Przypomnijmy: podróż przez Czarny Ląd ma Puszczowi zająć dwa lata. Przejechał już Europę i ma za sobą cztery z 24 krajów Afryki, które chce odwiedzić.
- Za mną prawie 2000 kilometrów afrykańskiej pustyni - mówi. - Nie było najłatwiej, ale jak widać, jakoś się udało. Rower spisuje się nadzwyczaj dobrze, co jest podejrzane. Za mną spotkania z setkami wielbłądów, tysiącami osłów, milionami kóz i jednym... dzikiem, takim afrykańskim. Na drodze wystąpił również wąż. Przekraczał ją szybkim tempem, zaledwie kilka metrów od mojego roweru. Nie był duży, szacuję go na jakieś 120-130 centymetrów.
Puszcz nie podróżuje sam. Na północy Mauretanii jechał kilka dni z Hiszpanem, później z Niemcem, a na święta Bożego Narodzenia umówiony jest z Irlandczykami i Anglikami, których spotkał w Maroku i Senegalu.
- Umówiliśmy się na północy Gwinei. Zobaczymy, co z tego wyjdzie - mówi Piotr. - Łazanki i zupa owocowa nie są przewidziane, co najwyżej piwo i whisky.
Podróż Puszcza nie polega na samym pedałowaniu. Pokonując kolejne kraje Europy i Afryki zdobył kilka szczytów: W Austrii Kleinglocknera, Col de Sommelier i Hochalpen- strasse.
W Hiszpanii człuchowianin zmierzył się z Pico de Veleta (3392 m nad poziomem morza) - najwyższą w Europie górą dostępną dla rowerzystów. W Afryce Puszcz wjechał na Jebel Toubkal w Maroku. Największym wyzwaniem ma być dla niego Kilimandżaro (5895 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Afryki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?