Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W gdańskim szpitalu zreperowali serce 82-latka bez klasycznej, ryzykownej operacji

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Dr n. med. Dariusz Jagielak  (od lewej) i dr n. med. Dariusz Ciećwierz
Dr n. med. Dariusz Jagielak (od lewej) i dr n. med. Dariusz Ciećwierz fot. Przemek świderski
Dzięki ścisłej współpracy kardiologów inwazyjnych i kardiochirurgów z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku udało się uratować życie ciężko chorego na serce 82-letniego gdańszczanina, Henryka Uss. To pierwszy w Polsce przypadek wymiany zniszczonej zastawki mitralnej techniką małoinwazyjną - pisze Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Technika tego typu zabiegów, w skrócie zwanych TAVI, sprowadza się do przezskórnej implantacji zastawki, bez klasycznej operacji kardiochirurgicznej, która wymaga zatrzymania akcji serca, jego nacięcia oraz zastosowania krążenia pozaustrojowego. Kardiochirurgiczny zabieg wymiany zastawki obarczony jest co prawda niewielkim ryzykiem powikłań i jest bardzo skuteczny, jednak część pacjentów jest z niego dyskwalifikowana, a to oznacza, że praktycznie do niedawna nie było dla nich żadnego ratunku.

W takiej sytuacji znalazł się właśnie Henryk Uss z Gdańska. Mężczyzna przeszedł już operację kardiochirurgiczną blisko osiem lat temu, ze względu na inne obciążenia chorobowe, kolejny taki zabieg nie wchodził w grę. Do tej pory podczas zabiegów TAVI implantowano chorym w Polsce jedynie zastawkę aortalną, tymczasem pan Henryk wymagał wymiany zastawki mitralnej położonej między lewym przedsionkiem i lewą komorą serca.

- Sztuczna zastawka biologiczna do zabiegów małoinwazyjnych zarejestrowana jest przez producenta tylko jako aortalna i tak była do tej pory wykorzystywana - tłumaczy prof. dr hab. Jan Rogowski, kierownik Kliniki Kardiochirurgii i Chirurgii Naczyniowej GUMed. - Wystąpiliśmy więc do konsultanta krajowego o zgodę na jej zastosowanie off label, czyli poza rejestracją i ją otrzymaliśmy.

Ze względu na wysoki koszt tej procedury (140 tys. zł) szpital musiał uzyskać również zgodę Ministerstwa Zdrowia. Każdorazowo jest ona udzielana dla konkretnego chorego.

- Ministerstwo Zdrowia godzi się je finansować tylko u chorych, którym kardiochirurg dwukrotnie napisze oświadczenie, że trzeba tę metodę zastosować z uwagi na ogromne ryzyko związane z operacją klasyczną - wyjaśnia prof. Rogowski.

W przypadku pana Henryka nie ulegało to żadnej kwestii. Czas naglił, bo stan pacjenta był niemal krytyczny.
- Czułem się okropnie, najbardziej dokuczały mi duszności - wspomina pacjent. -Noce spędzałem na siedząco, nie byłem w stanie się położyć , bo nie mogłem oddychać. Każdy ruch ręką czy nogą sprawiał, że brakowało mi powietrza.

Powodem tych dolegliwości była właśnie zniszczona zastawka mitralna. Zabieg jej wymiany odbył się w ubiegłą środę, 9 stycznia, przeprowadzono go na sali im. dr Pryczkowskiego, która wyposażona jest w aparat rentgenowski z tzw. ramieniem C. - Zastawka do tego zabiegu różni się budową od klasycznej - wyjaśnia dr med. Dariusz Ciećwierz, szef Pracowni Kardioangiologii Inwazyjnej w UCK . - Płatki takiej protezy zastawkowej zawieszone są na specjalnej siatkowatej konstrukcji z metalu. Zastawkę wprowadza się poprzez system przezskórny, i rozpręża w uszkodzonej zastawce bez jej usuwania.

O szczegółach zabiegu wymiany zdegenerowanej sztucznej zastawki biologicznej na nową protezę rozprężalną na balonie (zwana valve in valve) zdecydowali wspólnie - dr Dariusz Ciećwierz, kardiolog inwazyjny oraz dr Dariusz Jagielak, kardiochirurg. Również wspólnie go przeprowadzili. Zadaniem kardiochirurga było wprowadzenie sztucznej zastawki do serca, a kardiologa wszczepienie jej w miejsce starej zastawki. - Zabieg odbył się w krążeniu pozaustrojowym ze względu na znaczne uszkodzenie mięśnia sercowego, ale na bijącym sercu - tłumaczy dr Jagielak. - Chory został podłączony do sztucznego płuco -serca z dostępu przez naczynia udowe, następnie wypreparowaliśmy koniuszek serca i tą drogą, poprzez specjalny zestaw wprowadzający, umieszczono zastawkę w miejscu łączącym lewy przedsionek z lewą komorą - relacjonuje kardiochirurg.

Metoda jest małoinwazyjna, bo nie trzeba było preparować serca, rozcinać go i zatrzymywać jego pracy. W ubiegłym roku gdańscy kardiochirurdzy wraz z kardiologami inwazyjnymi wszczepili wspólnie piętnaście sztucznych zastawek biologicznych aortalnych.

Tę samą zastawkę implantowali panu Henrykowi w miejsce zastawki mitralnej po raz pierwszy w Polsce. Na ten rok Ministerstwo Zdrowia przyznało im dziesięć takich procedur.
- Zapotrzebowanie na tego typu zabiegi jest o wiele większe niż możliwości finansowania przez Ministerstwo Zdrowia - przyznaje dr Jagielak.

Prawda jest smutna, we wszystkich ośrodkach w Polsce wykonuje się rocznie tyle zabiegów, co w jednym dobrym szpitalu w Europie Zachodniej.
- Średnia europejska to 40 zabiegów na 1 mln, kraje bogate, jak Szwajcaria czy Niemcy mają ok. 100 wszczepień na 1 mln mieszkańców, a my zaledwie 4 - szacuje dr Jagielak.

Tymczasem nasi seniorzy mogliby dzięki takim zabiegom przeżyć jeszcze kilka dobrych lat w dobrym samopoczuciu.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki