Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy wcielenia Lucyny Legut. Bibliografia oraz szkice o twórczości

Gabriela Pewińska
Debiut sceniczny w sztuce "Nasze dziewczęta", 1951 r.
Debiut sceniczny w sztuce "Nasze dziewczęta", 1951 r. repr. z ksiazki lucyna legut pisarka aktorka malarka
Najpiękniejsze są ilustracje. Rzadko prezentowane obrazy: zmysłowy portret siostry Ludmiły, rozczulający autoportret z kucykami, rysunki do książek, własnoręcznie wykonane karty pocztowe (na jednej z nich razem z ukochanym Wojciechem Hasem na łóżku, padnięci z obżarstwa, po otrzymaniu paczki żywnościowej od mamy). Zachwycają stare fotografie: przy maszynie do pisania, w gdańskiej pracowni, albo młodziutkiej studentki krakowskiej ASP. Mnóstwo tu zdjęć teatralnych, także te z początków kariery. Ale wydana przez Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczną w Gdańsku, w opracowaniu Małgorzaty Smyl i Leszka Rybickiego, bibliografia Lucyny Legut to spis wszystkiego, co znana aktorka, malarka i pisarka stworzyła. Także to, co napisano o niej. A napisano niemało.

Mamy tu zatem wykaz wszystkich jej książek, artykułów do gazet, sztuk teatralnych, słuchowisk. Jest i spis ról teatralnych z komentarzami i fragmentami recenzji. Indeks twórczości plastycznej (lista wystaw i, choć niepełny, wykaz prac plastycznych). Wreszcie zbiór dziesiątek tekstów, od dużych wywiadów po najmniejsze wypowiedzi, które opublikowała o niej prasa.

Ale studium "Lucyna Legut - pisarka, aktorka, malarka" to też trzy szkice o twórczości artystki. O jej książkach pisze Monika Graban-Pomirska w tekście "Bardzo dobre do czytania na nocny dyżur". Teatralne role, ale i twórczość dla teatru (także scenograficzną) analizuje w pracy "Nienasycenie teatralne, albo - jak bardzo nie lubiłam grać" Hanna Dyktyńska. Małgorzata Abramowicz w szkicu "Powinnam tylko malować" pochyla się nad Lucyny Legut twórczością plastyczną.

Promocja bibliografii stała się w miniony piątek okazją do spotkania przyjaciół Lucyny Legut. Na spotkanie w bibliotece przy ulicy Mariackiej stawili się także aktorzy z Teatru Wybrzeże. Wspomnieniom nie było końca. Przywołano jej role zagrane na gdańskiej scenie ( z tą, którą i ona lubiła wspominać - tytułową w sztuce "Nina" Andre Roussina), zachwycano się zamieszczonymi w publikacji obrazami (zwłaszcza portretem Kaliny Jędrusik), ilustracjami do jej własnych książek, przywołano tytuły tych nieco już zapomnianych.

Czytano fragmenty listów do Igora Michalskiego. Salwy śmiechu wzbudzały anegdoty o niej, wzruszały nie zawsze zabawne koleje losu. Zamieszczony w książce biogram zaskakuje niepewnością, jaką czuła decydując się na wybór drogi zawodowej. W pewnym momencie ktoś głośno zamarzył, by zmarła dwa lata temu artystka choć na chwilę mogła wśród żywych powrócić... Po części marzenie się spełniło. Książkę zaczynają jej słowa: "Żyję, kiedy jestem na scenie, kiedy piszę i maluję". Tego wieczoru w bibliotece na Mariackiej Lucyna Legut była po trzykroć.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki