Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ładujesz telefon w urzędzie lub przychodni? Uważaj, kradniesz prąd

Joanna Surażyńska, Edyta Okoniewska
Archiwum PP
Jeśli wydaje ci się, że podłączenie telefonu do gniazdka w przychodni czy urzędzie to nic wielkiego, jesteś w błędzie. Możesz zostać oskarżony o kradzież. Radni podczas sesji, turyści w muzeum, pacjenci w przychodni, bezrobotny w urzędzie - każdy czasem lubi podłączyć się do urzędowego gniazdka. Raz, że za darmo, dwa, że każdy tak robi, trzy, bo telefon zaraz padnie. I to błąd.

Kradzież energii to czyn zabroniony przez ustawę pod groźbą kary pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. Jeśli sprawca ukradnie rzecz o wartości nieprzekraczającej 250 złotych, wówczas popełnia wykroczenie i może liczyć na łagodniejsze traktowanie. W przypadku kradzieży prądu ta zasada jednak nie obowiązuje. Bez względu na to, o jakiej wartości mówimy, zawsze jest to przestępstwo.

- Kilka godzin czekałem na wizytę u lekarza rodzinnego - mówi Czesław Ziemiec z Kościerzyny. - Nie chciałem marnować czasu, zwłaszcza że miałem kilka ważnych spraw do załatwienia. Wyciągnąłem laptopa i podłączyłem go do gniazdka. Niestety, już po kilku minutach pielęgniarka zwróciła mi uwagę, że przychodnia to nie kafejka internetowa. Nie pozostało mi nic innego, jak wyłączyć komputer.

Na uniknięcie konsekwencji jest prosty sposób. Wystarczy zapytać o zgodę, a wówczas nie ma już mowy o kradzieży.
Nie wszędzie jednak podłączenie się do urzędowego gniazdka traktowane jest jak przestępstwo. Są miejsca, gdzie udostępnienie gniazdka jest uznawane za przejaw gościnności.

- Najwięcej takich sytuacji ma miejsce latem - przyznaje Leszek Pobłocki, wójt Dziemian, powiat kościerski. - Do urzędu wpadają turyści, np. z pól biwakowych. Chcą naładować telefon, a nawet pytają, czy mamy ładowarki. Dodam, że mamy ładowarki chyba do wszystkich telefonów, więc je pożyczamy. Jeśli ktoś chce doładować laptopa, to zazwyczaj także pyta o zgodę.

Samorządowcy podkreślają, że sporadyczne przypadki nie generują dużych kosztów, a zatem nie ma o co robić szumu.
- Traktujemy to jako przejaw naszej gościnności - dodaje Leszek Pobłocki. - Gdyby takie sytuacje miały miejsce codziennie i odbywały się bez zgody, to pewnie musielibyśmy zadać pytanie, czy osoba ta tak bardzo lubi nasz urząd, że wprost nie może się z nim rozstać.

O kradzieżach prądu w Starostwie Powiatowym w Kościerzynie nie ma mowy.
- Muszę przyznać, że ja swój telefon ładuję w domu, by nie obciążać finansów publicznych - przyznaje Zbigniew Stencel, wicestarosta kościerski. - Co więcej, nie zauważyłem, aby problem kradzieży prądu nas dotyczył. Na sesjach, spotkaniach czy też konferencjach nikt nie ładuje telefonów. Zatem nie musimy reagować.

Na szczęście surowe przepisy są łagodniejsze dla pacjentów przebywających w szpitalach. Mają oni prawo do korzystania z gniazdek. Dotyczy to zarówno ładowania telefonów, jak i podłączania laptopów. Zgodnie z ustawą o opiece zdrowotnej, świadczeniem towarzyszącym jest zakwaterowanie i wyżywienie w zakładzie opieki całodobowej lub całodziennej. Hasło "zakwaterowanie" nie zostało dokładnie zdefiniowane, więc należy je rozumieć jako umieszczenie pacjenta w pomieszczeniu spełniającym przewidziane prawem wymagania.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ładujesz telefon w urzędzie lub przychodni? Uważaj, kradniesz prąd - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki