Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łowcy skarbów badają Wyspę Sobieszewską. Szukają artefaktów sprzed lat

Kamila Grzenkowska
Uszkodzona płyta gramofonowa. Niestety, nie udało się jej odsłuchać
Uszkodzona płyta gramofonowa. Niestety, nie udało się jej odsłuchać Ze zbiorów TPS
Na Wyspie Sobieszewskiej trwają oficjalne poszukiwania artefaktów sprzed lat. Członkowie Sekcji Historyczno - Eksploracyjnej TPS odnaleźli już kilka pamiątek z I połowy ubiegłego wieku. Na tym jednak nie koniec.

Członkowie Sekcji Historyczno -Eksploracyjnej Towarzystwa Przyjaciół Sopotu wzięli na celownik Wyspę Sobieszewską. W ciągu kilku ostatnich miesięcy znaleźli tu m.in. wojskową lornetę, metalową skrzynię pocztową pochodzącą prawdopodobnie z początku XX wieku, a także wiele przedmiotów codziennego użytku porzuconych zapewne w 1945 r.

- Największym zaskoczeniem dla nas było znalezienie skrzyni pocztowej z nazwą pancernika SMS Wörth. Co ciekawe, okręt został zezłomowany w gdańskiej stoczni po I wojnie światowej. Skrzynia była pusta, prawdopodobnie trafiła tu przypadkiem - tłumaczy Andrzej Mierzejewski, członek Sekcji Historyczno-Eksploracyjnej TPS.

Pocztowa skrzynia wykonana jest z grubo ocynkowanej stali, a dobrze zachowany - bardzo wyraźny napis z nazwą okrętu - umieszczono na jej bocznej ściance. Skrzynię znaleziono w jednej z ziemianek, leżała na ziemi. Poszukiwacze podejrzewają, że w momencie, kiedy pancernik trafił do stoczni, jej pracownicy powynosili z niego wszystko, co mogło się jeszcze do czegoś przydać.

Inną niespodzianką było znalezienie płyty gramofonowej. Niestety, pękniętej. Andrzej Mierzejewski przyznaje, że spodziewał się tu nagrań z Wyspy Sobieszewskiej, być może propagandowych. Jest to jednak płyta do samodzielnego zapisu z około 1940 r. Nie była "kupna". Mimo kilku prób, poszukiwaczom nie udało się jej odczytać. Przy odtwarzaniu słychać tylko trzaski.
Ciekawostką okazało się też metalowe pudełko z całym zestawem do golenia.

- Zachowała się maszynka, żyletki i jeszcze kilka przydatnych rzeczy. W czasie wojny był to sprzęt deficytowy, więc żołnierze dobrze chowali tego rodzaju rzeczy. Dlatego jest to dość zaskakujące znalezisko - przyznaje Andrzej Mierzejewski.
Podobnych artefaktów znaleziono na Wyspie Sobieszewskiej dużo więcej. Prace poszukiwawcze rozpoczęły się tu we wrześniu 2012 r. i - zgodnie z planami - mają potrwać 12 miesięcy. Członkowie TPS podkreślają, że na ich prowadzenie otrzymali oficjalną zgodę wojewódzkiego konserwatora zabytków w Gdańsku.

- Prace zaczęliśmy od wschodniej części wyspy. Teraz mamy zimową przerwę, a na wiosnę będziemy kierować się w głąb wyspy - zdradza Marcin Tomaszewski, także członek Sekcji Historyczno-Eksploracyjnej TPS.
W czasie II wojny światowej na Wyspie Sobieszewskiej stacjonowały zarówno wojska hitlerowskie, (m.in. sztab 2. Armii wraz z XVIII Korpusem Górskim oraz XXIII Korpusem Armijnym), jak i mieszkała ludność cywilna. Nic więc dziwnego, że trójmiejscy poszukiwacze znaleźli dużo rzeczy codziennego użytku, m.in. sztućce i naczynia, a także guziki i monety. Trafili nawet na fragment koła samochodowego.

Do tej pory eksploratorzy znaleźli niewiele pamiątek militarnych, niemniej podkreślają, że przebadali dopiero jedną trzecią część wyspy. Jednocześnie zwracają uwagę, że w ciągu kilkudziesięciu powojennych lat, zapewne pojawiało się tu wielu poszukiwaczy skarbów, którzy zapewne też niejedno odkryli. Mimo to członkom TPS-u trafiło się kilka wojskowych fantów, w tym lorneta Luftwaffe (Flakfernrohr 10×80) z fragmentami statywu, która była zakopana na dużej głębokości oraz plecaki wojskowe i hełmy. Do tego dzienniki należące do łotewskich oddziałów wojskowych.

- Znalazłem nawet połamane odznaczenie niemieckie - chwali się Marcin Tomaszewski.
Eksploratorzy przypominają, że pod koniec wojny na Wyspę Sobieszewską trafiali niemal wszyscy, którzy uciekali przed Rosjanami i próbowali dostać się przez morze na Hel. Stąd też zachowało się tu wiele ziemianek, w których żyli zarówno cywile, jak i żołnierze. Wszystkie są głęboko zakopane.

Jeden z takich schronów zachował się w bardzo dobrym stanie - widać drewniane, belkowane ściany, podłogę i fragment drzwi. Dzięki temu poszukiwaczom uda się w przyszłości odtworzyć w tym miejscu ziemianki. Po przeprowadzeniu badań wiadomo bowiem, jakie - w przybliżeniu - wymiary miały podziemne schrony i ile osób mogło w nich się ukryć.
Członkowie TPS tłumaczą, że pod koniec wojny wyspa była przygotowywana do bezpośredniej obrony przed armią radziecką. Nietrudno natrafić tu na stanowiska dla armat. To koliste wgłębienia, na ok. pół metra, z wjazdem dla armat. Są także liczne transzeje, czyli charakterystyczne zygzakowate rowy.

Eksploratorzy większość przedmiotów znajdują dzięki zwykłym wykrywaczom metalu, ale mają też na wyposażeniu jeden, służący do badań na dużych głębokościach. Każdy z poszukiwaczy jest też wyposażony w GPS. A to m.in. dlatego, że po kolejnym odkryciu, punkt, w którym dokonano znaleziska jest odznaczany na mapie.
Odnalezione przedmioty, po oczyszczeniu i odrestaurowaniu, trafią do Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu.
Poszukiwacze "skarbów" z Wyspy Sobieszewskiej mają świadomość, że w swojej pracy muszą zachować wyjątkową czujność. W ostatnich latach odkryto tu kilka składów broni i niewybuchów pochodzących z czasów II wojny światowej.
Na szczęście przeważają bezpieczniejsze trofea. Wystarczy wspomnieć zestaw szklanych negatywów, dokumentujących życie pewnej rodziny, który odnaleziono w jednym z okolicznych domów.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki