Ogień wybuchł ok. godziny pierwszej w nocy i strawił doszczętnie dwa mieszkania, konstrukcję dachu oraz stropy, które grożą teraz zawaleniem. Resztę zniszczyła woda. Inspektorzy nadzoru budowlanego wyłączyli budynek z użytkowania, a to oznacza, że 10 rodzin spędzi kilka następnych miesięcy w mieszkaniach zastępczych.
To drugi w ciągu doby pożar w tym budynku. Do pierwszego, niewielkiego, doszło w poniedziałek po południu. W jednym z mieszkań, które spłonęły, 14-latek z kolegą produkował "domowym sposobem" petardy na nadchodzącą noc sylwestrową.
- Podczas tej niebezpiecznej zabawy prawdopodobnie odprysk saletry spowodował niewielki pożar i zadymienie w mieszkaniu - wyjaśnia mł. bryg. Jacek Serocki. - Zanim przyjechała straż, pożar został ugaszony. Sprawdziliśmy jednak wszystkie pomieszczenia i pouczyliśmy, iż w razie potrzeby natychmiast mają nas wezwać. Nie wiązałbym jednak tego wydarzenia z nocnym pożarem. Przyczynę powstania ognia wyjaśni ekspertyza policyjnych techników.
Mieszkańców bloku przesłuchała już policja.
- Sami jesteśmy ciekawi, jaka była przyczyna wybuchu ognia - zastanawia się Zofia Gorczyca, mieszkanka bloku. - Dziwnym zbiegiem okoliczności dwa pożary w jednym domu w tak krótkim odstępie czasu?!
Sylwester Marchlewski, komendant powiatowy policji w Sztumie, apeluje o spokój i wyciszenie emocji.
- O przyczynach pożaru będziemy mogli mówić dopiero wtedy, gdy otrzymamy raport z laboratorium kryminalistyki w Gdańsku - wyjaśnia komendant. - Z pogorzeliska pobrany został materiał do badań. Zabezpieczono wszystkie ślady, mogące przybliżyć przyczynę pożaru.
W nocnym pożarze wiele rodzin straciło dorobek całego życia. Wśród poszkodowanych jest także rodzina Poli Wesołowskiej, 4-latki walczącej z nowotworem.
- Nie możemy stać z założonymi rękami - stwierdził Andrzej Parafiniuk, przedsiębiorca. - Trzeba znaleźć sposób na rozwiązanie tego problemu. Dysponuję mieszkaniem w dawnym ośrodku wczasowym w Białej Górze i chciałbym zaproponować je rodzinie państwa Wesołowskich.
Przyjaciele rodziny natychmiast ruszyli z pomocą także dla innych poszkodowanych. - Potrzebna jest odzież dziecięca, kosmetyki, środki czystości oraz podręczniki szkolne - wylicza starosta sztumski Piotr Stec.
Ksiądz Tomasz Baliński, proboszcz parafii św. Andrzeja Boboli w Sztumie, oddał do dyspozycji pogorzelców jeden z pokoi na plebanii. Do rodzin trafią też rzeczy zgromadzone w magazynie Caritas. - Możemy oddać do państwa dyspozycji lokal w dawnym internacie przy ulicy Reja - poinformował zebranych w starostwie pogorzelców Leszek Zieliński z Urzędu Miasta w Sztumie. - Dysponujemy także pięcioma lokalami w budynku przy ulicy Mickiewicza. Ich standard nie jest wysoki, ale doraźnie zabezpieczy państwa potrzeby.
Lokale zastępcze zaproponowało także starostwo powiatowe. W internacie Zespołu Szkół im. Stanisława Staszica w Barlewiczkach wygospodarowano całe piętro z węzłem sanitarnym. W sumie to 15 pokoi.
Pogorzelcy jeszcze dziś otrzymają zasiłki z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sztumie. Przy gminie utworzone zostanie subkonto, na które będzie można wpłacać pieniądze na rzecz pogorzelców. Wszelkich informacji o sposobie udzielania pomocy poszkodowanym udziela MGOPS w Sztumie, tel. 055 640 63 01.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?