Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osaczeni przez BOR?

Mateusz Węsierski
Policja nie skończyła jeszcze śledztwa w sprawie rzekomych kłusowniczych praktyk myśliwych Koła Łowieckiego "Koliber", a w Tursku trwa wymiana wzajemnych oskarżeń. Mieszkańcy dwóch z czterech domów w osadzie zarzucają myśliwym kłamstwo, a ci odpowiadają oskarżeniami o zniesławienie.

Do naszej redakcji przyszedł nawet list w sprawie domniemanych polowań z użyciem nowoczesnych jeepów ze "szperaczami", które miały osaczać zwierzynę i wybijać ją w pień. O sprawie pisaliśmy 3 grudnia br.

- Myśliwi rozpanoszyli się u nas i strzelają pod naszymi oknami - żali się Henryk Korycik z Turska. - To pustkowie, stoją tu tylko cztery chałupy, więc czujemy się jak jakaś osaczona osada.
Korycik mówi, że myśliwi z warszawskiego koła zastrzelili mu ponad 3 lata temu psa, który biegał bez opieki, co jest zabronione.

Korycik przyznaje się do błędu, ale zaprzecza, że działa z powodu zemsty. Jego zdaniem, nie było jednoznacznych powodów, aby strzelać do psa. - Ale oni lubią sobie postrzelać. Wybijają oślepione halogenami dziki całymi gromadami, to i mojego psa odstrzelili - żali się. - Nie popuszczę im teraz. Udowodnię, że to oni kłusują. Kupiłem nawet kamerę i będę filmował - zapowiada.

Janusz Stępniewski, prezes Kolibra, który zrzesza m.in. czynnych funkcjonariuszy BOR i policjantów, też nie zamierza odpuścić. - Jego pies został zastrzelony, bo gonił sarnę. Puszczanie psa luzem jest karalne. Zresztą Korycika ukarała Straż Łowiecka. Musiał padlinę utylizować. Teraz wiem, że ma nowego psa. Ostrzegam go więc, bo moi koledzy będą bacznie przypatrywać się każdemu wyjściu na spacer. Jak tylko pies wybiegnie luzem, to zastosujemy odpowiednie środki - zapowiada Stępniewski.

Według mieszkańca Turska świadczy to o ignorancji myśliwych z Kolibra.
- Osaczyli nas w naszych własnych domach. Strach wieczorem wyjść na spacer, a teraz nam jeszcze grożą. Mam nadzieję, że sprawiedliwość w końcu ich dopadnie - mówi Henryk Korycik.
List czytelnika w sprawie polowań
W odpowiedzi na kazuistykę prezesa Koła Łowieckiego "Koliber" Warszawa, zawartą w artykule "Polowania straszą ludzi" z dnia 3 grudnia w "Polsce Dzienniku Bałtyckim".
Z przykrością muszę stwierdzić, że prezes zdaje się nie dostrzegać problemu kłusownictwa i stosowania niedozwolonych metod łowieckich na terenie swojego koła. W obronie kłusowników i pseudomyśliwych angażuje swoją nadpobudliwość imaginacyjną, mówiąc wprost, kłamie zamiast zrobić porządek w podległym mu terenie łowieckim.

Praktykę oślepiania zwierzyny reflektorami samochodów zwanych szperaczami obserwowaliśmy od końca sierpnia. Po skoszeniu zbóż ta radosna działalność poszerzyła się o tereny po skoszonej kukurydzy i dotarła pod nasze zabudowania. Było więc sporo czasu na reakcję ze strony koła "Koliber".

Powszechnie wiadomo, że oślepione reflektorem zwierzę zastyga w bezruchu i nie może skorzystać ze swojej jedynej szansy, jaką jest ucieczka. Staje się całkowicie bezbronne. Czy to jest łowiectwo?
Pan prezes zarzuca mi polowanie na sarny z użyciem mojego rottweilera. To groteskowe i przypomina pogoń osła za ekspresem Gdynia - Warszawa. Świadczy też o ignorancji i braku zrozumienia cech motorycznych obu gatunków zwierząt. Wymieniony rottweiler został zastrzelony nie w styczniową księżycową noc, jak chce prezes, ale wieczorem 27 sierpnia 2005 roku. 80-letni myśliwy twierdził wtedy, że myślał - o zgrozo - iż jest to wilk. Pies był w pozycji "siad", a ja stałem 20 metrów od niego.

Mandat karny wspomniany w artykule jest bzdurą, bo oprócz mandatów za przekroczenie prędkości nie otrzymałem żadnych innych i łatwo to można sprawdzić. Zaś zemstę za zabicie psa, którą sugeruje prezes, uważam za najniższy z możliwych upadków człowieka. Jest mi ona całkowicie obca.
Z poważaniem mieszkaniec Turska - Henryk Korycik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki