Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrzucono dziennikarzy opisujących seksaferę

Piotr Furtak
Dziennikarze zajmujący się seksaferą w lęborskim ratuszu siłą zostali wyrzuceni w środę z Urzędu Miejskiego. Na miejscu pojawili się policjanci. Poszkodowani reporterzy udali się do komendy, żeby zgłosić zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.

Przedstawiciele mediów zamierzali uczestniczyć w wieczornym posiedzeniu, zwołanym przez radnych opozycji. Miało ono dotyczyć sprawy byłego wiceburmistrza Lęborka - Tadeusza Obidzińskiego. Przypomnijmy. W poniedziałek ujawniono materiały sugerujące, że Obidziński uprawiał w ratuszu cyberseks.

Miał między innymi masturbować się podczas internetowych rozmów prowadzonych z własnego gabinetu. Radni PiS złożyli wniosek o zwołanie sesji nadzwyczajnej w tej sprawie. Wieczorem, gdy miało odbyć się spotkanie, przed urzędem pojawili się również dziennikarze.
- Mieliśmy zamiar uczestniczyć w spotkaniu - mówi Agnieszka Caronia, jedna z dziennikarek. - Kilku radnych napotkanych przed ratuszem osobiście nas na nie zaprosiło. Szefowa wydziału organizacyjno-prawnego Urzędu Miasta odmówiła nam jednak uczestnictwa w spotkaniu. Gdy mimo to próbowaliśmy wejść do środka, doszło do przepychanek.

Ochroniarz pilnujący drzwi urzędu użył siły. Szarpał dziennikarkę lokalnej telewizji Kanał 6. Doszło do szamotaniny. Dziennikarze wezwali policję.
- Nawet, jeśli nie chciano nas wpuścić na spotkanie, można było to zrobić drogą oficjalną - mówi Leszek Kotarski, jeden z dziennikarzy. - Wystarczyło, że przewodnicząca Rady Miasta utajniłaby obrady. Wówczas byłoby to zrozumiałe.
- Powiedziano nam jedynie, że spotkanie jest nieformalne - dodaje jeden z przedstawicieli mediów.
- Jeśli tak, to radni powinni spotykać się w jakiejś restauracji.
Przed godziną 20 dziennikarze pojawili się w komendzie policji.

- Jedno to naruszenie nietykalności cielesnej, drugie to uniemożliwienie nam wykonywania obowiązków służbowych - mówi Jacek Sycha. - W takiej sytuacji wobec urzędników powinny zostać wyciągnięte konsekwencje.

Jak się w środę okazało, dziennikarze lokalnego miesięcznika przedstawiali Włodzimierzowi Klacie, burmistrzowi Lęborka, materiały sugerujące, że wiceburmistrz uprawiał cyberseks w ratuszu już kilka dni przed ich upublicznieniem.
- Byliśmy u burmistrza już w piątek, około godziny 14.30 - mówi Leszek Kotarski. - Powiedzieliśmy mu, co mu przynieśliśmy, i zapowiedzieliśmy, że jeśli nic z tym fantem nie zrobi, sprawa najprawdopodobniej zostanie upubliczniona.

Burmistrz nie zrobił nic, a sprawa w poniedziałek przed południem wyszła na jaw. Nawet wówczas włodarz miasta zachowywał się dość biernie. Tymczasem radni opozycji za wszelką cenę dążą do tego, aby ją wyjaśnić.
- Uważam, że burmistrz powinien przeprosić mieszkańców miasta i wyjaśnić im całą sytuację - mówi Jarosław Walaszkowski, radny PiS. - Moim zdaniem musi być powołana specjalna komisja do wyjaśnienia tej sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki