Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ustawa śmieciowa: Metropolie chcą poprawić prawo dotyczące wywozu odpadów

E. Oleksy, Ł. Kłos
Tomasz Bołt
Największe miasta Polski - na czele z Gdańskiem - domagają się szeregu ułatwień i zmian w tzw. ustawie śmieciowej. Zrzeszająca je Unia Metropolii Polskich lobbuje m.in. za umożliwieniem rozliczania opłat za wywóz śmieci za pośrednictwem wspólnot i spółdzielni.

Obowiązujące teraz przepisy zmuszają samorządy do rozliczeń z każdym gospodarstwem domowym osobno. Metropolie chciałyby też, by to spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe składały deklaracje związane z odpadami. - Mam nadzieję, że posłowie uwzględnią również postulaty przesyłane przez Unię Metropolii Polskich - mówi prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, a zarazem przewodniczący związku i sygnatariusz listu z postulatami.

Propozycja metropolii ma też naprawić nieścisłości pojawiające się w prawie. W jednym jej miejscu mówi się, że obowiązki ciążą na mieszkańcach, albo - gdy został zatrudniony - na profesjonalnym zarządcy. Tyle że szczegółowe przepisy o zarządcy już w ogóle nie wspominają. Milczą też o roli spółdzielni w nowym systemie gospodarowania odpadami.

Dopracowanie niejasnych przepisów to jedna strona medalu. Druga, to oszczędności jakie miałyby zyskać samorządy na zaproponowanych rozwiązaniach. Jak tłumaczy prezydent Adamowicz, w samym tylko Gdańsku proponowane rozwiązania spowodowałyby ograniczenie liczby obowiązkowych umów ze 180 tys. do około 40 tys. - A co za tym idzie ogromną różnicę w kosztach administrowania tymi umowami - dodaje Adamowicz.

Jesienią władze Gdańska zapowiadały, że na potrzeby systemu gospodarowania odpadami konieczne będzie stworzenie 35 nowych miejsc pracy. Według szacunków magistratu wprowadzenie proponowanych przez metropolie rozwiązań zmniejszyłoby liczbę nowych etatów o co najmniej 4 osoby.

- Weźmy za przykład 100-mieszkaniową spółdzielnię. W tej sytuacji urzędnicy ZDiZ musieliby obsłużyć 100 mieszkań - wylicza Emilia Salach z biura prasowego Urzędu Miasta. - Natomiast w przypadku tej samej spółdzielni, którą reprezentuje prezes zarządu, dokumenty byłyby zebrane w jeden zbiorczy plik i obsłużone szybciej przez jednego pracownika. Urzędnicy musieliby wysyłać pisma czy interweniować tyle razy, ile mieszkań liczy dana spółdzielnie bądź wspólnota - tłumaczy kierownik biura.

Czytaj także: Ustawa śmieciowa na Pomorzu. Zmiany budzą wątpliwości UOKiK

To, co samorządowi może przynieść oszczędności, dla wspólnot czy spółdzielni może być obciążeniem. To administracja osiedlowa musiałaby bowiem naliczać i egzekwować opłaty od każdego mieszkańca z osobna. Za to z miastem - z założenia - musiałaby regulować należności na bieżąco, bez względu na ściągalność opłat od samych lokatorów.

- Nie mówię nie tym propozycjom. W końcu na swój sposób są powieleniem obecnego systemu, kiedy to spółdzielnia rozlicza się z przedsiębiorstwem oczyszczania - mówi prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Chełm" w Gdańsku, obsługującej ok. 17 tys. mieszkańców.

- Musielibyśmy jednak z przedstawicielami miasta usiąść do rozmów i wypracować dobrą praktykę w tym zakresie. Spółdzielnia to nie jest worek bez dna. Nie możemy bez końca za niesolidnych lokatorów wykładać pieniędzy na ciepło, wodę czy też śmieci. Stąd też pewna elastyczność ze strony władz miasta byłaby potrzebna.

Póki co propozycje metropolii nie znalazły posłuchu w Sejmie. Dziś posłowie będą głosowali nad projektem zmian, ale wśród nich nie ma zapisów proponowanych przez miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki