Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezent dla lekarza. Wyraz wdzięczności pacjenta czy łapówka? [ROZMOWA]

Barbara Szczepuła
Prof. Grażyna Świątecka: Za moich czasów wzorem moralności był, mistrz, czyli kierownik kliniki
Prof. Grażyna Świątecka: Za moich czasów wzorem moralności był, mistrz, czyli kierownik kliniki Tomasz Bołt
O wdzięczności pacjentów, prezentach i doktorze G. z Grażyną Świątecką, kardiologiem, emerytowaną profesor GUM - rozmawia Barbara Szczepuła.

Kardiochirurg doktor G. to, zdaniem Pani profesor, ofiara służb czy łapówkarz?
Unikałabym takich ostrych sformułowań. Skoro sąd skazał go za przyjęcie pewnej sumy od pacjentów, to widocznie wziął te pieniądze. To się zdarza, niestety. Media podniosły wielką wrzawę, czuje się niemal satysfakcję, że jakiś lekarz został złapany na gorącym uczynku! Tymczasem lekarzy, którzy pracują wedle wzorca Hipokratesa jest wielu, a sprawy takie, jak doktora G. powodują, że całe lekarskie środowisko ma coraz mniejszy autorytet w społeczeństwie i nie cieszy się takim szacunkiem jak kiedyś.

Powiedziała Pani przecież, że przypadek doktora G. nie jest odosobniony. Czy Pani profesor któryś z pacjentów podsuwał kopertę?
Oczywiście! To niemal powszechne zachowanie pacjentów.

Co Pani wtedy robi?
Moim mistrzem był profesor Mieczysław Gamski, kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych Akademii Medycznej w Gdańsku, z której wyłoniła się moja klinika, czyli II Klinika Chorób Serca. Był nie tylko znakomitym lekarzem, ale i etycznym purystą. W moim pojęciu przesadnym, bo denerwował się nawet wtedy, gdy wdzięczny pacjent przynosił kwiaty. Mówił: przecież my jesteśmy na służbie!

Są dziś tacy profesorowie?
Mogłabym ich wskazać palcem, ale nie zrobię tego, bo nie wiem, czy by sobie życzyli.

Chwalmy jednak tych, którzy na to zasługują. Proszę o kilka nazwisk.
Na przykład profesorowie: Andrzej Hellmann, Zbigniew Zdrojewski, Tomasz Zdrojewski, Roman Nowicki, mój następca profesor Grzegorz Raczak i wielu innych.

Ale wróćmy do kopert. Przychodzi do Pani profesor pacjent i dziękując za opiekę, kładzie na biurku kopertę.
Założyłam coś w rodzaju stowarzyszenia wspierania kliniki i gdy ktoś przynosił kopertę, mówiłam: proszę przekazać ją pani sekretarce, ona wystawi panu pokwitowanie, a pieniądze nam się przydadzą, bo trzeba właśnie zrobić mały remoncik. Na ulicę Łąkową na Dolnym Mieście, bo tam mieściła się nasza klinika, pieniądze docierały z oporami, bo byliśmy daleko od centrali. Zdarzali się i tacy pacjenci, którzy odmawiali: - To tylko dla pani! I zabierali pieniądze, a mnie było żal… Pamiętam też pacjenta, którego - jak to się mówi - wyciągnęliśmy spod łopaty. W jego leczenie zaangażowany był cały zespół. Przychodzi potem, by podziękować. Opowiada, że znakomicie się czuje, założył firmę i dobrze mu się powodzi. Chciałby się zrewanżować. Więc ja wypowiadam zwykłą formułkę, a on idzie do sekretariatu i daje pani Beacie - dwadzieścia złotych!

Abstrahując od tego komicznego przypadku, uważam wdzięczność za pozytywne uczucie. Ktoś nawet zauważył, że okazywanie wdzięczności jest miarą naszego człowieczeństwa. Słowo "zrewanżować się" nie jest tu adekwatne, bo jak można zrewanżować się za uratowanie życia? Pamiętam, że gdy nieżyjący już dr Janusz Kochanowski, rzecznik praw obywatelskich opowiedział w telewizji, że podarował rosenthalowską filiżankę lekarzowi, który leczył jego matkę, podniosły się głosy oburzenia, że to już łapówka. Uważam to za oczywistą przesadę, choć sędzia Igor Tuleya wskazał wyraźnie: tylko kwiaty i czekoladki.
Też zdarza mi się dostać filiżankę, ale rosenthalowskie kupuję sobie sama. Powtórzmy raz jeszcze: pacjent ma prawo być wdzięczny lekarzowi. Ja sama, jako pacjentka miałam potrzebę serca, by odwdzięczyć się lekarzowi, który mnie leczył.

I co Pani profesor mu dała?
Jakiś album, moją książkę, kwiaty… Pamiętam też, że w dyskusji na temat prezentów dawanych lekarzom, która toczyła się w mediach jakiś czas temu, jeden ze znanych profesorów z południa Polski stwierdził: nikt mi nie może zabronić, bym był wdzięczny mojemu lekarzowi. Przyznał publicznie, że ofiarował mu obraz, który był prawdziwym dziełem sztuki.

Pacjentka, którą leczę od trzydziestu lat chce mi okazać wdzięczność - czy mogę odmówić przyjęcia drobnego prezentu? Ona mówi: gdyby nie pani, już bym nie żyła. Oczywiście lekarz nie jest Panem Bogiem i nie od niego zależy życie ludzkie, ale przedłużyć życie pacjentowi może. Kiedyś miałam pacjenta, który tracił przytomność, długo się leczył, nie można było znaleźć przyczyny. Mnie się to udało. Wyzdrowiał. Był niesłychanie wdzięczny. Coś tam mi przyniósł. Najczęściej przynoszą albumy. Ostatnio większość z nich rozdałam, choć niektóre są bardzo piękne, bo nie mam już miejsca na półkach. Zdarzają się też sytuacje zabawne. Moja koleżanka dostała na imieniny bombonierkę od przyjaciółki, która jest lekarką. Nazajutrz zbulwersowana solenizantka dzwoni: No, wiesz, jak mogłaś włożyć do czekoladek pieniądze! - Oczywiście była to bombonierka od pacjenta…

Z drugiej strony łatwe jest wykorzystanie pacjenta, ponieważ w obliczu choroby czy śmierci jest gotów oddać wszystko, co ma. Jeśli lekarz się domaga korzyści, to jest to właśnie łapówka.

Uzależnianie leczenia, przyjęcia do szpitala, wykonania operacji, czy jej przyspieszenia za pieniądze zdarza się także, niestety, i jest wysoce naganne. Jeśli chodzi o doktora G., to moi koledzy z Warszawy uważają, że jest niezwykle utalentowanym kardiochirurgiem. Słyszałam te opinie na długo przed wybuchem afery. Okazuje się, że mogą współistnieć w jednym człowieku niedobory moralne i talent. Zresztą - iluż wspaniałych twórców prowadziło życie niezgodne z normami moralnymi?

Sąd nie stwierdził jednak, by doktor G. uzależniał przyjęcie do szpitala czy przyspieszenie operacji od pieniędzy. Nie znaleziono na to dowodów. Czy jednak zakładanie kamer w gabinetach lekarskich to dobry pomysł?
Jestem przeciw. To uwłaczające dla pacjentów i dla lekarzy.

W sprawie doktora G., jest jeszcze jedna bulwersująca sprawa. Agent CBA uwiódł pielęgniarkę, by skłonić ją do wynoszenia ze szpitala dokumentacji medycznej.
Nie słyszałam o tym, ale skoro tak było, to oczywiście jest niemoralne i niegodziwe. Cel nie może w żadnym wypadku uświęcać środków.

Doktor G. został skazany na rok w zawieszeniu na dwa lata za przyjęcie łapówek w wysokości 17 tysięcy złotych. Niektórzy mówią: zbyt niski wyrok, inni - co to jest 17 tysięcy?
Nie wiem, czy doktor G. ma coś więcej na sumieniu, czy nie, ale tyle mu udowodniono. W zestawieniu z zatrzymaniem przed kamerami, kajdankami, rozgłosem na całą Polskę te 17 tysięcy wygląda wręcz farsowo. I oczywiście w zestawieniu z aferami, w których przepadają miliony złotych.

Politycy grzmią nie tylko na doktora G., ale i na pacjentów wręczających koperty, tymczasem sami załatwiają sobie przez telefon przyjęcie do szpitala, czy przyspieszenie operacji.

Ktoś kiedyś powiedział: rząd się wyżywi. Można to sparafrazować tak: rząd się wyleczy. Chodzi oczywiście nie tylko o rząd, ale o polityków o znanych nazwiskach. Kiedyś, za czasów PRL miałam pacjenta, który z miejsca oznajmił, że jest członkiem KC i że nie chce czeskiego stymulatora, tylko szwedzki. I że załatwi to sobie w KC. Z Komitetu zatelefonowano do ministra, minister zadzwonił do wojewody, wojewoda do profesora Gamskiego, a profesor mnie wezwał i pyta: jakie pani ma rozruszniki?

Mam znajomą lekarkę, Włoszkę, u której wykryto guz na piersi. We Włoszech są podobne kolejki jak u nas. Mimo, że miała możliwość skrócenia czasu oczekiwania na zabieg, zdecydowała się czekać, jak inne kobiety. Nie wiem, czy mnie byłoby na to stać. Albo inny przykład: jeden z byłych wykładowców GUM, już emeryt, wystaje w kolejkach do lekarzy, nie przyznaje się do swojej profesji, bo uważa, że obowiązują go takie same prawa jak pozostałych pacjentów. Nawiasem mówiąc, nie zawsze jest dobrze przyjmowany przez swoich młodych kolegów.

Czy absolwenci studiów medycznych są przygotowani do zmierzenia się z problemem wyrazów wdzięczności ze strony pacjentów?
Za moich czasów wzorem moralności był, mistrz, czyli kierownik kliniki. Mam nadzieję, że większość moich wychowanków zachowuje się właściwie. Choć oczywiście w każdym zespole może znaleźć się czarna owca, nawet wśród apostołów był jeden, który podkradał pieniądze z trzosa. Od czterech lat organizuję konferencje etyczne, gdzie omawiamy moralne dylematy. Na pewno trzeba o tym rozmawiać, bo niektórzy lekarze uważają, że ich zawód pozwala się szybko wzbogacić. O nich jest głośno, natomiast o tych, którzy pracują z sercem się nie mówi.

Mówi się, mówi! Mój znajomy miał niedawno operację kolana. Lekarz przeprowadził ją szybko i sprawnie, więc pacjent kręci się, duka, i usiłuje się dowiedzieć, ile ma zapłacić. Gdy wreszcie wykrztusił, lekarz odpowiada: Przecież pan jest ubezpieczony. Zatkało go. Teraz ów pacjent chodzi i opowiada wszystkim, że są i tacy lekarze.
Od 1994 roku przyznajemy nagrody imienia doktor Aleksandry Gabrysiak lekarzom społecznikom. W tym roku otrzymała ją Elżbieta Kłoda, lekarka, która wiele lat pracowała na misjach. Jedną z laureatek jest doktor Jolanta Wierzba, pediatra, inną - Maria Kozielecka z Gdyni, która przez całe życie służyła niepełnosprawnym dzieciom. Nagrodę dostała też profesor Krystyna de Walden-Gałuszko. To są ludzie o tak pięknych życiorysach, że przed niektórymi chciałoby się uklęknąć.

Same kobiety?
Są i mężczyźni, na przykład doktor Janusz Legut, prawdziwy Judym z Przodkowa!

Pani profesor także otrzymała tę nagrodę…
Kazano mi wówczas wyłączyć się z kapituły. Otrzymane pieniądze przeznaczyłam na wydanie książki o doktor Oli; to była niezwykła kobieta i wspaniała lekarka. Muszę poruszyć jeszcze jedną kwestię. Przez cztery lata byłam rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej w Okręgowej Izbie Lekarskiej, do której ludzie kierują swoje skargi na lekarzy. I powiem pani, że przeważnie nie mają racji. Człowiek jest śmiertelny, a lekarz nie jest w stanie zawrócić koła losu. Rodziny pacjentów często nie chcą tego przyjąć do wiadomości. Lekarz musi mieć wiele cierpliwości i empatii, by pomóc rodzinie w uporaniu się z bolesną prawdą. Profesor Marian Górski, były rektor Akademii Medycznej powtarzał nam: pamiętajcie, że pacjent na lekarza może się obrazić, ale lekarz na pacjenta nigdy. I tego się trzymałam przez całe życie.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki