Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marszałek Kozłowski zrobi czystkę w rumskiej PO

Marcin Lange
Radni PO tworzą większościową koalicję z PiS w Radzie Miejskiej i odrzucają kolejne rządowe projekty. W tej samej radzie są dwie grupy radnych z tej samej partii, które znajdują się w opozycji do siebie.

Absurd? Z pewnością. Niemożliwe? Wręcz przeciwnie, taka właśnie sytuacja jest w Radzie Miejskiej Rumi. W środę Jan Kozłowski, marszałek województwa pomorskiego i szef pomorskiej PO zapowiedział, że tak dalej być nie może i w rumskiej PO polecą głowy. Ile? Tego marszałek jeszcze zdradzić nie chce.

- Musimy w końcu przeciąć ten wrzód, bo sytuacja w Rumi jest szkodliwa i dla miasta, i dla naszej partii - denerwuje się. - Jeszcze w tym roku pojawię się w Rumi, porozmawiam z kilkoma osobami i zadecydujemy ostatecznie, ilu radnych pozbawimy członkostwa w PO. Czas wreszcie zrobić porządek.

Ostre słowa marszałka to skutek ostatnich wydarzeń w rumskiej Platformie Obywatelskiej. Radni PO, będący w koalicji z PiS - przez pozostałych swoich partyjnych kolegów nazywani buntownikami, obrazili się na macierzystą partię i odrzucają kolejne rządowe projekty - zrezygnowali ze starania się o tzw. schetynówki, a budowę boisk w ramach programu Orlik 2012 odwlekają w czasie.

Ta zdumiewająca sytuacja powstała tuż po ostatnich wyborach samorządowych, w których w Rumi zwyciężyła PO. Radni tej partii zaskoczyli wyborców, a także swoje władze, ponieważ zdecydowali się zawiązać koalicję z... PiS. Nie pomagały prośby, groźby, monity, aż wreszcie zarząd regionu PO nie wytrzymał i przeszedł do działania.

W czerwcu tego roku podjęto uchwałę o rozwiązaniu koła partii w mieście i stworzeniu w jego miejsce czterech nowych. Postanowił się tym zająć Krzysztof Lisek, wiceprzewodniczący zarządu regionu PO. Do działania wydelegował radnego Jana Domańskiego, który wystąpił z koalicji i zaczął tworzyć nowe struktury partii w mieście.

Krzysztof Lisek nie wiedział jednak, na co się porywa. Gdy we wrześniu br. pojawił się na sesji Rady Miejskiej, jednym z punktów porządku obrad było pozbawienie Jana Domańskiego funkcji przewodniczącego jednej z komisji, co miało być odwetem na nim za to, iż stanął po drugiej stronie barykady.

Krzysztof Lisek w przerwie przed głosowaniem nad tą uchwałą spotkał się ze wszystkimi radnymi PO i dobitnie tłumaczył im, co sądzi o głosowaniu przeciwko klubowemu koledze. Zaprowadził też dyscyplinę klubową, zapowiadając, że ci, którzy będą głosować za odwołaniem Domańskiego, zostaną usunięci z partii.

Symptomatyczne było to, iż im mniej czasu było do głosowania, tym mniej radnych PO pozostawało na sali. W końcu jednak Jana Domańskiego usunięto z funkcji przewodniczącego, a głosowało za tym czterech radnych PO.

Wiceprzewodniczący Krzysztof Lisek zapowiedział jednak, że sprawy braku dyscypliny wśród radnych PO nie pozostawi bez konsekwencji.

- Nie wyobrażam sobie, aby w naszej partii były osoby, które swojego klubowego kolegę odwołują z jakiegokolwiek stanowiska - stwierdził.
Kilkanaście dni temu powstały natomiast nowe koła PO w mieście, a wśród ich członków z

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki