Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magazyn Historia: Jak SS badało Kaszubów...

Marek Adamkowicz
Badania "rasowo-antropologiczne" miały wpływ na politykę ludnościową III RzeszyCzłonkowie komisji odnieśli ogólnie pozytywne wrażenie o badanych. Stwierdzono jednak, że istnieje różnica pokoleniowa w znajomości języka niemieckiego. Starsze roczniki posługiwały się nim bardzo dobrze, młodzi znali go słabo.
Badania "rasowo-antropologiczne" miały wpływ na politykę ludnościową III RzeszyCzłonkowie komisji odnieśli ogólnie pozytywne wrażenie o badanych. Stwierdzono jednak, że istnieje różnica pokoleniowa w znajomości języka niemieckiego. Starsze roczniki posługiwały się nim bardzo dobrze, młodzi znali go słabo. FOT. Z KATALOGU
Lata mijają, a my wciąż wiemy niewiele o polityce niemieckiego okupanta względem ludności kaszubskiej. Nieco światła rzuca na tę sprawę raport z 1940 r., do którego dotarł Jan Daniluk, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej. Dokument jest przechowywany w berlińskim Archiwum Federalnym - pisze Marek Adamkowicz

Pierwsza zima wojny była sroga. I wyjątkowo ponura. Ledwie kilka miesięcy wcześniej Niemcy podbili Polskę. W ślad za tym przeprowadzili na Pomorzu wielką akcję eksterminacyjną. Tysiące działaczy społecznych, przedsiębiorców i przedstawicieli inteligencji zostało zamordowanych w lasach Piaśnicy i Szpęgawska.

Kolejne tysiące wysiedlono lub osadzono w więzieniach i nowo wybudowanym obozie dla "jeńców cywilnych" w Stutthofie. Kiedy przetoczyła się fala terroru, Niemcy zaczęli się zastanawiać, co zrobić z resztą ludności na podbitych terenach. Odpowiedź na to pytanie miały dostarczyć m.in. badania komisji, która na początku stycznia 1940 r. pojawiła się w Kartuzach.

Planiści od Himmlera

Formalnie polska część Pomorza znajdowała się wówczas w granicach Rzeszy. Już 26 października 1939 r. utworzono Okręg Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie, który obejmował większość przedwojennego województwa pomorskiego, teren Wolnego Miasta Gdańska (zostało ono anektowane przez Niemcy), sześć powiatów prowincji Prusy Wschodnie oraz fragment województwa warszawskiego.

Co ważne, większość ludności (około 60 proc.) stanowili tu Polacy, ale perspektywicznie mieli dominować Niemcy. Sposób, w jaki zamierzano to osiągnąć przypomniała niedawno dr Sylwia Bykowska, która opublikowała pracę "Rehabilitacja i weryfikacja narodowościowa ludności polskiej w województwie gdańskim po II wojnie światowej". Wśród licznych dokumentów przywołuje ona program narodowościowy przygotowany przez dr. Erharda Wetzela i dr. Günthera Hechta. Jest on datowany na 25 listopada 1939 r., a nosi tytuł "Sprawa traktowania ludności byłych polskich obszarów z rasowo-politycznego punktu widzenia". Autorzy związani z Urzędem Polityki Rasowej NSDAP, wnioskowali w nim o likwidację ludności polskiej na terenach wcielonych do Rzeszy.

Generalizując, zamierzano zniemczyć, kogo tylko się dało, zaś reszta ludności miała zostać wysiedlona do Generalnej Guberni. Jednocześnie podjęto działania prowadzące do likwidacji polskiego życia politycznego, oświatowego, kulturalnego i gospodarczego. Z tego punktu widzenia, sytuacja Polaków na terenach włączonych do Niemiec była gorsza niż w Generalnej Guberni. Tam hitlerowski okupant pozostawił margines swobody dla działalności różnego rodzaju polskich instytucji, włącznie ze szkolnictwem na poziomie elementarnym oraz zawodowym.

Esesmani jadą do Kartuz

Zaproponowane przez Wetzela i Hechta koncepcje miały zdecydowanie antypolski charakter, niemniej przewidywały odmienne traktowanie Kaszubów, Mazurów i Ślązaków. Przedstawiciele tych grup byli uważani za nie-Polaków, z tego też względu autorzy memoriału wnioskowali o pozostawienie ich na obszarach wcielonych do Rzeszy.

- Polityka narodowościowa Niemiec hitlerowskich była oparta na założeniach rasowych - przypomina Jan Daniluk, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej, przygotowujący rozprawę doktorską na temat gdańskiego garnizonu w latach II wojny światowej. - Nie inaczej było z traktowaniem Kaszubów. Stwierdzono, że mogą oni stanowić część kształtowanego przez nazistów narodu niemieckiego, przy czym nie ograniczono się tu do teorii, ale też prowadzono badania "rasowo-antropologiczne".

Potwierdza to raport odnaleziony przez Jana Daniluka w Archiwum Federalnym w Berlinie. Zgodnie z tym dokumentem 5 stycznia 1940 r. pojawiła się w Kartuzach komisja z Placówki Uzupełnień Kadrowych Nadokręgu SS "Wisła" (niem. SS-Ergänzungsstelle Weichsel). Oficjalnie chodziło o badania lekarskie, dlatego dla niepoznaki esesmani byli ubrani po cywilnemu. Chcieli oni skontrolować reprezentatywną grupę ok. 100 Kaszubów, ale na wezwanie stawiło się ich tylko 57. Byli to mężczyźni w wieku od 17 do 60 lat.

- Członkowie komisji odnieśli ogólnie pozytywne wrażenie o badanych, przy czym mamy w raporcie również szczegółowe wnioski - mówi Jan Daniluk. - Stwierdzono więc, że istnieje duża różnica pokoleniowa w znajomości języka niemieckiego: starsze roczniki mówią w nim bardzo dobrze, najmłodsi tylko w niewielkim stopniu. Niemal wszyscy starsi mężczyźni służyli wcześniej w pruskiej armii, a większość przybyła na komisję udekorowana odznaczeniami zdobytymi w dawnym wojsku.
W raporcie akcentowano, że rzucała się w oczy schludność osób poddanych badaniom i dbałość o to, by ubrania były czyste, choć one same zazwyczaj nie były nowe. Chwalono niezwykłą dzietność Kaszubów. W zasadzie każdy z przebadanych miał dzieci lub rodzeństwo. Rekordzista, jeśli wierzyć danym z raportu, miał, bagatela!, 32 rodzeństwa.

W podsumowaniu dokumentu stwierdzono natomiast, że: "Zgodnie ze zdaniem Niemców, którzy mieszkali pośród Kaszubów, odznaczają się oni pracowitością, uczynnością i wielką skromnością. Wśród Kaszubów przeważają zawody: rolnika, leśnika oraz zajęcia związane z przemysłem drzewnym".

- Ciekawostką jest opis stosunków polsko-kaszubskich w okresie międzywojennym - zauważa Jan Daniluk. -Znajduje się tam informacja, jakoby władze II RP zamierzały przesiedlić Kaszubów do Kongresówki, a ich miejsce mieli zająć "rodowici" Polacy. Plan ten miał być zrealizowany do 1942 roku. Dalej wskazuje się, że ze względu na swoją dzietność i niemieckie sympatie, Kaszubi byli solą w oku dla Polaków...

Prawie jak Nordycy

Bardziej wiarygodne dane dotyczą stanu zdrowia badanych. Autorzy raportu stwierdzają, że wyniki są tu podobne, jak w innych okręgach rolniczych Rzeszy. Zauważa się przepracowanie, zaniedbane nogi i nadwyrężone plecy. Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest ciężka praca i niedostatecznie jedzenie.

Analizie poddana została "prezencja" Kaszubów. Tutaj podstawą oceny były pomiary rasowe i klasyfikacja, na ile dani mężczyźni nadają się do celów polityki hitlerowskiej. I tak: 12 badanych uznano za "nieprzydatnych" ("przewaga wschodnich i wschodniobałtyckich cech, częściowo z cechami mongoidalnymi"), 10 za "jeszcze przydatnych" ("przeważające wschodnie lub wschodniobałtyckie cechy, ale z zauważanymi elementami cech nordyckich i podobnych"), 15 "dobrze przydatnych" (dosł. "zrównoważeni mieszańcy") oraz 20 "bardzo przydatnych" ("cechy nordyckie w przewadze"). Uogólnienie: przewaga tej ostatniej grupy wskazuje, że w kaszubskim narodzie (niem. Volk) jest jeszcze bardzo dużo "cech nordyckich".

Podsumowując cały ustęp, autorzy raportu piszą: "Powyższe cechy dają możliwość wykluczenia spośród Kaszubów niepożądanych elementów i następnie rozwijanie narodu kaszubskiego (w domyśle: jego nordyckich cech, dla celów polityki niemieckiej)".

Stwierdzano wreszcie, że wiosną (1940 r.) podobnymi badaniami zostaną objęci górale.

Szara eminencja

Odnaleziony przez Jana Daniluka dokument jest podpisany przez SS-Sturmbannführera Ferscha, ale skierowany był do niejakiego Bergera. Drugie z tych nazwisk zapewne nie wywołuje takich emocji jak Himmler, Heydrich czy Eichmann, choć z pewnością można je wymieniać na równi z nimi. SS-Obergruppenführer Gottlob Berger - bo o niego tu chodzi - był szefem Głównego Urzędu SS, odpowiadającego za administrowanie Sztafetami Ochronnymi. Jego nazwisko pojawia się m.in. w kontekście pomysłu utworzenia Waffen-SS, ale Berger doradzał Himmlerowi również w kwestiach polityki rasowej i był jego przedstawicielem przy Ministerstwie Rzeszy do spraw Okupowanych Terytoriów Wschodnich

Po wojnie sądzono go w jednym z procesów norymberskich i w 1949 r. skazano na karę 25 lat pozbawienia wolności. Wyszedł na wolność w... 1951 r. (w sumie - od czasu aresztowania - przebywał za kratkami 6,5 roku). Nie wpłynęło to na zmianę jego poglądów. Do końca życia był aktywnym działaczem Stowarzyszenie Samopomocy Byłych Członków Waffen-SS (Hilfsgemeinschaft auf Gegenseitigkeit der Angehörigen der ehemaligen Waffen-SS, w skrócie HIAG).

Gottlob Berger zmarł z przyczyn naturalnych w 1975 r. Miał niemal 80 lat.

Czy ktoś dopowie tę historię...?

Raport z berlińskiego archiwum pokazuje, jak wyglądała polityka Niemców w stosunku do ludności kaszubskiej w latach II wojny światowej. Nieocenionym uzupełnieniem dokumentów są relacje świadków. Być może żyją jeszcze osoby, które w 1940 r. stanęły przed komisją w Kartuzach lub nie zgłosiły się na badania. Wiadomo bowiem, że w tej drugiej grupie było ok. 40 mężczyzn ze wsi Zgorzałe (niem. Seedorf).

Osoby, które mogłyby podzielić się informacjami na temat opisanych badań lub podobnych, przeprowadzonych przez Niemców w czasie wojny na Kaszubach, proszone są o kontakt. Można to zrobić telefonicznie pod nr 58 300 33 68 lub pisząc na adres mailowy: [email protected].

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Magazyn Historia: Jak SS badało Kaszubów... - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki