekawe, władze Sopotu podpisały kilka tygodni temu aneks do umowy z wykonawcą prac. Na jego mocy data zakończenia budowy została przesunięta na koniec grudnia 2009 r. Oznacza to, że wykonawca nie zapłaci kar związanych z opóźnieniem. Chodzi o ogromne pieniądze, gdyż kary wynosić miały 100 tys. zł za jeden dzień spóźnienia.

Jacek Karnowski, prezydent Sopotu
Kiedy ogłaszano pierwszy konkurs dotyczący budowy hali, nikt tak naprawdę nie wiedział, ile będzie to kosztować. Dziś okazuje się, że 100 mln zł to suma, którą trzeba wydać, ale na budowę hali na 5 tys. miejsc, a nie dla 14 tys. osób. Budujemy halę drogą, ale taką, która będzie na siebie zarabiać. W obiektach takich, jak katowicki Spodek, nie ma praktycznie ani jednego baru czy sklepu. Jedynym zarobkiem jest bilet. W naszym wypadku będzie inaczej.

Dlatego też część kosztów związanych z wykończeniem hali miał na siebie wziąć jej operator. Nie udało się go wyłonić, więc aby bardziej nie opóźniać budowy obiektu, musimy te pieniądze wyłożyć sami. Nie oznacza to jednak, że nie będziemy chcieli części tych wydatków odzyskać od przyszłego operatora. Na pewno nie było możliwości, aby pokryć te wydatki wpływami z tytułu kar dla wykonawcy prac. Wina opóźnienia leżała po obu stronach, więc o żadnych karach nie było mowy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki