Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcemy być rekordzistami

Redakcja
Premier Tusk jest optymistą i mimo kryzysu nie zwątpił w gospodarkę rynkową
Premier Tusk jest optymistą i mimo kryzysu nie zwątpił w gospodarkę rynkową Grzegorz Mehring
Z premierem Donaldem Tuskiem rozmawia Barbara Szczepuła

Po szczęśliwym dla Polaków roku 2008 nadchodzi rok chudy. Światowy kryzys gospodarczy nie ominie Polski.

Mimo wszystko możemy wejść w ten rok z większym optymizmem niż większość Europejczyków. Zawdzięczamy to swojej przezorności i zaradności. Wszyscy ciężko przez ten rok pracowaliśmy, gromadząc zapasy na - być może - trochę cięższe czasy. To daje podstawy do ostrożnego optymizmu.

Jakie będą więc priorytety rządu w roku 2009?

W sytuacji światowego kryzysu gospodarczego każdy odpowiedzialny rząd musi przede wszystkim pamiętać o najsłabszych. To nie znaczy, że serce przesunęło mi się radykalnie na lewą stronę, ale gdy każdego dnia zmieniają się kursy walut, upadają firmy, a wybitni ekonomiści porównują ten kryzys z tym z lat dwudziestych i twierdzą, że to największy wstrząs w historii kapitalizmu, trzeba pamiętać o najsłabszych, najbardziej bezbronnych.

A konkretnie?

Przede wszystkim będziemy się starać o utrzymanie miejsc pracy. Bardzo liczę na współpracę ze związkami zawodowymi, których liderzy zrozumieli już, jak się wydaje, że w tak ciężkich czasach należy dbać o firmę, czyli o miejsca pracy, a nie żądać coraz więcej i więcej...

Będą miejsca pracy przy budowie autostrad?

W roku 2009 wejdziemy w drugi etap inwestycji infrastrukturalnych. Poprzedni poświęciliśmy na podpisywanie umów - właśnie dotyczących przede wszystkim budowy autostrad. Wydawało się niektórym, że to czas jałowy, bo nie przybywało nowych kilometrów dróg, za to rosły tony dokumentów. Teraz rozpocznie się budowa. Musimy maksymalnie wykorzystać środki europejskie. Będziemy zabiegać w UE o uproszczenie przepisów i procedur dotyczących przepływu środków finansowych, a zarazem pilnować, by nie wyciekały one na inne cele niż na inwestycje drogowo-autostradowe i kolejowe. To będzie generować miejsca pracy. W wykorzystaniu środków unijnych chcemy być rekordzistami Europy.
A co z emerytami?

Trzeba chronić tych, którzy mają najniższe świadczenia. Zleciłem przygotowanie konkretnych danych, które wskażą, ilu jest emerytów otrzymujących miesięcznie poniżej tysiąca złotych. Będę starał się pomóc ludziom, którzy w trudnej sytuacji są najbardziej bezbronni.

Patrząc na to, co się dzieje na świecie, nie zwątpił Pan w gospodarkę rynkową? Mówił Pan, że Pańskie serce przesunęło się wyraźnie w lewo...

Gospodarka rynkowa ma niestety jedną skazę: raz na jakiś czas dopada ją kryzys. Tym się różni od gospodarki socjalistycznej, w której był on stanem permanentnym. Źródłem obecnego kryzysu nie jest rynek działający według uczciwych zasad, ale działania wręcz antyrynkowe. Rozdawanie w Stanach Zjednoczonych kredytów na długie lata bez żadnych zabezpieczeń to był pomysł konkretnego polityka i konkretnego rządu. Sądzę, że dziś należy zrobić wszystko, by przywrócić wiarę w uczciwość i swobody gospodarcze i postawić tamę działaniom nieuczciwym. Przekonujemy się też, że globalizacja to nie tylko szansa. I spekulacja bywa globalna. Trzeba spokojnie naprawiać gospodarkę rynkową. Wolności gospodarowania nie możemy wyrzucić do kosza i myśleć o jakiejś trzeciej drodze czy socjalizmie.

Ale tej wolności ciągle jest w Polsce za mało. Tak twierdzą przedsiębiorcy.

Przez ostanie kilkanaście lat dorzucano stale nowe ograniczenia. My pierwsi spróbowaliśmy tę tendencję odwrócić. Czy dobrze wyszło? Może nie na stopień celujący, ale nieuczciwe byłoby ocenienie tego na jedynkę. Staramy się.

Polacy niepokoją się też o swoje zdrowie. Po prezydenckim wecie sytuacja w dziedzinie ochrony zdrowia jeszcze bardziej się skomplikowała...

Czeka nas czas żmudnych działań, ratowania szpitala po szpitalu - we współpracy z samorządami oczywiście. Pracy jest mnóstwo i nie sądzę, by minister Kopacz, jak to sugerują niektóre media, wybierała się do Parlamentu Europejskiego.
Obserwuje Pan to, co się dzieje w TVP?

Telewizję publiczną, taką, jaka jest dziś, ukształtowano za czasów, gdy Polską rządziła koalicja PiS z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin - na obraz i podobieństwo tych rządów. Sytuacja w TVP była lustrzanym odbiciem układu Kaczyński - Lepper - Giertych. Temu, co się dzieje dziś, przyglądam się jako laboratoryjnemu przykładowi skutków rządzenia przez tę koalicję. Mniej interesuje mnie to, kto jest akurat w tym momencie górą. Myślę sobie: dziękuj Bogu (bo to chyba Opatrzność zadziałała), że były wcześniejsze wybory. Wyobraźmy sobie takie rządy w kraju w sytuacji niepewności gospodarczej i kryzysów wojennych w wielu miejscach świata!

Te konflikty wewnętrzne, te niejasne kompetencje, nieustanne skakanie sobie do oczu...;

Z wielką ulgą konstatuję, że ta ekipa nie rządzi Polską, lecz tylko telewizją publiczną. Telewizja to przeżyje, jestem spokojny, tym bardziej że w ciągu dwóch - trzech miesięcy będzie nowa ustawa medialna. Nie znam nikogo, kto byłby zainteresowany utrzymaniem status quo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Chcemy być rekordzistami - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki