Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Basil Kerski: Budowanie tranzytowej drogi przez Młode Miasto jest budowaniem dzisiaj drogi ślepej

Jarosław Zalesiński
Grzegorz Mehring / Archwium Dziennika Bałtyckiego
Idea budynku Europejskiego Centrum Solidarności nie będzie zrozumiała bez historycznej przestrzeni. Z Basilem Kerskim, politologiem, publicystą, redaktorem naczelnym kwartalnika "Dialog", od 2011 r. dyrektorem Europejskiego Centrum Solidarności rozmawia Jarosław Zalesiński.

Kiedy Europejskie Centrum Solidarności już powstanie, jego bryła nawiązywać będzie do idei statku na pochylni. Ale nie będzie tu już żadnych statków i pochylni...
Ja symbolikę budynku ECS odbieram nieco szerzej. To inspirujący projekt artystyczny, kojarzący się nie tylko z przemysłem stoczniowym. Rdzawy w przyszłości kolor ścian ECS przypominać będzie także kolor pruskiej cegły, nawiązywać do architektury Gdańska XIX wieku. Myślę, że taka była idea projektantów. Sam budynek jest przestrzenią z punktu widzenia historii neutralną. On powinien wprowadzać nas w przestrzeń historyczną i to wielopłaszczyznową - przestrzeń historii Solidarności, ale też dawnych stoczni Klawittera, Cesarskiej, Schichaua.

Ale z ECS wychodzić się będzie na centrum handlowe i przedzielającą Młode Miasto jezdnię, Nową Wałową.
Powtórzę to, co czują chyba wszyscy. Te plany powstały wiele lat temu, w innej rzeczywistości ekonomicznej i nie wszystkie są dziś możliwe do zrealizowania. Tymczasem, w świadomości gdańszczan, a także mieszkańców miast europejskich, wiele się od tamtego czasu zmieniło. Każdy z nas ma dzisiaj inną, że tak powiem, tożsamość człowieka mobilnego. To znaczy każdy z nas chce jeździć samochodem, ale także chce po mieście chodzić, a przy innej okazji skorzystać z tramwaju. To się zasadniczo zmieniło w życiu mieszkańców metropolii w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Chcemy przesiadywać w kawiarenkach, na placach publicznie dostępnych, przestrzeniach przyjaznych, współtworzonych przez artystów. Nie możemy zamykać się w przestrzeni tylko dla kierowców, tylko dla pieszych, czy tylko dla rowerzystów. Powinno się uwzględniać tę nową, złożoną tożsamość mobilną.

A nie uwzględnia się tego w myśleniu o Nowej Wałowej?
Marzenia o "autostradach w mieście", które zredukują raz na zawsze korki i bezpiecznie i szybko doprowadzą nas do celu, są, owszem, możliwe, ale pojawia się pytanie, za jaką cenę. Wydaje mi się, że mamy coraz mniejszą ochotę, by taką wygórowaną cenę płacić, i dotyczy to także kierowców.

Niemniej, wedle wyliczeń miasta, strumień samochodów przepływający przez centrum byłby mniejszy.
Pytaniem dla mnie zasadniczym jest, czy wolimy może rzeczywiście nieco mniejszy ruch w głównej osi miasta na Błędniku i Podwalu Grodzkim, czy zachowanie spójności i tożsamości miejsca, które jest dla Gdańska symboliczne i bardzo ważne. O tę właśnie tożsamość i spójność powinny zabiegać zarówno podmioty publiczne, jak i prywatne, bo w dłuższej perspektywie to się po prostu opłaci. Budowanie tranzytowej drogi przez Młode Miasto jest budowaniem dzisiaj drogi ślepej.

Przynajmniej jak długo nie będzie przejazdu przez Motławę.
Właśnie. Co nie oznacza, że ktoś oczekuje, żeby tę część miasta w ogóle zamknąć dla samochodów.

Jak rozumiem, chodzi o takie poprowadzenie dróg, żeby ta przestrzeń, z jej różnymi historycznymi kontekstami, nie zatraciła swojego charakteru?
Tak, właśnie o to chodzi. Spójrzmy na ten problem z perspektywy inwestorów. Otóż wydaje się, że ktoś, kto wchodził na ten rynek w latach 90., miał chyba takie wyobrażenie, że można w krótkim czasie łatwymi rozwiązaniami zarobić dużo pieniędzy. Nie mówię tego zresztą w formie zarzutu. Dzisiaj pomysł, by tanio i szybko wybudować i drogo sprzedać, już się nie sprawdzi. Dzisiaj trzeba myśleć jakością i tu właśnie tereny po byłej Stoczni Gdańskiej mają ogromny walor symboliczny, architektoniczny, tym bardziej że rynek nieruchomości, w tym powierzchni biurowych, jest dość nasycony.

To jak podnieść atrakcyjność miejsca?

Trzeba oferować coś wyjątkowego, po to, by ludzie czy firmy chcieli się przenieść do jakiegoś miejsca, dobrze za to płacąc. Ze względu na wszystkich - i tu mieszkających w przyszłości, i tylko odwiedzających - warto zadbać o to, by zachować świadomość, że to teren historyczny. ECS, sala BHP, pomnik Poległych Stoczniowców i także Muzeum II Wojny stawiają te pytania. Zatem nie uciekniemy przed nimi.

Przed problemami komunikacyjnymi też jednak nie uciekniemy.

Zgoda, ale ruch musi być tak zorganizowany, by nie tylko ułatwiał poruszanie się po tym terenie, ale też by nie blokował jego dynamiki rozwoju. Prosty przykład: rzeczywistością jest Instytut Sztuki "Wyspa" i organizowany przez niego festiwal Alternativa.

Chodzi Panu o to, żeby Nowa Wałowa nie przedzieliła instytutu i hali, w której Alternativa jest organizowana?
Tak. Trzeba więc w projektowaniu przebiegu Nowej Wałowej uwzględniać obecną rzeczywistość. Inny przykład. Na gruncie publicznym stoją sala BHP i ECS, ale dawna siedziba dyrekcji stoczni znajduje się już na gruncie prywatnym. A jest miejscem kluczowym dla historii Solidarności. Pytanie zatem, czy z ECS do budynku dyrekcji w przyszłości dotrę bez problemu, czy też zaprojektowana droga mi to uniemożliwi? O to nam zatem chodzi w dyskusji o Nowej Wałowej: o spójność tej koncepcji z charakterem tego miejsca i jego uwarunkowaniami.

Z tego, co powiedział Pan wcześniej, wynika, że i inwestorzy powinni widzieć swój interes w ochronieniu historycznej specyfiki tego terenu. Tu nie ma konfliktu tak naprawdę.
Tak, właśnie to miałem na myśli. Możliwa jest wspólnota interesów, choć wiemy, że jest to trudne. Po pierwsze, każdy musiałby na początku przyznać, że w jakimś stopniu zmienił swój sposób postrzegania tej przestrzeni. W dyskusji o Nowej Wałowej inwestor może się obawiać, że każda ewentualna zmiana oznaczałaby dodatkowe koszty. Myślę, że w ogóle wszyscy obawiają się takich ruchów, które mogłyby wstrzymać tę inwestycję. Trzeba też pamiętać, że to nie miasto jest obecnie właścicielem tych terenów, tylko prywatni inwestorzy.

Ale władze miasta powinny poczuwać się do odpowiedzialności.
Naszym wspólnym interesem jest to, aby inwestycje na tym terenie okazały się sukcesem i żeby ta część miasta odżyła. Ważne jest stworzenie nowego atrakcyjnego miejsca z poszanowaniem dla jego tradycji, bo na tym zyskają wszyscy. Inwestorzy też przecież nie chcą stworzyć kolejnego negatywnego przykładu zagospodarowania przestrzeni poprzemysłowej.

W dyskusji, jaka odbyła się po rozstrzygnięciu konkursu na budynek ECS, padały głosy, że to dopiero pierwszy krok i że potrzebny jest namysł nad całym tym terenem.
Problem polega na tym, że kiedy prywatyzowano te tereny, nikt jeszcze nie myślał o żadnych formach upamiętniania. Pomysł wybudowania Europejskiego Centrum Solidarności pojawił się przecież później. Wtedy właśnie stało się widoczne, że ten projekt musi odnosić się do historycznej przestrzeni. ECS stał się pierwszym pytaniem o to, w jakie relacje wejdzie przestrzeń publiczna tworzona w przestrzeni prywatnej. W debacie, zorganizowanej przez ECS w 2008 roku, uczestniczył m.in. świętej pamięci Aram Rybicki, który zwracał uwagę na potrzebę zachowania substancji materialnej, nie tylko samych dźwigów. Z tamtej dyskusji przypomnę głos wybitnego architekta, sir George'a Fergusona: nie stworzymy żadnego emocjonalnego stosunku obcokrajowców do naszej historii bez tego historycznego terenu. Pobudzimy wyobraźnię jedynie za pomocą tej przestrzeni. Tylko że aby określić jej funkcjonowanie w sposób korzystny zarówno dla biznesu, jak i dla miasta, potrzebni są urbaniści i architekci, a nie inżynierowie...

A może jest już za późno...
Kryzys wpłynął na zatrzymanie, spowolnienie inwestycji. Zyskaliśmy ten czas, aby dobrze przygotować się do udziału w procesie, który teraz nabiera rozpędu. Ruszamy z Nową Wałową, co jest bardzo dobrym znakiem, bo to oznacza, że inwestor zgromadził potrzebne fundusze, ale jesteśmy kilka kroków do tyłu w refleksji.

Potrzebna jest nam wizja na...
Na - powiedzmy - dwudziestolecie albo i dłużej. Razem z krytyczną oceną ostatnich dziesięciu lat, to na pewno.

Rozmawiał Jarosław Zalesiński
[email protected]

Nowa Wałowa w Gdańsku. Prezydent Bielawski: Nie widzimy sensownej alternatywy [WIZUALIZACJE]

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki