Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cyfrowa rewolucja w policji: Minister zbudował system, którego nie chce przejąć policja

Tomasz Słomczyński
Wdrożenie systemu miało skutkować tym, że cała policyjna dokumentacja miała powstawać w wersji cyfrowej
Wdrożenie systemu miało skutkować tym, że cała policyjna dokumentacja miała powstawać w wersji cyfrowej Tomasz Hołod
Wydano co najmniej kilkadziesiąt milionów złotych na policyjny system informatyczny, który nie działa. Według samej policji, nie nadaje się on do użytku bez wsparcia technicznego i szkoleń. Cyfryzacja policji na razie nie ma szans powodzenia

W Komendzie Głównej Policji w Warszawie w kilku pomieszczeniach stoją serwery, za które zapłacono z budżetu państwa kilkadziesiąt milionów złotych. Są wyłączone, a miały być "mózgiem" cyfrowej rewolucji w policji. Sama cyfryzacja zaś, pomimo wydanych ogromnych sum pieniędzy, utknęła w miejscu - i nie zmieni tego fakt, że Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji utrzymuje, że sprzęt jest "gotowy do użycia". Wszystko wskazuje na to, że minie jeszcze wiele miesięcy, a może i lat, zanim policjanci w całej Polsce "przesiądą się" z notatników do informatycznych aplikacji, które czekają na nich w Komendzie Głównej w Warszawie.

O niezrealizowanym do dzisiaj projekcie "Zintegrowana, wielousługowa platforma komunikacyjna policji z funkcją e-usługi dla obywateli i przedsiębiorców" pisaliśmy w minionym tygodniu. W ostatnich dniach dotarliśmy do nowych dokumentów i poznaliśmy nowe fakty w tej sprawie. Wszystko składa się na obraz urzędniczej bylejakości (która może okazać się bardzo kosztowna) z aferą korupcyjną w tle.

Obiecujący początek

24 września 2009 r. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego podpisało umowę z MSWiA na realizację projektu "Platforma komunikacyjna policji" (nazwa na potrzeby niniejszego artykułu została skrócona). Instytucją odpowiedzialną za realizację przedsięwzięcia zostało Centrum Projektów Informatycznych, jednostka powołana przy MSWiA (obecnie przy Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji). Wcześniej podjęto decyzję o dofinansowaniu "platformy" z funduszy europejskich w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Koszt projektu to 98,57 mln zł, z czego UE miała wyłożyć 83,78 mln zł.
Centrum Projektów Informatycznych wyłoniło kilku wykonawców projektu - najistotniejszą, zasadniczą część przedsięwzięcia miała wykonać firma NetLine Group sp. z o.o. z Wrocławia. 12 października 2010 roku podpisano z nią umowę.
- Umowa składała się z dwóch części: wdrożenia oraz usług nadzoru autorskiego - informuje Jacek Wilczyński, obecny prezes zarządu NetLine Group sp. z o.o.

W praktyce system miał działać w ten sposób, że każdy, kto ma dostęp do internetu, mógłby nie wychodząc z domu załatwić szereg spraw, między innymi starać się o pozwolenie na broń, o licencję detektywa czy złożyć skargę na policjanta. Sami funkcjonariusze natomiast przestaliby wypełniać papierowe kwity i zaczęli pracować w odpowiedniej aplikacji. Wdrożenie projektu miało skutkować tym, że cała policyjna dokumentacja (np. notatki z miejsca kolizji, akta śledztw, protokoły przesłuchań) miała powstawać w wersji cyfrowej.

Bomba w ministerstwie

W październiku 2011 roku wybuchła afera korupcyjna w MSWiA. Agenci weszli do siedziby resortu. Zatrzymano siedem osób, sześć z nich usłyszało zarzuty. Chodziło o łapówki, które mieli przyjmować urzędnicy za ustawianie przetargów na realizację zadań dofinansowanych z UE. Wśród "trefnych" przedsięwzięć znajdował się również projekt "Platforma komunikacyjna policji".
Natomiast wśród zatrzymanych znaleźli się m.in. szef CPI Andrzej M. i Janusz J., były już szef firmy NetLine Group sp. z o.o.
Podejrzenie o łapówki w MSWiA wywołało skandal, a echa tej burzy dotarły do Brukseli. W efekcie Komisja Europejska wstrzymała dofinansowanie dla projektów cyfryzacji policji. Unijni urzędnicy zażądali wyjaśnień i tzw. planu naprawczego. Mówiło się o 3 mld zł, które może stracić Polska.

Porządki nowego szeryfa

Do akcji gaszenia pożaru wkroczył Michał Boni, szef nowo powołanego Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji. Zapowiedział powstanie "raportu otwarcia" dla swojego ministerstwa i "sprzątanie stajni Augiasza".
Minister pojechał do Brukseli, żeby ratować dofinansowanie projektów. Po jego powrocie ogłoszono sukces "sprzątania stajni Augiasza" - Komisja Europejska z powrotem uruchomi środki na projekty informatyczne.
Jednak projekt "Platforma komunikacyjna policji" ostatecznie nie uzyskał unijnej dotacji. Dlaczego? Strona polska na wszelki wypadek zaproponowała... jego wycofanie. Chodziło o to, żeby nie stracić unijnych pieniędzy - i w efekcie przeznaczyć je na inne zadania.

A co w takim razie z projektem dla policji? Minister Boni zapewniał, że będzie realizowany ze środków krajowych.
Problem jednak w tym, że wokół firmy NetLine Group wytworzył się klimat korupcyjnych podejrzeń. A przecież wyłonionego w przetargu wykonawcy zmienić nie można...

Bez uwag i zastrzeżeń

Sam projekt jednak był realizowany zgodnie z umową - w marcu 2011 roku firma NetLine Group dostarczyła do Komendy Głównej Policji ponad sto serwerów i oprogramowanie - czyli "wybudowany system".
- 2 marca 2012 roku po testach odbiorowych podpisano protokół odbioru końcowego, bez uwag i zastrzeżeń - zaznaczył Jacek Wilczyński z NetLine Group sp. z o.o. Poinformował też, że spółka otrzymała wynagrodzenie za prace przy projekcie, w sumie ponad 50 mln zł.

Zgodnie z postanowieniami umowy, wtedy właśnie (marzec ubiegłego roku) rozpoczął się roczny okres gwarancyjny, w którym wykonawcy systemu mają obowiązek świadczyć usługi nadzoru autorskiego - czyli udzielać wsparcia technicznego użytkującym system funkcjonariuszom policji, dokonywać poprawek, uzupełnień w systemie, ewentualnie jego rozbudowy - tak żeby był w pełni dostosowany do potrzeb policjantów. Wyceniono taką usługę na 1500 zł za "roboczodzień", płatności miały być realizowane w zależności od potrzeb. Ustalono pulę - 1000 roboczodni, co w sumie dawało maksymalną kwotę 1,5 mln zł. Miało to zapewnić sprawne wdrożenie systemu i doprowadzenie projektu do końca.

Od marca 2012 roku pracownicy NetLine Group czekali na informację z CPI, kiedy mają stawić się do pracy. Ale się nie doczekali. - W ciągu minionego roku nie skorzystano z tej usługi ani razu. Termin kończy się za kilkanaście dni - podsumowuje Jacek Wilczyński.

"Zakończony" czy "wstrzymany"

Wróćmy na chwilę do wydarzeń, które w zeszłym roku zajmowały media i opinię publiczną w całej Polsce. W kwietniu powstał zapowiadany "raport otwarcia" Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji pt. "Polska 2.0. Nowy start dla e-administracji".
W dokumencie tym minister Boni potwierdził to, co zapowiadał wcześniej, że projekty wycofane z dofinansowania europejskiego "mogą być realizowane", a "koszty w tym przypadku będzie musiał pokryć budżet państwa".

Jeśli zaś chodzi o projekt "Platforma komunikacyjna policji" - w raporcie czytamy, że jest to "projekt zakończony", "system został już zbudowany" i ma być wdrożony przez policję. Podaje się termin zakończenia realizacji projektu: 30 czerwca 2012 roku.
W tym przypadku informacje przekazywane opinii publicznej stoją w sprzeczności z tymi, które wynikają z dokumentu, do którego dotarliśmy. 12 czerwca 2012 roku dyrektor CPI Agnieszka Boboli napisała do Jacka Wilczyńskiego z NetLine Group: "W związku z brakiem środków finansowych CPI wstrzymało prace nad projektem, w ramach którego miały być finansowane godziny nadzoru autorskiego oraz szkolenia administratorów systemu przewidziane zapisami umowy (…)."
Jak ustaliliśmy, prace te dotychczas nie zostały wznowione. Wychodzi więc na to, że projekt, którego realizację przerwano, został uznany przez ministerstwo za "zakończony".
Jak się okazuje, to niejedyna kontrowersja dotycząca policyjnej "platformy".

Dreamlinery bez Boeinga

Kolejne kontrowersje dotyczą tego, co w efekcie otrzymała policja (przypomnijmy - za kilkadziesiąt milionów złotych z budżetu państwa), i do czego to się nadaje.
Tu zdania między CPI a samymi policjantami są, mówiąc oględnie, bardzo podzielone.
Wracając do samego projektu - serwery trafiły w marcu 2012 roku do Komendy Głównej Policji. Zostały wyłączone. I pozostają wyłączone do dzisiaj.

Nadkomisarz Piotr Bieniak z Komendy Głównej Policji wyjaśnia:
- System zostanie włączony w momencie formalnego przejęcia od CPI, po podpisaniu protokołu przekazania.
Dlaczego policja od roku nie chce przejąć od CPI serwerów i oprogramowania, które dostarczono jej w wyniku "zakończonego" projektu?

Przywołajmy najpierw oficjalne stanowisko Komendy Głównej Policji: - Przejęcie systemu od CPI przez policję uwarunkowane jest otrzymaniem stanowiska MSW w sprawie możliwości zabezpieczenia dodatkowych 12 mln zł. Na kwotę tę składa się szacunkowy koszt rocznego utrzymania systemu, tj. wsparcie techniczne sprzętu serwerowego oraz aplikacji - czyli ok. 8,5 mln zł, oraz koszty dostosowania systemu do wymagań końcowych użytkowników i rozbudowy systemu.
Jak to rozumieć? Policjanci potrzebują jeszcze 12 mln zł, żeby (odebrany przez CPI bez zastrzeżeń) system dostosować do potrzeb funkcjonariuszy i rozbudować go, a następnie go serwisować.

Kwestię tę obrazowo tłumaczy funkcjonariusz z Komendy Głównej, który prosi o zachowanie anonimowości. - To jak kupowanie dreamlinerów bez wsparcia ze strony Boeinga. Pęknie uszczelka, samolot nie ruszy. Wyobraźmy sobie sytuację, że system się zawiesi, a my nie będziemy wiedzieli, jak to szybko naprawić. Sparaliżowana zostałaby praca policji w całym kraju, a konsekwencje byłyby dla nas kolosalne, również z prawnego punktu widzenia. Co powiedziałaby prasa, gdyby się okazało, że policjant nie wykonał czynności śledczych, bo mu się komputer zawiesił? Takiego ryzyka nikt z nas na siebie nie weźmie.

Serwery nie do wykorzystania

W tym czasie, kiedy policja zaczynała zabiegać o środki na pokrycie kosztów wsparcia serwisowego (koszt ogólny - 12 mln zł), trwał jeszcze okres gwarancyjny, w którym wsparcie serwisowe mogłaby uzyskać od firmy NetLine Group za 1,5 mln zł. Dlaczego z niej nie korzystała? Nie wiadomo. Nie bez znaczenia może być fakt, że szefowie firmy z Wrocławia mają zarzuty w słynnej aferze korupcyjnej w MSWiA.

CPI nie zamierza już zlecać firmie NetLine żadnych usług, tym bardziej że rzecznik resortu twierdzi, że policjanci nie muszą korzystać z usług nadzoru autorskiego i szkoleń: - Nie są to działania obligatoryjne do funkcjonowania systemu - poinformował Artur Koziołek. Ponadto stwierdza, że wyłączone do dziś serwery to "kompletne narzędzie", które jest "gotowe do użytkowania".
Poprosiliśmy nadkom. Piotra Bieniaka o ustosunkowanie się do tych ostatnich twierdzeń. - Testy systemu ujawniły, że wymaga on usprawnień. Stąd na chwilę obecną nie może być wykorzystywany. Poza tym wykorzystanie systemu do codziennej pracy w policji wymaga jeszcze przeszkolenia funkcjonariuszy oraz pracowników policji, a także wyposażenia ich w komputery spełniające wymagania systemu.

Pozostaje pytanie: co dalej? Wsparcia technicznego ze strony NetLine Group już nie będzie - roczny okres gwarancji minie 2 marca 2013 roku. Najpierw więc muszą się znaleźć dodatkowe pieniądze - 12 mln zł. Potem zostanie rozpisany nowy przetarg na realizację tego, co zostało "zakończone". Zanim obywatel złoży skargę na policjanta z domowego komputera, minie jeszcze wiele miesięcy, jeśli nie lat.

Nie wiemy, dlaczego nie uruchomili gotowego do użycia systemu

Artur Koziołek, rzecznik prasowy Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji
Policja informowała nas, że kwestie związane z przejęciem przez Komendę Główną Policji wytworzonych produktów są przedmiotem decyzji na poziomie kierownictwa KGP i że w związku z brakiem środków na utrzymanie systemu nie może formalnie go przejąć. Są to jednak z punktu widzenia Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji czynniki zewnętrzne, na które realizujące projekt Centrum Projektów Informatycznych nie ma wpływu. Zadaniem CPI, jednostki podległej MAC, było dostarczenie narzędzi i oprogramowania gotowych do użytkowania przez funkcjonariuszy policji. MAC nie ma wpływu na decyzje podejmowane przez policję związane z uruchomieniem usług i rozpoczęciem wykorzystywania przez policję zakupionego systemu.
Wykonawca [NetLine Group sp. z o.o. - przyp. red.] dostarczył wymagane umową produkty i wdrożył je w środowisku produkcyjnym systemu e-usług, który został posadowiony w serwerowni wskazanej przez policję. System nie został jednak uruchomiony. Decyzja o uruchomieniu systemu leży w gestii KGP. Podłączenie kolejnych jednostek policji do systemu zlokalizowanego centralnie, a szczególnie decyzja o produkcyjnym jego wykorzystaniu w codziennej pracy policjantów zależy od kierownictwa policji. CPI nie są znane szczegółowe powody, dla których policja nie podjęła decyzji o uruchomieniu systemu.
Po uzgodnieniach rządowych projekt e-usługi został wycofany z finansowania ze środków unijnych. Skutkowało to m.in. rozwiązaniem bez wypowiedzenia porozumienia o dofinansowaniu projektu. Brak środków uniemożliwił realizację dodatkowych szkoleń dla użytkownika, jak i ewentualnych modyfikacji systemu, których potrzeba być może pojawiłaby się na etapie produkcyjnego uruchamiania systemu w jednostkach policji. Ponieważ jednak policja nie podjęła decyzji o uruchomieniu systemu, nie zostały również rozpoznane w momencie oddania systemu do użytkowania ewentualnie potrzebne dostosowania. Wielokrotnie zwracaliśmy się do beneficjenta projektu, tj. ministra spraw wewnętrznych, jak i bezpośrednio do użytkownika - KGP, o zapewnienie środków z budżetu państwa na produkcyjne uruchomienie systemu. Podkreślenia wymaga, iż dostarczony do policji system e-usługi został zainstalowany i wdrożony zgodnie z wymaganiami Komendy Głównej Policji.

Ten, kto zamawia, musi zapewnić wsparcie techniczne

Rozmowa z Pawłem Krzykowskim, informatykiem, koordynatorem ds. IT, specjalistą ds. wdrożeń systemów informatycznych

Wyobraźmy sobie wdrażanie systemu informatycznego o ogólnopolskim zasięgu działania, który ma umożliwiać świadczenie usług publicznych obywatelom przez internet. Czy Pana zdaniem nadzór autorski w takiej sytuacji jest potrzebny?
Przy wdrażaniu systemów dużego kalibru stosuje się takie nadzory, czyli opiekę powdrożeniową. Często jest tak, że firmy świadczące usługę wdrożenia zastrzegają sobie w umowie, że będą przez następne lata zajmować się nadzorami.

W przypadku, o którym mówimy, nadzór miał być realizowany przez pierwszy rok po wdrożeniu, kwoty miały być wypłacane w przypadku zrealizowania "roboczodni" nadzoru.
To powszechna praktyka, wiele umów w ten właśnie sposób się konstruuje.

Czy zdarza się tak, że ktoś inny system buduje i wdraża, a ktoś inny potem udziela wsparcia przy użytkowaniu?
Tak, stosuje się takie praktyki. Zdarza się, że firma informatyczna "przejmuje" system pod opiekę dopiero po wdrożeniu. Wszystko zależy od tego, jak wygląda samo przekazanie, jak system jest napisany, licencjonowany i udokumentowany.

A czy zna Pan przypadki, że rezygnuje się z takich nadzorów ze strony firm zewnętrznych?
Tak. Dzieje się tak w przypadku, kiedy firma, która wdrażała system, przeszkoliła pracowników użytkownika, i to oni sami są w stanie rozwiązywać problemy techniczne. Taki użytkownik musi mieć wtedy odpowiednie zasoby - zespoły informatyków, którzy są w stanie zastąpić wyspecjalizowaną firmę zewnętrzną.

A nie jest tak, że taki system powinien po prostu działać? Bez wsparcia technicznego?
Nie do końca. Każdy system może zawierać błędy lub niepoprawnie działać. Problemy mogą pojawić się na przykład w związku ze zmianami sprzętowymi w firmie, a błędne działanie może mieć miejsce wskutek złego wprowadzenia danych. Ktoś, kto zamawia budowę i wdrożenie systemu informatycznego, musi zapewnić wsparcie techniczne na etapie jego użytkowania.

Kombajny pracują bez systemu

W ramach projektu "Platforma komunikacyjna policji" Centrum Projektów Informatycznych przekazało 840 "urządzeń wielofunkcyjnych" do ponad 600 jednostek policji na terenie całego kraju oraz 18 infokiosków do różnych komend. Cały ten sprzęt miał umożliwiać pracę policjantów w systemie, który był przedmiotem realizacji projektu. Sprawdziliśmy, jak jest on obecnie - przy braku samego systemu - wykorzystywany przez policjantów.

- "Urządzenia wielofunkcyjne" to urządzenia, łączące funkcje drukarki, skanera i faksu. W Komendzie Wojewódzkiej Policji w Gdańsku jedno z takich urządzeń wykorzystywane jest w zespole zajmującym się zamówieniami publicznymi przy obsłudze dokumentacji przetargowej. Drugie trafiło do sekcji, w której mieści się kancelaria komendy, gdzie wykorzystywane jest przy obiegu dokumentacji. Z kolei infokiosk ustawiony został przy recepcji. Obecnie petenci mogą na nim przeglądać strony internetowe komend policji - odpowiedział na nasze pytanie Błażej Bąkiewicz z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Podobnie jest w innych województwach - "urządzenia wielofunkcyjne" służą po prostu do prac biurowych, infokioski zaś umożliwiają przeglądanie policyjnych stron www.

3 miliony łapówki

Afera informatyczna w MSWiA jest przedmiotem śledztwa prowadzonego w Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie. Jak informuje rzecznik prokuratury Zbigniew Jaskólski: Przedmiotowa sprawa dotyczy podejrzenia przyjmowania korzyści majątkowych przez osoby pełniące funkcje publiczne, jak też prania pieniędzy pochodzących z łapówek. Podejrzenie popełnienia przestępstwa dotyczy 38 postępowań o zamówienie publiczne przeprowadzanych w CPI oraz 89 postępowań przeprowadzanych w KGP o łącznej wartości zamówień przekraczającej 1,5 mld zł. Do chwili obecnej w toku śledztwa przedstawiono zarzuty 17 osobom, w tym byłemu dyrektorowi CPI Andrzejowi M. - przyjęcia korzyści majątkowej w wysokości ponad 3 100 000 zł i prania pieniędzy w wysokości 1 513 000 zł.

Pytania, na które powinny paść odpowiedzi

1. Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji utrzymuje, że do Komendy Głównej Policji zostało dostarczone "kompletne narzędzie", które jest "gotowe do użytkowania". Policja, która miała korzystać z systemu, jest innego zdania: twierdzi, że już na etapie pierwszych testów stwierdzono, że dostarczone narzędzie "wymaga usprawnień" i "nie może być wykorzystywane". Dlaczego CPI przyjęło od firmy NetLine Group coś, co zdaniem przyszłego użytkownika nie nadaje się do użytkowania? Kto i na jakiej podstawie podpisał protokół odbioru systemu? Dlaczego protokół odbioru - jak twierdzi firma NetLine Group, podpisano bez uwag i zastrzeżeń? Dlaczego w ciągu ostatniego roku nie zgłaszano tej firmie żadnych uwag co do funkcjonowania dostarczonego systemu (tak twierdzi prezes NetLine Group)?

2. Czy doszło do zmarnotrawienia kwoty około 10 mln zł? Czy to, co firma NetLine mogłaby zrobić w ciągu ostatniego roku za 1,5 mln zł, to ten sam zakres prac, którego wykonanie teraz może kosztować nawet 12 mln zł? Ministerstwo twierdzi, że zrezygnowano z nadzorów autorskich ze względu na brak środków. Czy zatem na samym końcu realizacji wartego 100 mln zł projektu zabrakło kwoty 1,5 mln zł (maksymalnie), a w konsekwencji teraz trzeba będzie szukać nowego wykonawcy, który wykona pracę za 12 mln zł? Jeśli tak - kto jest za to odpowiedzialny?

3. W raporcie "Polska 2,0. Nowy start dla e-administracji" projekt "Platforma komunikacyjna policji" jest określony jako "zakończony", choć w rzeczywistości przed jego zakończeniem wstrzymano prace i nie są one realizowane do dziś. W efekcie - policja nie chce przejąć stworzonego systemu. Czy są inne jeszcze projekty informatyczne, które "zakończono" w ten sposób, tzn. przerwano ich realizację?

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Cyfrowa rewolucja w policji: Minister zbudował system, którego nie chce przejąć policja - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki