Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opiekunie, trzymaj ręce przy sobie! O strachu przed posądzeniem o molestowanie dzieci

Dorota Abramowicz
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne sxc.hu
Czujność rośnie. Wzmagana przez wstrząsające publikacje o pedofilach - przebiegłych opiekunach na obozach i koloniach, księżach, nauczycielach i trenerach molestujących dzieci. Wraz z czujnością rośnie strach opiekunów, nauczycieli, trenerów, katechetów i niektórych ojców - pisze Dorota Abramowicz

Nauczycielka A., która po zajęciach na basenie suszyła dziecięce główki, została zmrożona pytaniem ucznia: - Czy nie za długo trzyma pani moje włosy w swoich rękach.

Ksiądz B. jeszcze 15-20 lat temu przytulał dzieci, które podbiegały do niego po katechezie. Od pewnego czasu najwyżej pogłaszcze je po głowach.

Pan C., przed sześćdziesiątką, był kierowcą gimbusa. Woził maluchy z zerówki oraz starsze dzieci. Traktowały go jak dziadka, siadały na kolanach. Pewnego dnia C. został oskarżony o molestowanie dwóch nastolatek. Trafił do aresztu. Miał szczęście - z opinii psychologa wynikało, że bez złych zamiarów przytulił dziewczynki. On potraktował je tak, jak przed laty, a one dorosły i nie chciały, by dotykał je obcy człowiek. Po tym zdarzeniu C. zrezygnował z pracy.

Państwo D. zmagali się z oskarżeniem opiekunki dziecka, podejrzewającej, że ich dwuletni synek jest molestowany przez rodziców. Akurat gdy przez media przetoczyła się fala doniesień o pedofilach, rodzice wrzucili do internetu zdjęcia golutkiej pociechy na kocyku. Poza tym niania zauważyła zaczerwienienia w miejscach intymnych u dziecka. - Zgłosiła się z tym do nas - mówi Krzysztof Sarzała, kierujący gdańskim Centrum Interwencji Kryzysowej. - Trzeba było dokładnie wszystko zbadać. Nawiązaliśmy subtelne kontakty z rodzicami, przeprowadziliśmy rozmowy. Zgodzili się na wizytę z synem u nefrologa, który wykluczył, by dziecko było molestowane.

Problem rozwiązano na poziomie CIK, bez zawiadamiania policji. - Nawet nie mam pretensji do opiekunki - twierdzi Sarzała. - W rozmowach z nią wyszło na jaw, że w dzieciństwie miała złe doświadczenia. Teraz więc musiała zrobić wszystko, by wykluczyć zagrożenie dziecka.

Uwaga na drapieżnika

W ubiegłym roku pomorscy policjanci przyjęli 83 zgłoszenia o seksualnym wykorzystaniu dzieci, które nie ukończyły jeszcze 15 lat. W tym roku zgłoszeń może być jeszcze więcej, bo tylko między styczniem a wrześniem zanotowano już takie 74 przypadki. Seksualne wykorzystanie obejmuje nie tylko obcowanie płciowe i "inną czynność seksualną", ale także prezentowanie małoletniemu takiej czynności, przez np. pokazywanie mu filmów pornograficznych. Artykuł 200 kodeksu karnego przewiduje karę pozbawienia wolności od 2 do 12 lat.

Psycholodzy podkreślają, że nie można w każdej sprawie prowadzonej z art. 200 kk mówić o pedofilii.
- Pedofilia jest bardzo rzadkim problemem klinicznym - tłumaczy Krzysztof Sarzała. - Większość przypadków molestowania nieletnich to sprawka ludzi, którzy nie mają żadnych zaburzeń, mogą uprawiać seks z dorosłymi. Wybierają dziecko, bo jest łatwą ofiarą. Zapatrzoną w dorosłych, ufną, dającą się rozkochać. Sprawcy molestowania nierzadko szukają ścieżki rozwoju umożliwiającej im częstszy kontakt z dziećmi. Świadomie wybierają zawód na przykład opiekuna lub pedagoga. Przyczajają się jak drapieżca, wybierają najsłabszą ofiarę w stadzie. Kiedy wiedzą, czego dziecku brakuje, dają mu to.

Niepokojącym sygnałem może być np. nagła zmiana zachowania dziecka. Jednak każde zgłoszenie podejrzenia należy traktować z dużą ostrożnością.

- Są trzy odpowiedzi na pytanie, czy dziecko zostało skrzywdzone: tak, nie i nie wiem - mówi szef CIK. - Czasem mówię: "nie wiem". Wszystko trzeba zweryfikować przed zawiadomieniem policji lub sądu. W wieloetapowych działaniach biorą udział psycholodzy, pedagodzy, lekarze. Wtedy jest szansa na dojście do prawdy. Oczywiście może się zdarzyć, że oskarżenie jest fałszywe, a dziecko zostało przez kogoś zmanipulowane.

Wiele spraw, jakimi się zajmują psycholodzy z CIK, policjanci, prokuratorzy i sądy, nigdy - ze względu na dobro dzieci - nie ujrzy światła dziennego. Jednak historie, które obiegły media, prowokują kolejne oskarżenia.

Unikanie dotyku

Były nauczyciel wf. z Trąbek Wielkich po udzieleniu przed tygodniem wywiadu "Dziennikowi Bałtyckiemu" nie odbiera telefonu, nie odpisuje na SMS-y. W wywiadzie powiedział twardo, że nigdy nie skrzywdził żadnego dziecka, i poinformował, że wystąpił na drogę sądową przeciw ludziom, którzy rzucili na niego podejrzenia.

Według nauczyciela, kłopoty się zaczęły w momencie, gdy o pomoc poprosiła go 15-letnia dziewczynka, która miała problemy emocjonalne. Rozmowy wuefisty z gimnazjalistką wywołały plotki, więc po trzech tygodniach nauczyciel postanowił wytłumaczyć uczennicy, że kontynuacja spotkań może mieć dla niego złe skutki. Kamera nagrała, jak na 3-4 minuty nauczyciel i uczennica wchodzą do łazienki.

O nagraniu, które dyrektor gimnazjum schował w szufladzie, powiadomiono co najmniej kilkanaście osób. Plotka się rozrastała, wzbogacana o kolejne "szczegóły". Nauczyciel został zmuszony do rezygnacji z pracy. I choć sąd uznał, że nie molestował dziewczynki, to po wysłuchaniu rozmów klientek zakładu fryzjerskiego kurator sądowy złożył w prokuraturze kolejne zawiadomienie o rzekomych ekscesach wuefisty. Dopiero po samobójczej śmierci dziewczynki sytuacją w szkole zajęło się kuratorium.

- To dla nas przestroga - mówią inni nauczyciele. - Bezpieczny jest ten, kto trzyma dystans. I dodają: - Kiedyś tak nie było.
Marek, niespełna 30-letni nauczyciel gimnazjum, pochodzi z belferskiej rodziny. - Mama wielokrotnie mnie ostrzegała, bym unikał jakiegokolwiek kontaktu fizycznego z uczniem - opowiada. - Kiedy któryś próbuje poklepać mnie po ramieniu, mówię - ja tak tobie nie robię. Jestem wychowawcą, więc przychodzą do mnie uczennice z problemami. Pilnuję jednak, by nigdy nie było to spotkanie sam na sam, a na przykład z dwiema osobami. Jeśli nie jest to możliwe, rozmawiam przy otwartych drzwiach. Uważam zresztą, że autorytetu nie buduje się poprzez skracanie emocjonalnego dystansu, ale na przykład pokazując uczniom swoje pasje.

Marek słyszał o uczennicach, które "zakochiwały się" w nauczycielach. - Plotki o tym krążą po szkołach - przyznaje. - Każda opowieść jest inna.

Swoją opowieść ma Anna, była nauczycielka w gminnym zespole szkół w X. - Przyszłam tam po studiach - mówi. - Jedna z uczennic najpierw zwierzała mi się na przerwach, potem odprowadzała do autobusu, a potem zdobyła numer mojego telefonu i adres. Przestraszyłam się, gdy pewnego dnia koleżanki zaczęły pytać, dlaczego nie mam chłopaka. Po roku zrezygnowałam z pracy, znalazłam zastępstwo w szkole oddalonej o ponad 20 kilometrów.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Psycholog prawdę ci powie?

Najpierw powtarzano, że pedofilia w polskim Kościele nie istnieje. Potem Konferencja Episkopatu Polski przyznała, że jest to problem. Tylko jakiej skali? Kiedy w USA nagłośniono pojedyncze przypadki molestowania nieletnich przez księży, ruszyła lawina pozwów. Po kilku latach okazało się, że co trzecie oskarżenie księdza było fałszywe. Teraz amerykańskie gazety rozpisują się o duchownych, którzy latami czekali na oczyszczenie z nieprawdziwych zarzutów.

Ks. Mirosław Bużan, były proboszcz parafii w Bojanie, skazany prawomocnie za upojenie i wykorzystanie seksualne nastolatki, w czerwcu tego roku dostarczył do prokuratury nowe dowody. Są to taśmy z nagranym dziewczęcym głosem. Dziewczyna mówi, że ksiądz jest niewinny, a lokalny biznesmen zapłacił jej rodzicom, by złożyła obciążające proboszcza zeznania. Nastolatka, która oskarżyła księdza, zaprzecza, by to jej głos był na taśmie. Tylko opinia biegłych pozwoli rozstrzygnąć o winie lub niewinności księdza. Opinia miała być gotowa na wczoraj, jednak termin znów został wydłużony.

- Jak długo można czekać? - pyta ksiądz. Pyta także, co - w razie potwierdzenia autentyczności nagrania - sąd zamierza zrobić z opinią biegłego psychologa, który uznał, że nastolatka mówi prawdę.

Mec. Marek Karczmarzyk z Gdańska prowadził kilkadziesiąt spraw, w których pojawiały się zarzuty o molestowanie nieletnich. W celach naukowych dodatkowo przeanalizował ponad 300 innych spraw, w których decydującą rolę grała opinia biegłych psychologów. Nie znalazł opinii bez błędów.

- W przypadku podejrzenia przestępstwa seksualnego popełnionego wobec osoby małoletniej dziecko przesłuchiwane jest tylko raz w obecności biegłego psychologa - wyjaśnia mecenas Karczmarzyk. - To dobra tendencja, jej celem jest oszczędzenie dziecku traumy. Nie można przyjąć, że dziecko zawsze mówi prawdę, stąd sąd chce od biegłego weryfikacji.

Problem w tym, że biegłym może zostać już osoba po studiach psychologicznych, która ukończyła 25 lat, niekoniecznie psycholog dziecięcy. Sąd, nie mówiąc już o obrońcy, nie ma prawa podważać metodologii badań. Jeśli więc biegły zastosuje np. testy projekcyjne, oparte na psychoanalizie i traktowane przez autorów najnowszych podręczników za metodę kontrowersyjną, to i tak sąd musi je uznać.

- Rzadko prokurator i obrońca dysponują narzędziami pozwalającymi zweryfikować te opinie - twierdzi adwokat. - Stąd zdarzają się przypadki, gdy winny zostaje uznany za niewinnego i - częściej - odwrotnie. W sprawach o molestowanie seksualne małoletnich odsetek skazanych jest większy niż w innych sprawach. Nauczyciele, katecheci, trenerzy, opiekunowie mają tego świadomość. Nie wiedzą, co im wolno, więc na wszelki wypadek unikają dotknięcia ucznia. Pogłaskania, przytulenia. Kontaktu z dzieckiem. Ryzyka nadinterpretacji. Kłopot w tym, że dzieci potrzebują ludzkich zachowań. Utulenia, gdy jest smutno. Pogłaskania za rozwiązanie zadania. Szczerej rozmowy. Wybiegają więc ze szkoły rozżalone, gotowe zwierzyć się każdemu, kto wyciągnie do nich rękę. Chociażby temu miłemu panu z cukierkami, który czeka za rogiem.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki