Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa proboszcza z Bojana: Ksiądz Mirosław Bużan może czekać lata na opinię biegłych

Dorota Abramowicz
- Mimo dowodów sprawa jest przewlekana - ubolewa ks. Mirosław Bużan
- Mimo dowodów sprawa jest przewlekana - ubolewa ks. Mirosław Bużan Przemek Świderski
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku po raz kolejny przedłużyła o trzy miesiące śledztwo w sprawie kierowania fałszywych oskarżeń przeciwko księdzu Mirosławowi Bużanowi oraz o zatajenie dowodów niewinności byłego proboszcza z Bojana.

Sprawę zablokował brak opinii biegłych z zakresu fonoskopii, którzy mieli sprawdzić, czy na taśmach dostarczonych przez księdza nagrano głos jego nastoletniej oskarżycielki. Poprzedni termin zakończenia śledztwa wyznaczono na 28 grudnia ubiegłego roku.

- Śledztwo zostało przedłużone do 28 marca 2013 roku - wyjaśnia prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Trzeba było wysłać materiały uzupełniające do badań fonoskopijnych, czekamy na opinie biegłych.
Prokurator przypomina, że w Polsce działa niewiele ośrodków prowadzących tego typu badania, więc czas oczekiwania na opinie niestety może się wydłużyć. Pytana o to, czy termin marcowy można traktować jako ostateczny, rzecznik Prokuratury Okręgowej stwierdza krótko: - Nie jestem w stanie odpowiedzieć.

- To może trwać w nieskończoność - mówi ks. Mirosław Bużan. - Liczę każdy dzień, godzinę do chwili, gdy zostanie ze mnie zdjęte oskarżenie. Kiedy powiedziano, że ksiądz molestuje piętnastolatkę, sprawa toczyła się szybko. Teraz mimo dostarczonych przeze mnie dowodów - wszystko zawieszono. Nawet nie wiem, czy dożyję dnia, w którym zostanie oczyszczone moje imię.

Przed ponad trzema laty, 19 grudnia 2009 r. piętnastoletnia parafianka oskarżyła księdza, że podczas spotkania na plebanii miał on poczęstować ją alkoholem, a następnie posadzić na kolanach, obejmować i całować. Biegły psycholog uznał zeznania dziewczyny za wiarygodne i ostatecznie na ich podstawie w czerwcu 2011 r. Sąd Rejonowy w Wejherowie skazał duchownego na rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na cztery lata. I chociaż część mieszkańców Bojana nie wierzyła w winę ks. Bużana, proboszcz musiał opuścić wieś.

Duchowny twierdził, że jest niewinny, a oskarżenie zostało sprowokowane przez nieżyczliwego mu mieszkańca wsi. Poprosił o pomoc siostrzeńca, który miał zaprzyjaźnić się z nastolatką i nagrać rozmowy na temat wydarzeń na plebanii. To właśnie taśmy, na których dziewczęcy głos powtarza, że ksiądz jest niewinny i że kazano jej oskarżyć proboszcza, trafiły do prokuratury.

Jednak dziś oskarżycielka księdza mówi prokuratorowi, że to nie jej głos został zarejestrowany na taśmie i jedynie ekspertyza biegłych może jej zeznanie zweryfikować.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki