18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ucieczki Polaków w okresie PRL: Bornholm - wyspa wolności [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Marek Adamkowicz
MiG por. Jareckiego po wylądowaniu na Bornholmie, 5 marca 1953 r.
MiG por. Jareckiego po wylądowaniu na Bornholmie, 5 marca 1953 r. Ze zbiorów Muzeum Bornholmu w Ronne
Z Marią Tuniszewską-Ringby z Muzeum Bornholmu rozmawia Marek Adamkowicz

W czasach PRL nie brakowało osób, które próbowały wydostać się z Polski do wolnego świata. Kiedy jednak mówimy o ucieczkach na Zachód, myślimy o Niemczech, Francji czy Szwecji. Bornholm, jak się wydaje, był kierunkiem pobocznym.
Tak, to prawda, że większość ucieczek z PRL odbywała się do wspomnianych krajów. Jednakże w porównaniu z nimi, Bornholm leży najbliżej Polski. Odległość z Nexo do Kołobrzegu wynosi zaledwie 90 kilometrów. Ten niewątpliwy plus Bornholmu związany jest jednak z dużym... minusem - dotarcie na wyspę jest możliwe jedynie drogą morską lub powietrzną. Te ograniczenia nie powstrzymały jednak wielu śmiałków przed wyprawą na Bornholm. Muzeum Bornholmu posiada dokumentację odnośnie 31 ucieczek z PRL i 12 ucieczek z NRD; razem 43 przypadki. Z pewnością jednak było ich więcej.

Ci, którzy stanęli na duńskiej ziemi, na pewno byli szczęśliwi, ale wtedy przychodził moment spotkania z miejscowymi i...
Okres zimnej wojny, cechujący się rywalizacją dwóch systemów politycznych i militarnych, a także obustronną nieufnością, nie odebrał jednak pewnych uniwersalnych wartości. Wielu uciekinierów spotkało się bowiem z bezinteresowną życzliwością i pomocą wyspiarzy. Podam tutaj przykład: kiedy w okresie przedświątecznym uciekła na Bornholm 10-osobowa rodzina z Polski, zamiast natychmiastowego odesłania do Kopenhagi, udało się jej spędzić z dziećmi duńskie Boże Narodzenie u jednej z bornholmskich rodzin. To wiele mówi o nastawieniu wyspiarzy.

Bornholm był docelowym miejscem ucieczki?

Życie na wyspie wybrało zaledwie kilku uciekinierów. Wiązało się to głównie z ówczesnymi duńskimi procedurami odnośnie azylantów - byli oni niemal od razu przewożeni do Kopenhagi, gdzie odpowiednie służby zajmowały się ich przesłuchaniem i dokładnym sprawdzeniem. Pamiętajmy, że był to okres zimnej wojny, kiedy nieufność i podejrzliwość występowały po obu stronach żelaznej kurtyny. Duńczycy chcieli wiedzieć, czy uciekinierzy są nimi faktycznie, czy chodzi może o szpiegów nasłanych przez blok komunistyczny. Z Kopenhagi łatwiej było wybrać miejsce osiedlenia - bardziej w centrum Danii. Ponadto większość uciekinierów traktowała Danię jako kraj tranzytowy, głównie w drodze do USA i Kanady, choć zdarzały się też przypadki dalszej emigracji, na przykład do Australii.

Chyba nie wszystkie osoby szukały nowego życia aż tak daleko?
Muzeum Bornholmu zna tylko dwa takie przypadki. Chodzi o polskich rybaków z Wybrzeża, którzy w stanie wojennym, ale w różnych terminach - uprowadzili kutry na Bornholm. Po otrzymaniu azylu powrócili na wyspę. Jeden z nich do rodziny, którą w tym czasie udało mu się ściągnąć z kraju. Motyw powrotu na wyspę drugiego rybaka nie jest nam znany. Warto w tym miejscu dodać, że nie byli to pierwsi Polacy osiadli na Bornholmie. Na fali emigracji zarobkowej z Polski do Danii, od końca XIX wieku do wybuchu II wojny światowej, na Bornholm przybywała grupa polskich robotników sezonowych, głównie z ówczesnej Galicji. Pracowali oni w bornholmskim rolnictwie, a potem w przemyśle i budownictwie. Robotnicy ci powracali z reguły do domu w okresie jesienno-zimowym. Wybuch I wojny wojny światowej i jej konsekwencje - pobór do wojska, zmiana granic i/lub założenie rodziny z miejscowymi, zatrzymały pewną ich część na wyspie.

Wróćmy do uciekinierów, którzy docierali na wyspę często w dramatycznych okolicznościach.
Na początku naszej rozmowy przytoczyłam liczbę 31 udokumentowanych ucieczek z PRL na Bornholm. Wśród nich przeważają ucieczki na kutrach rybackich, czasem porwanych i doprowadzanych na wyspę przez zbuntowaną załogę. Ciekawy jest przypadek pracowników szczecińskiej kontroli morskiej, którzy w 1958 roku dotarli tu na służbowym kutrze Sędzisława. Dwóch z nich pozostawiło żony i dzieci w Polsce, prosząc o azyl w Danii. Sternik, zamknięty przez zbiegów w kabinie na czas ucieczki, nie chciał tu pozostać. Powodem ucieczki było niezadowolenie z sytuacji w Polsce. Dwukrotnie - w grudniu 1968 oraz w sierpniu 1970 roku - doszło do ucieczek całych rodzin, także kutrami. W obu wypadkach przybyły 10-osobowe grupy.

Wiadomo, że niektórzy próbowali dostać się na Bornholm drogą powietrzną.

Znacznie bardziej spektakularne były ucieczki na porwanych samolotach - pasażerskich, rolniczych, sportowych czy nawet wojskowych. Serię tę zapoczątkowało uprowadzenie na Bornholm 17 grudnia 1949 roku pasażerskiego samolotu typu Dacota (DC-3), o znakach SP-LDF, należącego do Polskich Linii Lotniczych LOT. Samolot odbywał lot rejsowy na trasie Katowice - Łódź - Gdańsk. Podczas tych międzylądowań piloci zabrali na pokład swoje rodziny. Wiemy, że jeden z pilotów, Tomasz Tomaszewski, dostał w Danii azyl. Losów pozostałych nie udało się nam ustalić. Wiemy tylko, że spośród 15 pasażerów dwie osoby chciały powrócić. Największą sensację wzbudził jednak 22-letni pilot wojskowy porucznik Franciszek Jarecki, który 5 marca 1953 roku wylądował wojskowym samolotem MiG 15-bis na lotnisku w Ronne. Ironią historii był fakt, że tego samego dnia zmarł Józef Stalin. Maszyna została dokładnie przebadana przez specjalistów duńskich i amerykańskich, po czym odesłana do Polski. Historia brawurowej ucieczki Jareckiego jest szeroko znana i opisana, nie będę więc jej rozwijać. Dodam tylko, że sam Jarecki był wielokrotnie przesłuchiwany. Emigrował potem do USA, gdzie dostał medal za swój bohaterski czyn. W maju tego samego roku wylądowała na Bornholmie kolejna maszyna tego samego typu. Jej pilot, podporucznik Zdzisław Jaźwiński, dokonał brawurowego lądowania koło koszar Almegard w Ronne. Trzeciego (i ostatniego) MiG-a uprowadził na Bornholm podporucznik Zygmunt Gościniak. Było to we wrześniu 1956 roku. Innym, z pewnością nie spektakularnym, lecz szalenie dramatycznym wypadkiem jest desperacka próba ucieczki ze statku pasażerskiego Mazowsze, stojącego na kotwicy koło bornholmskiego Sandkaas w czasie rejsu do Kopenhagi. 21 lipca 1961 roku skoczyło z niego do wody trzech młodych polskich pasażerów, w nadziei dopłynięcia do lądu. Niestety, udało się to tylko jednemu z nich. Pozostali utonęli. Ich ciała znaleziono 1 sierpnia i następnego dnia pochowano na cmentarzu w Tejn.

Mieszkańcy wyspy pamiętają jeszcze o tych ucieczkach?
Starsi Bornholmczycy pamiętają te najbardziej spektakularne ucieczki. Na apel Bornholm Museum o przekazanie wspomnień i informacji o tym rozdziale polsko-bornholmskiej historii zareagowała grupa mieszkańców wyspy, dostarczając czasem bardzo ciekawe, dotychczas nieznane informacje. Pamięć o tych wydarzeniach zachowana jest też w rocznikach starych gazet i materiale fotograficznym.

W internecie znalazłem informację, że Muzeum Bornholmu przygotowało wystawę poświęconą ucieczkom z Polski.

Rzeczywiście, na naszej najnowszej stałej ekspozycji pokazujemy, jak zimna wojna wyglądała z perspektywy wyspy. Wystawa obejmuje kilka aspektów tego okresu: militarny, ekonomiczny/materialny, życie codzienne oraz pokazuje ucieczki zza żelaznej kurtyny, czyli z PRL i NRD. Ta ostatnia część zawiera informacje o wielu ucieczkach, a także archiwalne materiały fotograficzne i prasowe. Przyznam, że mieliśmy spory problem ze zdobyciem przedmiotów związanych z ucieczkami. Trudno bowiem byłoby wystawić kuter rybacki czy samolot. Mimo kontaktu ze sporą grupą uciekinierów nie udało się nam uzyskać przedmiotów osobistych związanych z ucieczką. Wiadomo, że w takiej sytuacji zabiera się ze sobą tylko niezbędne przedmioty, które po tylu latach często zostały już zużyte, zniszczone i wyrzucone. Mamy jednak nieco eksponatów pokazujących życie codzienne w PRL, na przykład kopie plakatów propagandowych, słynne kartki na podstawowe artykuły zaopatrzenia oraz paszport PRL - ważny, niemal na wagę złota dokument, będący przepustką do wielkiego świata.

Zimna wojna to czas tajemnic. Zapewne dotyczą one również ucieczek.

Na wstępie naszej rozmowy zaznaczyłam, że z pewnością nie udało się nam dotrzeć do wszystkich ucieczek. W fotoarchiwum Muzeum Bornholmu znajduje się na przykład tajemnicze zdjęcie polskiego samolotu, pilnowanego przez duńskiego żołnierza. Mamy tylko oznakowanie boczne samolotu, informację "lato 1951" oraz niewyraźny emblemat, wyglądający na herb Gdańska. Może ktoś z czytelników mógłby nam pomóc? Od razu uprzedzam, że nie jest to z pewnością ucieczka braci Bałutów - ci bowiem, wbrew krążącym mitom i legendom, dotarli do szwedzkiego miasteczka Simrishamn. Kolejnym mitem, legendą czy może jednak prawdą (?) jest ucieczka na Bornholm Jerzego Szymczaka. Według opowieści, dotarł on na wyspę… kajakiem latem 1962 roku. Nie znalazłam, niestety, potwierdzenia takiego wyczynu w miejscowych gazetach z okresu kwiecień - wrzesień 1962. A takiej gratki miejscowi dziennikarze z pewnością by nie pominęli! W tym przypadku także liczę na pomoc czytelników.

Muzeum zbiera informacje o ucieczkach
Maria Tuniszewska-Ringby jest socjologiem o zainteresowaniach prei historycznych.
Mieszka na Bornholmie od 17 lat, a od ponad 11 lat pracuje w Bornholms Museum w Ronne. Zajmuje się przede wszystkim dokumentacją muzealną, ale także tłumaczeniami i współpracą Bornholms Museum z Polską. Osoby, które mogłyby pomóc jej w zbieraniu informacji, mogą się kontaktować e-mailowo: [email protected] lub telefonicznie pod nr. +45 56 95 07 35, od godz. 8 do 13. Więcej informacji w internecie na stronie Muzeum Bornholmu - w polskiej wersji językowej pod adresem www.bornholmsmuseum.dk/Polsk

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki