Zazwyczaj chodzi o przejęcie 30-50 proc. kosztów inwestycji. Gminy narzekają na dodatkowe obciążenie finansowe, ale postawione pod ścianą wybierają mniejsze zło.
- Nie mamy innego wyjścia, bo ludzie oczekują naprawy nawierzchni. Wiedząc, że powiat samodzielnie tego nie zrobi, dokładamy się do remontów, a w niektórych przypadkach przejmuje się na własność całe drogi - mówi Witold Cyba, wójt podbytowskiego Borzytuchomia, który ostatnio przejął drogę Osieki - Borzytuchom.
Do tego w ostatnim czasie Miastku przekazano cztery drogi powiatowe, w pakiecie dodając dawny budynek szpitalny, w którym gmina chce utworzyć mieszkania komunalne. Bytów do podarunku w postaci ul. Tartacznej dostał 100 tys. zł na jej remont.
Gminy wiejskie "w pakiecie" otrzymują mniej cenne prezenty. Co najwyżej np. 10 tys. zł na polepszenie nawierzchni podarowanej drogi albo kostki betonowe i krawężniki do wykonania chodnika.
Kołczygłowy przejęły brukowy dojazd do elektrowni wodnej w Gałąźni Małej, odcinek Łubno - Przyborze i drogę we wsi Wierszyno.
Tuchomie wzięło asfaltową ulicę w Piasznie, Bytów przejął ul. Podzamcze, Parchowo drogę Sylczno - Sumin, a Trzebielino odcinek Gumieniec - stacja kolejowa. Dojazdy do dawnych stacji kolejowych oddano też w Studzienicach i Ugoszczy.
Marian Miazga, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych, obliczył, że od 2011 roku oddał około 20 km dróg. Jego zdaniem, to zdecydowanie za mało, bo ulice te nigdy nie powinny być drogami powiatowymi.
- Dostaliśmy je na mocy ustawy z 1998 roku, podczas gdy przepisy jasno regulują tę kwestię. Droga powiatowa powinna stanowić odcinek dojazdu do miasta powiatowego. W naszej sieci ponad 600 km dróg jest wiele takich, które tego warunku nie spełniają. Właśnie je, za zgodą samorządów, oddajemy - wyjaśnia. - Jeśli chodzi o dotowanie remontów dróg powiatowych, to jest to jedyne rozsądne rozwiązanie. Nie mamy funduszy na stuprocentowe pokrycie kosztów. Cieszymy się, że gminy chcą uczestniczyć we wspólnych projektach.
Te wspólne projekty to w rzeczywistości ustawianie gmin pod ścianą. Bo jak wytłumaczyć mieszkańcom, że remontu drogi powiatowej nie będzie, bo gmina nie pokryła 50 proc. kosztów?
Minusy takiego postępowania widzi były wicestarosta bytowski Tomasz Borowski, obecnie przewodniczący Rady Miejskiej Miastka.
- Za mojej kadencji nie było takiej praktyki. Gminy najwyżej pokrywały koszt wykonania projektów technicznych - mówi. - Finansowe wsparcie dawano wówczas tylko przy remontach dróg wojewódzkich. W przypadku gmin jest to złe rozwiązanie. Po to powołano gminy, powiaty i województwa, by każda z tych jednostek realizowała swoje zadania. Dotując inwestycje powiatu pozbawiamy się możliwości realizowania własnych zadań drogowych.
Jego zdaniem, jeśli przejmowanie powiatowych dróg i wspieranie remontów nadal będzie postępowało, to powiaty powinny stracić część przyznawanej z centralnego budżetu kasy na rzecz gmin.
- Sprawa ta powinna być uporządkowana w systemowy sposób, co wydawałoby się logiczne. Mam nadzieję, że za wspomnianymi praktykami w niedalekiej przyszłości pójdzie również zwiększona ilość funduszy dla gmin - komentuje Borowski.
Przypomina jednak, że jako wicestarosta obliczył liczbę dróg spełniających kryterium dróg powiatowych. Z tych obliczeń wyszło, że w powiecie bytowskim - z ponad 600 km - taką rangę powinno mieć niewiele ponad 300 km dróg. Powiat ma więc jeszcze spore pole manewru . Jeśli tylko gminy zechcą przejąć drogi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?