Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie bić masełka w kółko

Redakcja
Marcin Wasilczuk i jego pomarańczowy "Kot" z niebieskimi oczami
Marcin Wasilczuk i jego pomarańczowy "Kot" z niebieskimi oczami Grzegorz Mehring
Ich anioły straszą, a diabełki mają biało-czerwone sukienki. Te nietypowe dzieła sztuki zarabiają na niepełnosprawnych artystów - pisze Irena Łaszyn

Anioły najszybciej suszą się w piekarniku. A przed świętami Bożego Narodzenia, gdy masowo trafiają pod strzechy i choinki, pośpiech jest wskazany. Ewa Kubiak i Mariusz Grotta z grupy technik różnych szykują więc kolejną partię. Mieszają gips z wodą, wylewają maź do aniołopodobnych foremek, przytwierdzają uchwyty ze złotego sznurka. Gdy figurki wyschną, koledzy pomogą oszlifować plecy, a całość pomalować złotą akrylową farbą. Potem tylko naklejka z napisem WTZ "Żagiel" i - można pakować w folię.

W Warsztacie Terapii Zajęciowej na gdańskiej Morenie, należącym do Fundacji "Sprawni Inaczej", powstaje 50 aniołów dziennie.
- Ksiądz z miejscowej parafii zamówił 400 sztuk - cieszy się Małgorzata Zięba, instruktor terapii zajęciowej.

Anioły dla księdza pomaga produkować Iris Bauer z Niemiec, wolontariuszka z Centrum Współpracy Młodzieży, która trafiła tu 11 miesięcy temu w ramach wymiany.
- W wolnych chwilach uczę niepełnosprawnych angielskiego - uściśla nienaganną polszczyzną. - Oni są cudowni. To nie praca, to superczas.

Oprócz aniołów powstają tu wianki z szyszek, suszonych owoców, farbowanej fasoli i kolorowych sznurków. A także pudełka na biżuterię metodą serwetkową. Te szkatułki trzeba najpierw pomalować farbą akrylową, pociągnąć specjalnym preparatem "do spękań", jeszcze raz pomalować, żeby pęknięcia wyszły na wierzch, a potem już można naklejać fragmenty papierowych serwetek ze świątecznymi motywami i lakierować.

Sztuka czerpana

Piętro niżej grupa prac użytecznych podobną metodą przygotowuje 1300 kartek świątecznych dla gdańskiego magistratu. Na czerpanym papierze. Jak się czerpie papier - demonstruje Andrzej Jefmański. Opowiada o pulpie z wody i makulatury, którą miesza w wanience, a następnie wkłada na specjalne sito i gdy woda ścieknie, wyciska na szmatkę. Jego kolega Zbyszek zanosi to pod prasę, suszy.
Instruktor Justyna Kępka tłumaczy, że każda czynność dostosowana jest do możliwości uczestników warsztatów. To osoby niepełnosprawne intelektualnie, w różnym stopniu. Najmłodsza, Ania, ma 26 lat, najstarszy, Marek - 54. Jedni są po prostu rzemieślnikami, inni wykazują ogromne uzdolnienia artystyczne. Andrzej Jefmański na przykład, który Justynie Rogińskiej, prezes Fundacji "Sprawni Inaczej" kojarzy się z Fernandelem, maluje obrazy. Jego "Diabełki" trafiły ostatnio na aukcję. Dosyć osobliwe to były stwory, bo w sukienkach. W dodatku jedna z nich miała barwy biało-czerwone. Równie osobliwe były anioły. Artur Limberger, który obraz namalował, nadał mu tytuł "Anioły straszą". Może dlatego, że dominowały czerń i granat, a fryzury skrzydlatych bohaterów wydawały się dosyć… diabelskie?

W tej sztuce, określanej mianem art brut, co oznacza sztukę surową, nie fałszowaną, nie ma banalnych rozwiązań. Znawcy tematu twierdzą więc, że jest niedościgniona dla wielu profesjonalnych artystów, którzy marzą o tym, by dotrzeć w głąb siebie, do pierwotnej wrażliwości emocjonalnej. Takiej, która ujawnia się w twórczości osób niepełnosprawnych.
Nic dziwnego, że aukcja prac podopiecznych fundacji, zorganizowana przy pomocy Agencji Reklamowej Abakart, w hotelu Holiday Inn, zrobiła furorę. Jej uczestnicy targowali się o prace ceramiczne i plastyczne, o diabły i anioły, o koty i wilki.

Sztuka i miłość

Najwięcej obrazów wystawił Michał Krawczyk, który maluje od 19 lat. Jego "Kościoły" mają charakterystyczne okrągłe okienka, a "Kurczak w ogródku" tak mocne kolory, że mieni się w oczach. "Portret Anny Wu" intryguje, zwłaszcza że modelka jest większości znana.
- To ktoś, kogo Michał bardzo lubi - podpowiada prezes Justyna Rogińska.
A Michał tylko się uśmiecha. W jego imieniu odpowiada tata, Henryk Krawczyk, który jest jego "tłumaczem":

- Gdyby Michał potrafił powiedzieć sam, to bym się cieszył, ale nie potrafi.
Michał jednak dużo umie. Zna nawet haft richelieu, którego nauczył się w Szkole Życia w Nowym Porcie. Teraz jednak głównie maluje, to jego pasja. "Kurczak w ogródku" został właśnie wylicytowany za 400 zł!

Michał mieszka tylko z tatą, jego mama od czterech lat nie żyje.
- Rano odprowadzam syna do warsztatu, po południu po niego przychodzę, choć to tylko sto metrów od domu - opowiada pan Henryk. - Od czasu, gdy jacyś chuligani go napadli, muszę go pilnować.
Łukasz Jeliński też stworzył portret kogoś, kogo lubi. To "Ewa".
- Obrazy Łukasza są piękne. - Ma charakterystyczny rys w kształcie sylwetki i dobieranych kolorach - ocenia Małgorzata Rakowiec, która aukcję prowadzi. A Justyna Rogińska przypomina, że portret

Lecha Wałęsy, namalowany przez Łukasza, znalazł się na wystawie "Sławni gdańszczanie".
Marcin Wasilczuk, który rzeźbi w glinie, stworzył pomarańczowego kota z niebieskimi oczami. Kot budzi ogólne zainteresowanie i "pan z numerem 3", który stara się wszystkich przelicytować, daje za niego 600 zł.
Marcin mówi, że kot powstał w warsztacie terapii zajęciowej na Niedźwiedniku, też należącym do fundacji. Bywał tam przez cztery lata, teraz jednak w jego życiu zaszły zmiany, przeprowadził się do Gdyni i korzysta z innych możliwości.

- Razem z Olą Klauzner chodzimy do ośrodka prowadzonego przez Krajowe Towarzystwo Autyzmu - opowiada. - Ola jest moją dziewczyną, znamy się od 15 lat, a od roku wspólnie mieszkamy. Opiekujemy się sobą, tworzymy rodzinę. Rodzice nas wspierają, choć początkowo byli sceptyczni.
Mieszkanie odziedziczyli po dziadkach Oli.
- Jest super - mówi Ola. - Ale pokonaliśmy duży opór, bo wszyscy myśleli, że nie damy rady.

Sztuka rozwoju

Trwa licytacja. Idą rzeźby Tadeusza Sterny, Agnieszki Wons i Sławomira Byrdy. Idzie obraz Mariusza Grotta. A ceramiczna "Para" Sławomira Granata uzyskuje rekordową cenę - 1700 zł! Ją także kupuje "pan z numerem 3". To pan Jerzy, właściciel firmy.
- Wziąłem też "Wilka" i parę obrazów - wzrusza ramionami. - Kosztowało mnie to ok. 4 tysięcy zł, ale wiem, że pieniądze nie zostały zmarnowane. Dzieła mi się podobają, będą ozdobą biura.
Pieniądze z aukcji wspomogą remont i adaptację budynku w Brzeźnie, w którym ma powstać Centrum Edukacyjno-Szkoleniowe dla Osób Niepełnosprawnych.

- Działamy od 19 lat i już pękamy w szwach - usiłuje przybliżyć ideę prezes Fundacji "Sprawni Inaczej" Justyna Rogińska. - Marzy nam się miejsce, w którym powstanie galeria sztuki i w którym niepełnosprawni będą się rozwijać. Chodzi o nową placówkę, np. manufakturę papierniczą, w której niepełnosprawni będą też pracowali, a nie - jak w warsztatach terapii zajęciowej - wyłącznie podlegali terapii. Bicie masełka w kółko nie jest wskazane. W żadnej szkole wyższej nie siedzi się 20 lat. Gdzieś jest granica.

Anna Kołecka z agencji Abakart wskazuje gliniane wyszkliwione listki, które stworzyli niepełnosprawni.
- One są niepowtarzalne - zachwyca się. - Można na nich położyć mydełko albo postawić świeczkę i podarować bliskim pod choinkę. W tych niepełnosprawnych artystach jest duży potencjał. Jeśli im się da nową szansę, jeszcze bardziej nas zaskoczą.

O fundacji
Fundacja "Sprawni Inaczej" powstała w 1989 roku. Działa w całym woj. pomorskim. Jej placówki są w Kościerzynie, Bytowie, Miastku, Nowym Dworze Gdańskim, Lubieszynie. W Gdańsku ma dwa warsztaty - na Morenie i na Niedźwiedniku. Chodzą do nich 42 osoby, bo - przy obecnych warunkach lokalowych - na więcej uczestników nie pozwalają przepisy. Budynek w Brzeźnie, liczący 720 m kw., pozwoli działalność rozwinąć. Jeśli będą pieniądze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki