Na trop afery, która swoim zasięgiem obejmuje znaczny obszar nadmorskiej części Pomorza, kontrolerzy wpadli przypadkiem. W przetwórni ryb Jantar w Zdradzie zainteresowali się kartonami z mało znaną wietnamską rybą. Inspektor sprawdził zawartość, a potem także oznaczenia. I mocno się zdziwił.
- Sięgnął po dokumentację i okazało się, że ma przed sobą rybę, której termin przydatności do spożycia już minął - mówi doktor Jacek Kucharski, wojewódzki inspektor weterynaryjny do spraw bezpieczeństwa żywności, pasz oraz ubocznych produktów zwierzęcych w Gdańsku.
Jak ustalili specjaliści, stara ryba zamiast na paszę lub do utylizacji była przygotowywana do dalszego przetwórstwa. Pracownicy mieli ją niebawem glazurować. To normalny zabieg w obróbce ryb, który jest powszechnie stosowany. Głęboko zmrożone ryby wkłada się do wody, która oblepia korpus, tworząc charakterystyczną glazurę. Zapobiega to utlenianiu mięsa.
- Tyle że stosuje się to w przypadku ryb odpowiednio świeżych - podkreśla dr Kucharski. - Ryby po terminie bezwzględnie muszą być wycofane. I to bez względu na to, czy to nasz dorsz czy wietnamska cobia, to po terminach w ich ciałach namnażają się szkodliwe grzyby.
Na podobne nieprawidłowości jak w Zdradzie koło Pucka natrafiono też w przetwórni w Duninowie pod Słupskiem oraz w Lęborku. Jak poinformował wojewódzki inspektor, cobie miały trafić na Pomorze od hurtownika - Morpolu z Ustki. Dzwoniliśmy do firm, w których pojawili się inspektorzy weterynarii. Nikt nie chciał podjąć rozmowy albo przekładał ją na późniejszy termin. - Tak, sprawę znamy - usłyszeliśmy w Jantarze. - Ale prezes będzie po niedzieli.
Teraz przetwórców czekają spore nerwy. Bo inspektorzy skierowali sprawę do prokuratury. A właściwie trzech - każdy z zakładów leży w innym powiecie.
Wprowadzenie nieświeżego towaru do obrotu zagrożone jest sankcjami prawnymi - grzywną lub karą roku pozbawienia wolności. Ale nie ma co liczyć na szybkie wyniki pracy śledczych. - Mamy miesiąc na zbadanie, czy w ogóle uzasadnione jest w tym przypadku podejrzenie popełnienia przestępstwa - mówi Piotr Styczewski z prokuratury w Pucku.
Jak ustaliliśmy, żadna z cobii nie trafiła do sprzedaży detalicznej. Ale też nie wszystkie były nieświeże. Ok. 40 ton jeszcze nie przekroczyło terminu przydatności.
Co teraz się stanie z resztą towaru o szacunkowej wartości ok. 1,5 mln euro? - To zależy od jego właścicieli - mówi dr Kucharski. - Jeśli ryby się jeszcze nadają, to można z nich zrobić paszę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?