Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sekrety pierwszych dam PRL

Barbara Szczepuła
Nina Andrycz-Cyrankiewiczowa nie chciała mieć dzieci
Nina Andrycz-Cyrankiewiczowa nie chciała mieć dzieci fot. arch. PP
O Zofii Gomułkowej czy Stanisławie Gierek przez całe lata nie było wiadomo właściwie nic. Natomiast Nina Andrycz, żona premiera Cyrankiewicza, pojawiała się w prasie niemal wyłącznie jako znana aktorka teatralna. Nowo wydaną książkę "Kobiety władzy PRL" Sławomira Kopera przeczytała Barbara Szczepuła

Publikujemy tylko 5 proc. treści. Resztę, 95 proc. przeczytasz po zalogowaniu się.

Józef Cyrankiewicz za młodu był podobno pełnym wdzięku, przystojnym mężczyzną i bardzo podobał się kobietom. Pierwsze małżeństwo, z Joanną Munk, siostrą znanego reżysera filmowego, zawarte w 1940 roku, trwało krótko. Drugą jego żoną została Nina Andrycz, aktorka. Pochodziła z Kresów, studiowała w warszawskiej szkole teatralnej, gdzie jednym z wykładowców był znacznie od niej starszy i żonaty Aleksander Węgierko, aktor i reżyser. Kochała się w nim bez pamięci. "Moja pierwsza miłość była romantyczna, a jej podkład erotyczny tak wzniosły, że następne doświadczenia wyglądały… jakby słabiej" - zwierzała się po latach. W jej pokoju wisiał portret ukochanego, który nie przeżył wojny - pisze Sławomir Koper. Cyrankiewicz komentował to z lekką ironią: "w domu kwitnie nekrofilia".

Podczas okupacji niemieckiej Nina Andrycz pracowała jako kelnerka. Po wojnie natychmiast wróciła do teatru. Jej życiowym partnerem był wtedy przystojny porucznik Wojska Polskiego Jan Chyb. Andrycz pisała o nim w swojej książce: "I tak zaczął się w moim życiu czas porucznika, a ściślej jego erotyczno-uczuciowa edukacja. Z czasem robił w niej postępy, choć podejrzewam, że nie z przypływu wielkiego uczucia, tylko z rozpalonej ciekawości, jak też te sprawy wyglądają w innym, nieznanym mu świecie. Musiał więc zupełnie odrzucić swoje żołnierskie nawyki, opanować brutalność odruchów, no i bardzo przedłużyć miłosne preludium".

Na deskach Teatru Polskiego Andrycz odniosła sukces w "Szkole obmowy" Bogusławskiego. Wkrótce po premierze otrzymała bukiet róż z bilecikiem podpisanym inicjałami J.C. Cyrankiewicz dość łatwo wygrał pojedynek z porucznikiem. Był inteligentny, elegancki, a w dodatku był premierem! - Najmłodszym urzędującym premierem w Europie - podkreślała Andrycz, zwracając jednocześnie uwagę na jego niebanalną urodę. "Golił głowę, niewątpliwie wiedząc, że ma ładny kształt czaszki. To samo robił w Hollywoodzie Yul Brynner. Taki zabieg rozjaśniał regularne rysy twarzy, wydobywając z niejako marmurowego tła żywe, ciemne oczy i zmysłowe usta". Pisała to niewątpliwie zakochana kobieta.

Romans znanej aktorki z premierem stał się warszawską sensacją. - Oko mi zbielało - opowiadał dyrektor Teatru Polskiego, Arnold Szyfman - kiedy ujrzałem, jakie orchidee wnoszono do jej garderoby!

Nina przyjęła oświadczyny Józefa Cyrankiewicza i ślub odbył się w lipcu 1947 roku.
Przed ślubem jednak postawiła warunki. Po pierwsze, nie zrezygnuje z pracy zawodowej. "Jestem ludziom potrzebna" - wyjaśniała skromnie. Po drugie, nie chce mieć dzieci. "Kiedy jest się naprawdę gwiazdą, to nie rodzi się dzieci, rodzi się role" - mówiła, cytując bohaterkę sztuki "Lustro".

Józef Światło powiadał po swojej ucieczce na Zachód, że Cyrankiewiczowie bywali często w kwaterze marszałka Rokossowskiego, w "wytwornym zameczku myśliwskim" w Legnicy. Tam "polscy dygnitarze, których los obdarzył strojnymi i przystojnymi żonami", spotykali się z wyższymi oficerami Armii Czerwonej. Latem Andrycz i Cyrankiewicz jeździli do Sopotu, gdzie odpoczywali w pięknej willi Claaszena nad samym morzem. Do swojej dyspozycji mieli ogrodzony kawałek plaży.

Pani Nina towarzyszyła mężowi w niektórych zagranicznych podróżach, z których najbardziej znana była podróż do Indii. "Jeździliśmy na słoniu - relacjonował Zygmunt Broniarek. - Tygodnik »Szpilki« miał ubaw, bo po raz pierwszy w historii sprawdziło się fizycznie słynne powiedzenie »słoń a sprawa polska«".

Jeździła oczywiście także do Moskwy. Stalin ją polubił - jak pisze Sławomir Koper - i podczas pierwszej wizyty podarował wspaniałe futro z norek. Inną wizytę nagle przerwała tuż przed uroczystą kolacją na Kremlu i wróciła do Warszawy, by wystąpić w teatrze. Jakub Berman zemdlał ze strachu, natomiast Stalin przyjął afront spokojnie. - Ta kobieta musi lubić swoją pracę - stwierdził.

Cyrankiewicz bywał na wszy-stkich premierach w Teatrze Polskim, gdzie błyszczała żona. Obsadzano ją chętnie w rolach królowych, z których najgłośniejsza była Maria Stuart w dramacie Słowackiego. Grała także Elżbietę de Valois, żonę króla Hiszpanii Filipa II w "Don Carlosie" Schillera, Kleopatrę czy Lady Makbet. W środowisku aktorskim ironizowano, że tylko role królowych zaspokajają jej ogromne ambicje i że stanowisko jej męża ma wpływ na obsadę przedstawień.

Rodziła więc swoje role, a gdy zaszła w ciążę, zdecydowała się na aborcję, nie biorąc pod uwagę zdania męża, który chciał mieć dzieci.

Gdy za drugim razem szłam na zabieg - wspominała - moja mama się popłakała. Tłumaczyła mi: nie rób tego po raz drugi. Z pierwszym zabiegiem się pogodził, drugiego ci nie daruje, bo pokazujesz, że ci na nim nie zależy.

Tak się stało. Związek formalnie trwał, ale premier związał się z inną kobietą i czekał tylko na okazję, by przeprowadzić rozwód. Musiał się liczyć z opinią pierwszego sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki, który uważał, że prezes Rady Ministrów powinien dawać obywatelom przykład rodzinnego życia.

W 1968 roku Józef Cyrankiewicz jednak rozwód uzyskał i ożenił się z lekarką Krystyną Tempską.

Gomułkowa kupuje kawę
Żona Władysława Gomułki, Zofia, pochodziła z biednej żydowskiej rodziny. Pracowała w fabryce zapałek i była zaangażowaną komunistką. Zamieszkała z towarzyszem Wiesławem bez ślubu, co Gomułka tłumaczył tak: "Komuniści mojego pokroju traktowali ślub kościelny jako odstępstwo od zasad ideologicznych. Tak było i ze mną, z naszym małżeństwem". Dodajmy, że w II Rzeczypospolitej cywilnych ślubów nie było.

W latach 1927-1931 Gomułkowie mieszkali w Zawierciu w jednej izbie, gdzie urodziło im się dziecko, które wkrótce zmarło. Problem był z pochówkiem, bowiem ksiądz nie pozwolił na pochowanie nieochrzczonego dziecka na katolickim cmentarzu, zaś gmina żydowska odmówiła pochówku na kirkucie i Gomułkowie przez kilka dni trzymali zmarłe dziecko w pokoju. Wreszcie pogrzeb niemowlęcia odbył się na cmentarzu żydowskim.

Wkrótce Zofia urodziła syna Ryszarda (który potem zmieni nazwisko na Strzelecki), ale ani matka, ani ojciec nie zajmowali się jego wychowaniem. Podrzucili małego dziadkom, a sami konspirowali, brali udział w zebraniach, wiecach i nielegalnych demonstracjach. Podczas jednej z nich Gomułka został postrzelony przez policję, co sprawiło, że przez całe życie utykał na lewą nogę.

We wrześniu 1939 roku Zofia Gomułkowa, uciekając przez Niemcami, przedarła się do Lwowa. Niebawem dołączył do niej mąż. Został kierownikiem małego zakładu produkującego koperty, Zofia pracowała jako robotnica w fabryce likierów.

Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej Gomułkowie zdecydowali się wracać w rodzinne strony Władysława w krośnieńskie. Tu wstąpił do PPR. Zofia na aryjskich papierach przedostała się do Warszawy, gdzie się zatrudniła jako pomoc domowa, zaś Władysław w lipcu 1941 roku także wyjechał do Warszawy, a w listopadzie 1943 roku, po śmierci Marcelego Nowotki i Bolesława Mołojca oraz aresztowaniu Pawła Findera, przejął władzę w partii. Został pierwszym sekretarzem KC PPR. Zofia była jego łączniczką i weszła w skład komitetu centralnego partii.

W 1948 roku Gomułka, oskarżany o "odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne", został zdymisjonowany ze stanowiska wicepremiera i ministra ziem odzyskanych. Zesłano go do Wrocławia, na podrzędne stanowisko w ZUS. Znał realia systemu, więc z dnia na dzień spodziewał się aresztowania. Z podsłuchu założonego w mieszkaniu wiadomo, że Zofia Gomułkowa także zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Powtarzała: i tak trzeba będzie oddać głowę, bo nie chciało się być pajacem. Wtedy też, ze względu na syna, wzięli ślub. Aby nie narażać znajomych, na świadków poprosili "przypadkowe osoby", jak się potem okazało - agentów Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.

Gdy latem 1951 roku Ryszard wrócił z wakacji, zastał mieszkanie opieczętowane. Pracownicy UB powiedzieli mu o aresztowaniu rodziców.

Stefan Staszewski notuje: "Wszyscy się Gomułki wyparli. Wszyscy prócz Zenona Kliszki".

W marcu 1953 roku zmarł Stalin. Zofię zwolniono w lipcu 1954 roku. Ciężko chorego Władysława wypuszczono w roku następnym.
Sławomir Koper pisze: "W mieszkaniu Gomułków zaczęli pojawiać się znajomi. Jeszcze niedawno gorliwie ich oskarżali, a teraz znowu zabiegali o względy. Gomułka nie miał tego za złe, prawdziwy komunista nie mógł mieć przecież pretensji do ludzi wypełniających wolę partii."

W październiku 1956 roku Gomułka zostaje I sekretarzem KC PZPR i bohaterem narodowym. Zofia prowadzi dom.
Początkowo mieszkają na Saskiej Kępie, gdzie zajmują trzypokojowe mieszkanie, potem przeprowadzają się na ulicę Frascati w centrum stolicy. Stanisław Trepczyński pisał o Zofii Gomułkowej: "Umiejętnie trwała na drugim planie. Nieraz bywałem u nich na Frascati, Gomułka wzywał mnie, by omówić jakiś problem. Towarzyszka Zofia witała mnie serdecznie, ale w rozmowie udziału nie brała. Kręciła się w kuchni, coś pichciła. Gotowała smacznie, chociaż potrawy raczej niewyszukane".

Podobno towarzysz Wiesław lubił domowe ciasta, które żona chętnie mu piekła, unikała jednak ciast cytrynowych i kawowych, bowiem pierwszy sekretarz zabronił importu "luksusowych towarów". Za grzech ciężki uważał "chłeptanie kawy", więc Zofia, która kawę lubiła, prosiła znajomych jeżdżących za granicę o kupno paczuszki lub dwóch. Z mężem na oficjalne wizyty nie jeździła. Wakacje Gomułkowie spędzali w górach lub nad mazurskimi jeziorami. Niekiedy jeździli na Krym.

"Właściwie tylko podczas balu sylwestrowego w gmachu KC Gomułkowie pozwalali sobie na luźniejszą zabawę. Wiesław skrupulatnie tańczył z przodownicami pracy, Zofia na brak partnerów także nie narzekała" - pisze Koper.

Krążyły plotki o jego skąpstwie, podobno dzielił papierosa na pół i palił go w szklanej lufce. Syn twierdzi, że w ten sposób starał się ograniczyć palenie. Ale w istocie nie był rozrzutny, choć lubił się "dobrze ubrać". Żona zamawiała mu garnitury u znanego warszawskiego krawca, co jest o tyle dziwne, że ów krawiec był przecież znienawidzonym przez pierwszego sekretarza "prywaciarzem". W miarę upływu lat pierwszy sekretarz tracił kontakt z rzeczywistością. Mówił publicznie: braki w zaopatrzeniu?

Moja żona bez kłopotów kupuje mi kalesony. Natomiast znajomi widzieli, że sprowadza je z zagranicy.

Zofia Gomułkowa nie znosiła Kaliny Jędrusik. Podobno - pisze Koper - aktorka naraziła się jej występem w koncercie dla robotników, gdy śpiewała w sukni z dekoltem i krzyżykiem na piersiach! Oboje małżonkowie nie cierpieli też Kabaretu Starszych Panów. Wieczorami oglądali Dziennik Telewizyjny, zaś co czwartek - sensacyjny teatr Kobra. Słuchali też Wolnej Europy, a Gomułka denerwował się, że tak źle słychać.

W 1970 roku Władysław Gomułka został odsunięty od władzy. Ulokowano go wraz z żoną w niewielkim domku w Konstancinie.

Gierkowa robi magisterium
O Stanisławie, żonie Edwarda Gierka, opowiadano, że latała co tydzień do fryzjera w Paryżu. Plotka podobno nie była prawdziwa, wystarczyło zresztą spojrzeć: jej tapirowany koczek nie mógł być dziełem francuskiego mistrza nożyczek.

Oboje Gierkowie pochodzili z rodzin górniczych z Zagłębia. Edward jako młody chłopak wyemigrował w poszukiwaniu pracy do Francji, ale w 1934 roku został stamtąd wysiedlony za działalność komunistyczną. Wrócił do Polski. Wtedy poznał Stasię, wziął z nią ślub kościelny, a ponieważ nadal miał problemy ze znalezieniem pracy, wyjechał wraz z żoną do Belgii. - Partia partią, komunizm komunizmem, ale jak mówił Januszowi Rolickiemu - "dla górnika troska o los rodziny jest najważniejsza."

Do kraju Gierkowie wrócili w 1948 roku. Zamieszkali w trzypokojowym mieszkaniu w Katowicach, Stanisława nadal zajmowała się domem. - Była to prosta, niewykształcona kobieta - opowiadał jeden z ich znajomych. - Miała w sobie wiele ciepła. Typowa Ślązaczka dbająca o rodzinę, mąż musiał mieć na czas ugotowane i uprane.

- Ojciec miał swoje ulubione potrawy - wspominał syn Gierków, Adam. - Zalewajka, zacierka, plindze, czyli placki ziemniaczane. Ale lubił też niektóre kozie sery, mule i zupę rybną. Słodka Francja zostawiła jednak swój ślad.

Gdy Gierek przejął władzę, w oczach części społeczeństwa początkowo uchodził za polityka w stylu zachodnim. Znał francuski, znał Europę. Coca-cola, Marlboro, magnetofony kasetowe, mały fiat et cetera budziły zachwyt.

"Spotkałem się z naszym ambasadorem we Wiedniu. Opowiadał mi różne historyjki o naszych bonzach, na przykład, że co najmniej raz na kwartał przyjeżdża tu pani Stasia Gierkowa z całą niemal rodziną i dokonuje zakupów"- notował Mieczysław Rakowski w 1977 roku. Dwa lata potem Rakowski zapisał: "Wiluś Szewczyk zaklina się, że Stasia Gierkowa w październiku ubiegłego roku obroniła pracę magisterską. Napisała (to znaczy - ktoś za nią napisał) wspomnienia o swojej pracy politycznej w Belgii. Całość opatrzono tak zwanym aparatem naukowym i w ten sposób Uniwersytet Śląski nadał jej tytuł magistra. Moczar, którego podczas naszego niedawnego spotkania zapytałem, czy to prawda, potwierdził".

Podobno towarzysz Gierek bardziej niż żony bał się tylko Leonida Breżniewa.

Gierkowie żyli na wysokiej stopie, korzystali nie tylko z rządowych rezydencji i służbowych aut, Gierek kupował nawet "służbowe" garnitury i obuwie - stwierdza Koper. Stopniowo - jak ich poprzednicy - tracił kontakt z rzeczywistością. Strajki na Wybrzeżu w sierpniu 1980 roku stały się kresem jego panowania.

Gdy nocą 13 grudnia 1981 roku weszli do domu Gierków milicjanci, by internować byłego pierwszego sekretarza, Stanisława szybko przygotowała mu ciepłą bieliznę i sweter.

Po 1989 roku prowadzili skromne życie, utrzymując się z francuskiej emerytury Edwarda. Przenieśli się do Ustronia, ona prowadziła dom, on jeździł małym fiatem. Edward Gierek zmarł w 2001 roku, jego żona w 2007. Przeżyli razem 64 lata.

***
W swojej książce "Kobiety władzy PRL" (Wydawnictwo Czerwone i Czarne) Sławomir Koper opisuje także inne panie, które odegrały różne role w naszych dziejach. Są to między innymi: Julia Brystygierowa, zwana Krwawą Luną, Wanda Wasilewska, ulubienica Stalina, ale też pisarki, takie jak Maria Dąbrowska czy Zofia Nałkowska. A także last but not least Elżbieta Kępińska, żona Mieczysława Rakowskiego.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki