18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Otwórz dla mnie ciemne drzwi. Pasje niewidomego Dawida i Kuby [REPORTAŻ, ZDJĘCIA]

Irena Łaszyn
Dawid Pieper podsłuchuje ptaki, tworzy grę komputerową i podobnie jak jego  starszy kolega Jakub Nowicki prowadzi wykłady dla  innych uczniów
Dawid Pieper podsłuchuje ptaki, tworzy grę komputerową i podobnie jak jego starszy kolega Jakub Nowicki prowadzi wykłady dla innych uczniów T.Bołt
Z niewidomym Dawidem Pieperem, który patrzy w gwiazdy i podgląda ptaki, oraz niewidomym Kubą Nowickim, który zbiera zęby mamuta i pisze powieść o jednorożcach, spotkała się Irena Łaszyn

Pędzą ulicą, spieszą się, bo 13-letni Dawid ma wykład o ptakach, a 15-letni Kuba - o skamielinach. Będą prelegentami, w Szkole Podstawowej nr 4 w Redzie czekają na nich żądni wiedzy uczniowie.
- Dawid, czapka ci opadła, nic nie widzisz - mówi Mirosław Pawlik, nauczyciel z Gdyńskiej Szkoły Społecznej, do której chodzą chłopcy.

- Panie Mirku, czapkę przesunąłem, a dalej nic nie widzę - uśmiecha się łobuzersko chłopiec.
Dawid nie widzi od urodzenia, to jaskra wrodzona.
- Nawet sobie nie wyobrażam, jak to jest: widzieć - tłumaczy. - Tak jak gwiazd sobie nie wyobrażam.
- Ale podobno w nie patrzysz.

- Bardzo mnie fascynują. Chyba cztery lata temu zacząłem się zastanawiać, jak to się dzieje, że gwiazdy wybuchają, a nadal ich tak dużo. Skąd się biorą nowe? Książkowa wiedza przestała mi wystarczać. Zamęczałem pytaniami panią od przyrody, w końcu odesłała mnie do pana od fizyki. On też ma mnie powoli dość, muszę więc wziąć na celownik kogoś innego. Może panią od chemii?

- Dawid nas przerasta - nie ukrywa Kamila Schwartz, wychowawczyni I klasy Gimnazjum w GSS. - Zna nazwy mgławic, o których istnieniu nawet nie wiedziałam. Próbuje zgłębiać różne zjawiska, odpowiadać na trudne pytania.

Przed świętem Trzech Króli, podobnie jak przed Bożym Narodzeniem, wszystkich intryguje Gwiazda Betlejemska. Ludzie chcą wiedzieć, czy była naprawdę. Co widzieli Trzej Królowie? Kometę Halleya, jak dowodzą niektórzy, czy koniunkcję Saturna i Jowisza, jak twierdził Johannes Kepler? Nad tym zjawiskiem, od wieków, pochylają się najtęższe astronomiczne głowy i 13-letni Dawid Pieper sporu nie rozstrzygnie.

- Moim zdaniem, to mogła być ta kometa - potwierdza. - Tylko trudno uzasadnić astronomicznie, że tak sobie leciała, leciała i nagle się zatrzymała. Ale koniunkcji dwóch planet też nie wykluczam. Podpowiedź, że to mógł być "Świetlisty zastęp aniołów", wskazujący drogę Mędrcom, traktuję z równą powagą. Przecież nie ma astronomicznego dowodu na istnienie Gwiazdy Betlejemskiej, a aniołowie znani są z dobrych uczynków.

- Wierzysz w anioły?
- Pewnie! To dobre duchy, które nad nami czuwają. Albo dobrzy ludzie.
Dawid mówi, że spotkał wielu dobrych ludzi. To dzięki nim obserwuje gwiazdy i ruch planet, podgląda ptaki, śledzi przyrodę, tworzy gry komputerowe, a czasem ma naukowe wykłady. Jak ten w Redzie, w towarzystwie niewidomego kolegi, Kuby Nowickiego, i pana od religii, Mirosława Pawlika.

- Pan Mirek, to nie tylko nauczyciel religii, on wyłapuje wszelkie talenty, wspiera nasze dzieci w rozwoju i pomaga im w siebie uwierzyć - włącza się Mariola Pieper, mama Dawida. - Jest tym aniołem, którego syn spotkał na swej drodze.

W Gdyńskiej Szkole Społecznej jest 180 uczniów. Wielu z nich ma różne dysfunkcje. A jeszcze więcej - rozliczne talenty. Niektóre trzeba dopiero wydobyć, pan Mirek jest w tym niezrównany. Metody, trzeba przyznać, ma czasami niekonwencjonalne.

Czyste wariactwo - skwitowali znajomi, gdy postanowił nauczyć niewidomą dziewczynkę… fotografować.
- Właściwie, to zaczynaliśmy, gdy Magda jeszcze trochę widziała, ale groziła jej utrata wzroku - przypomina. - To była forma terapii, bo Magda sobie z tą sytuacją nie radziła, czekała ją poważna operacja, miała kłopoty z nauką. Najpierw musiałem nią potrząsnąć, a potem podać ramię. Chciałem, by odkryła, że ma w sobie siłę życia.

Gdy więc Magda przestała widzieć, zaczęła robić zdjęcia. Świat wyczuwała zapachem, dłońmi, za pomocą cudzych słów. Coś ją intrygowało, to się zatrzymywała. Fotografowała bliskie plany. Z tych zdjęć powstała wystawa w gdyńskim Centrum Integracja. Wkrótce ma być kolejna. Pan Mirek już wymyślił tytuł: "W opuszkach moich palców mieszka światło".

Dawid jest kolejnym jego "podopiecznym". A prezentacje, które chłopiec prowadzi, o programach komputerowych albo ptakach, odbywają się najczęściej na lekcjach… religii. Pan Mirek twierdzi, że można to pogodzić.
- Zamiast o Panu Bogu, rozmawia pan z uczniami o sikorkach?

- Pan Bóg jest miłośnikiem życia - odpowiada Mirosław Pawlik. - A religia to nic innego, jak kochać swoje życie.
Dawid to swoje akceptuje. I śmieje się w głos, gdy ktoś, kto go nie zna, podpytuje: A czy niewidomy chłopiec umie się uśmiechać?

Dawid mieszka w Bolszewie koło Wejherowa, ma dwoje rodzeństwa. Uczciwie przyznaje, że to młodszy brat Kamil jest jego oczami. Pomaga wypatrzeć właściwą gwiazdę, wygooglować nazwisko znanego ornitologa czy autora gier komputerowych. Bo Dawid też tworzy taką grę, drugą część tej, którą tamten człowiek wymyślił. Uzyskał od niego podstawowe informacje, na jakim kodzie źródłowym została zrobiona, i zgodę na kontynuację pracy.

- Autor początkowo nie wiedział, że jestem niewidomy - wyjaśnia Dawid. - Niestety, miałem problemy z grafiką i musiałem się przyznać. Chyba się trochę zdziwił.

Dawid ma wiele zainteresowań i dużą wiedzę. A gdy czegoś nie wie i nie potrafi tego znaleźć w dostępnych źródłach, e-mailuje do tych, którzy wiedzą, np. do uniwersyteckiego wykładowcy. Jak się odzywa koliber? - zapytał naukowca. Ten przesłał mu jego nagrany głos.

- Znam większość ptasich głosów - informuje. - Najbardziej mi się podoba głos kukułki krótkoskrzydłej, która u nas nie występuje, i naszej polskiej zięby.

Podczas lekcji Dawid notuje na bieżąco, na komputerze. Opracował też program, który pozwala skorzystać z jego zapisków widzącym kolegom. Ale tylko tym, którzy nie przyszli do szkoły, bo chorowali. Prac domowych nie da się ściągać dzięki temu oprogramowaniu.

- Praca z niewidomym uczniem wcale nie jest większym wyzwaniem - twierdzi Kamila Schwartz. - Trzeba tylko bardziej plastycznie opowiadać, pamiętać, by podyktować to, co można napisać na tablicy, i zrozumieć, że współrzędne geograficzne nigdy nie będą jego najmocniejszą stroną.

* * *
Kuba Nowicki nie cierpi, gdy ktoś go traktuje jak osobę niepełnosprawną. On się za taką nie uważa. Twierdzi, że brak jednego zmysłu nie ogranicza postrzegania świata i intelektualnego rozwoju, a lekki niedowład nie odbiera szans na normalne życie. Życie, które jest spełnianiem marzeń.

Oczy zastępuje mu komputer, on jest jego przewodnikiem. Podpowiada, co ma zobaczyć, także podczas zajęć albo podczas prelekcji, które Kuba prowadzi dla zdrowych rówieśników. Bo Kuba często dzieli się swoimi fascynacjami. Opowiada o paleontologii i różnych skamieniałościach. Ma już pomysły na kolejne wykłady, bardziej specjalistyczne, np. o epoce lodowcowej i o tym, co się działo od wyodrębnienia gatunku ludzkiego osiem milionów lat temu.

Kuba chce studiować na Uniwersytecie Warszawskim, usamodzielnić się, zostać paleontologiem, prowadzić wykłady na wyższej uczelni.

- Mógłbym też być przewodnikiem w Muzeum Ziemi - dodaje.
I rozkłada na stole część kolekcji. To skamieniałości, które mają dziesiątki milionów lat.
- Wiele okazów jest starszych - zaznacza. - Są w moich zbiorach pierwsze organizmy żywe, czyli sinice odciśnięte w kamieniu, liczące 2,5 miliarda lat!

Jak piętnastolatek wszedł w posiadanie tak cennych okazów? To proste: Wyszukał je w sieci i kupił. Ale większość to prezenty. Bliscy wiedzą, z czego się ucieszy. Zamiast więc nowego swetra czy elektronicznego gadżetu, dają mu pod choinkę kawałek jakiegoś organizmu z prekambru czy paleozoiku. Zazwyczaj sam podpowiada, który by go najbardziej ucieszył. O, taki np. krąg szyjny nosorożca włochatego, który ma przynajmniej 10 tysięcy lat, bo wtedy przecież te ssaki wyginęły.
Paleontologią się zaraził, gdy miał siedem lat. Zaczęło się zwyczajnie, jak u innych chłopców, od zbierania plastikowych figurek dinozaurów i pytań z gatunku: Dlaczego dinozaury wyginęły? Tyle że innym z wiekiem ta ciekawość przeszła, a u niego przerodziła się w coś więcej. Tandetne plastiki zamienił na prehistoryczne autentyki. Pierwsze były skamieniałe głowonogi. Teraz jego kolekcja liczy około 90 okazów.

- To jest pojedynczy ząb mamuta włochatego, ma około 10 tysięcy lat - prezentuje kilkunastocentymetrowy egzemplarz. - On wcale nie jest największy. Dużo potężniejsze zęby miał mamut stepowy. Bo pani wie, że tych mamutów żyło co najmniej dziewięć gatunków? Był mamut kolumbijski, cesarski, południowy, karłowaty, Jeffersona...

- A co to za kości?
- To kość promieniowa tura, a to kość piszczelowa jelenia olbrzymiego. Mam też ząb dinozaura, liczący 65 milionów lat. I mszywioły, należące do wtórnojamowców…

Niektóre skamieniałości kupił w muzeach, choć tam rzadko pozbywają się eksponatów. Najbardziej lubi jeździć do Warszawy. Nie tylko dlatego że tam mieszkają dziadkowie. Ta wyprawa łączy się z wizytą w Muzeum Geologicznym i w Muzeum Ziemi. To lepsze niż aquapark czy koncert muzycznego idola. W Muzeum Historii Naturalnej w Berlinie mógł najcenniejszych eksponatów dotknąć. I to była największa frajda. Potem dotykał też skamieniałości w innych miejscach, np. w muzeum w Londynie.
Twierdzi, że niektóre okazy sam znalazł, podczas wypraw krajoznawczych. Gdy wyczuwa pod palcami nietypowy kamień, zapala się mu w głowie światełko. Wygrzebuje coś, usiłuje nazwać, potem konsultuje to z prawdziwymi naukowcami. Tak było np. z zębem tura.

Kuba stracił wzrok, gdy miał dwa lata.
- Syn urodził się z wrodzonym niedoborem odporności - wyjaśnia pani Agnieszka. - To rzadka choroba, którą czasami trudno zdiagnozować. Takim dzieciom może pomóc przeszczep szpiku. Organizm Kuby przeszczep odrzucił, potrzebny był doszczep. A potem nastąpiły powikłania, spowodowane przez wirus cytomegalii, który zaatakował siatkówki oczu.
Kuba nie lubi tych opowieści.

- Chce pani zobaczyć grę komputerową dla niewidomych? - pyta. - To gra "1812, Serce Zimy", z gatunku RPG, oparta na dźwiękach. Zaraz pokażę, jak to działa. Najpierw wybieram odpowiednią opcję, potem muszę wybrnąć z kłopotów. Zdecydować, czy chcę szablę, czy pistolet. Bo ja, generalnie, ruszam śladami wojsk napoleońskich do Rosji…

* * *
Dziewięć lat temu, gdy Kuba trafił do Gdyńskiej Szkoły Społecznej, Beata Kącicka dopiero zaczynała pracę w klasach I-III.
- Kuba był moim pierwszym niewidomym uczniem - wspomina pani Beata. - Był również moim nauczycielem. Bardzo dużo mnie nauczył. To on mnie zainspirował, by podjąć podyplomowe studia tyflopedagogiczne.

Kiedyś, w natchnieniu, napisała wiersz o świecie między widzącymi a niewidomymi, zatytułowała go "Ty, który widzisz". Wiersz zaczyna się tak:
Daj mi szansę
Pokaż, kieruj
Otwórz dla mnie
ciemne drzwi
Abym ujrzał w wyobraźni
Wszystko to, co widzisz ty
Pomóż, prowadź
Kuś mnie światem
Ja podążę po nim z tobą
I zrozumiesz
krok po kroku
co wiem, bez użycia wzroku…
- Wzruszyliśmy się tym wierszem oboje - przyznaje Agnieszka Nowicka, mama Kuby. - On zawiera głębsze treści, co Kuba, nad wiek dojrzały, potrafi dostrzec i docenić.

Kuba wierszy nie układa, ale od trzech lat pisze powieść fantastyczną, pod roboczym tytułem "W poszukiwaniu jednorożców". Ma już 14 rozdziałów, a planuje 22.

- Może uda się ją kiedyś wydać? - marzy głośno pani Agnieszka.
A Kuba marzy o wyprawie na pustynię Gobi, w Mongolii. Bo tam można znaleźć wyjątkowo cenne paleontologiczne okazy, z okresu kredy, to przecież istna kopalnia dinozaurów. Szczęśliwcy odnaleźli dinozaury sczepione pazurami, które zginęły w walce i w tak nietypowej pozycji skamieniały. Teraz, choć to skarb narodowy Mongolii, można je zobaczyć w Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku. Dlatego w pierwszej kolejności, zanim wybierze się na Gobi, Kuba chciałby polecieć do USA. Do Nowego Jorku i Chicago. Mama mówi, że to bardziej realne.

Ale Kuba zapewnia, że wszystko jest realne. Wierzy więc, że i na Gobi dotrze, bo tam czeka na niego jakiś szkielet tarbozaura czy nemegtozaura. Postara się go odszukać. A jak nie szkielet, to przynajmniej ząb lub jajo.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki