Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Solidarność rozwiązaniem dla problemów świata

Dariusz Szreter, Barbara Szczepuła
Dalajlama i Lech Wałęsa
Dalajlama i Lech Wałęsa Grzegorz Mehring
Różne doświadczenia walki wpływają na różny punkt widzenia - to stwierdzenie Lecha Wałęsy można uznać za motto dyskusji podczas piątkowych obchodów 25 rocznicy przyznania Pokojowej Nagrody Nobla przywódcy Solidarności. Z tej okazji odwiedziło go czworo innych noblistów.

Wzięli oni udział w Forum Młodych, a także w dwóch spotkaniach, podczas których przedstawiali oni swoje recepty na przeciwdziałanie głównym zagrożeniom, z jakimi zmaga się świat.

Z piątki goszczących w Gdańsku noblistów dwóch można uznać za spełnionych, dwoje ma jeszcze długą drogę do realizacji swoich celów, a piąty... tu sprawa jest trudniejsza. Ale po kolei. Tymi spełnionymi są Wałęsa i de Klerk, choć każdy na inny sposób. Wałęsa został triumfatorem bezapelacyjnym, doprowadził do upadku starego systemu politycznego, a w nowym został prezydentem. To wyjątkowy przywilej od losu. Zauważył to zresztą w charakterystyczny dla siebie przewrotny sposób.

- Na początku rewolucji była nas garstka. Stocznię do strajku poderwał właściwie jeden człowiek. Siedzi tu na sali naprzeciwko. To Jurek Borowczak. Ja to podjąłem i patrzcie, on jest tam, gdzie był wtedy, a ja mam Nobla. Z wami też tak będzie - mówił do młodzieży oklaskującej w tym czasie Borowczaka, który wstał, by się pokłonić.

Frederik Willem de Klerk, ostatni biały prezydent RPA - przeciwnie, w 1995 r. oddał władzę czarnej większości w imię zrównania szans politycznych i wynagrodzenia krzywd przeszłości. To ostatnie sformułowanie znalazło się w podpisanej przez niego nowej konstytucji RPA. I choć sam przyznał, że pod obecnymi rządami Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC) zdarza się, kiedy to "wynagradzanie" przemienia się w dyskryminację przedstawicieli dawnej warstwy uprzywilejowanej (w celu ich obrony powstał m.in. związek zawodowy "Solidarity"), de Klerk bronił swojego kraju.

Na pytanie, czy nie żałuje doprowadzenia do przemiany, w wyniku której zatriumfował chaos i przemoc, odpowiedział, że to zbyt czarny obraz RPA. Następuje demokratyzacja i jest duża szansa, że w najbliższych wyborach opozycja przejmie część władzy od niepodzielnie rządzącego krajem już kilkanaście lat ANC. Rząd zdaje sobie też sprawę, że rosnąca przestępczość jest nie do zaakceptowania i podejmuje zdecydowane środki, żeby temu zaradzić. Przed Mundialem 2010 szkolone są tysiące policjantów. Chwalił też sytuację gospodarczą RPA, która z dostarczyciela surowców staje się znaczącym producentem.

- Na eksporcie samochodów zarobiliśmy w ubiegłym roku tyle samo, co na sprzedaży złota - chwalił się.
Mimo to de Klerk, porównując sytuację w RPA do sytuacji w Polsce, występuje raczej w roli generała Jaruzelskiego. Kto zresztą wie, czy gdyby Norweski Komitet Noblowski nie poczekał z polskim Noblem kilka lat, nagrody nie odbieraliby wspólnie kapral i generał. Tak jak odbierali ją razem de Klerk i Mandela czy Szimon Peres, Icchak Rabin i Jasir Arafat.

Pytanie o Jaruzelskiego padło zresztą w trakcie konferencji prasowej. Dziennikarz z Łotwy chciał się dowiedzieć, na ile różnią się dzisiejsze wizje Polski dawnych adwersarzy.

- Nie było między nami rozmów na ten temat - odpowiedział Wałęsa. - Jako rewolucjonistę interesuje mnie zwycięstwo, a nie rozliczenia, ale towarzysko z generałem się nie spotykam.

Noblistami niespełnionymi pozostają Dalajlamia i Iranka Szirin Ebadi. Oboje podkreślali, jaką otuchę w ich walce dało im zwycięstwo Solidarności. Obojgu niełatwo będzie o zwycięstwo, gdyż mierzą się z ogromnymi potęgami, prawdopodobnie silniejszymi niż ZSRR w latach 80. To Chiny i islamiści. Szirin Ebadi zapewnia wprawdzie, że nie walczy z islamem, a jedynie jego interpretacją, która nie dopuszcza demokracji, nie przejmuje się prawami człowieka i dyskryminuje kobiety. Cóż, skoro taka właśnie wizja tej religii bierze górę w większości krajów muzułmańskich.

I wreszcie ten piąty, Adolfo Perez Esquivel. W jego własnym kraju, Argentynie, junta już dawno upadła. Podobnie jak w większości sąsiednich państw Ameryki Południowej. To jednak nie kończy jego misji. Chaos gospodarczy, jakiego doświadczyła Argentyna przed kilku laty, nierówności społeczne, nędza, niszczenie środowiska naturalnego przez wycinanie puszczy amazońskiej - to wszystko ma jego zdaniem swoje źródło w ekspansywnym kapitalizmie. Dlatego m.in. mówił Wałęsie: odrzuciliście jeden zły system, a na jego miejsce przyjęliście inne zło. Dlatego występuje przeciw globalizacji.

- Mój szanowny kolega się myli - replikował Wałęsa. - Globalizacja nie jest ani dobra, ani zła, to się dzieje i już. Chodzi o to, żeby wpływać na jej kierunek, a na razie nikt tego nie robi. Nie ma światowego biura, które zajmuje się globalizacją. Powołajmy je. A co zrobić, żeby kapitalizm był lepszy? Stwórzmy więcej kapitalistów. Na te stulecie musi być trzy razy więcej prywatnych właścicieli - apelował do słuchaczy.
W podobnym duchu wypowiadał się de Klerk.
- Stwórzmy większy tort do podziału i wykorzystajmy to do promocji demokracji. Krajom afrykańskim potrzebna jest pomoc, ale nie poprzez dotacje finansowe, ale wsparcie lokalnej produkcji.

Nie zgadzała się z nim Szirin Ebadi, która źródła kryzysu dopatrywała się właśnie w rozpowszechnieniu się konsumpcjonizmu.
Wszyscy dyskutanci byli natomiast zgodni w jednym - międzynarodowe organizacje, takie jak ONZ, wymagają gruntownej zmiany. Dalajlama dodatkowo postulował przemianę świadomości: traktujmy siebie i innych, nawet przeciwników, jako jedno, część wspólnej całości. Bez tego nie ma mowy o pokoju.

Załóżcie sobie własną Solidarność

Lech Wałęsa, były prezydent RP, laureat Nagrody Nobla z roku 1983:
- Moja definicja solidarności jest taka - jeśli nie umiesz podnieść jakiegoś ciężaru, to kogoś doproś. Nasza Solidarność była budowana przeciwko komunizmowi. Załóżcie Solidarność w swoich krajach, tylko najpierw zróbcie sobie listę punktów, do czego wam ona potrzebna.
Walczyliśmy o wolność pięknie, pokojowo. My, Polacy mieliśmy szczęście, bo jesteśmy katolikami i jako katolicy wymodliliśmy sobie Ojca Świętego. On dał nam prezent w postaci słowa, a my to słowo, zgodnie z Pismem św., potrafiliśmy zamienić w ciało. Ale dał też słowo na Kubie, i tam się nie udało. Zastanawiam się, co bym robił, gdybym był w Tybecie. Też prowadziłbym walkę. Jak? Publicznie tego nie powiem. Powiem to jego świątobliwości prywatnie, żeby nie zaszkodzić. Wróg nie śpi... Ten obecny system demokratyczny nie nadaje się na globalizację, bo wtedy wszystko będzie tak jak zechcą Chiny, bo oni mają najwięcej ludności. Przegramy z nimi każde referendum.

Tybetańczycy mogą pomóc Chinom

XIV Dalajlama, przywódca duchowy Tybetu, laureat Nagrody Nobla w roku 1989:
- Nie jesteśmy przeciwni pozostaniu w granicach państwa chińskiego, chcemy jednak kultywować swoją kulturę i mówić swoim językiem. Nasza kultura nie jest agresywna, mogłaby nawet pomóc Chińczykom, którzy dziś stali się uzależnieni od dóbr materialnych i koncentrują się na zarabianiu pieniędzy. Chiny mają aspiracje, by być supermocarstwem. Mają potężne siły zbrojne i wielką gospodarkę, ale brak im moralnego kośćca. Są społeczeństwem zamkniętym, nieprzewidywalnym.
Wszystkie główne religie niosą to samo przesłanie miłości, współczucia, samodyscypliny i szczęścia. Ich cele są więc wspólne i to tworzy podstawy do dialogu i współdziałania. Dotyczy to także Kościoła katolickiego, który przyczynił się do kształtowania ducha narodowego Polaków.
Ale wszędzie zdarzają się też ludzie źli i głupi - wśród wyznawców islamu, buddyzmu i chrześcijaństwa. Działań ekstremistów nie można jednak utożsamiać z całym islamem.

Oddajmy ONZ narodom, nie rządom

Shirin Ebadi, irańska działaczka praw człowieka, laureat Nagrody Nobla z roku 2003:
- Zderzenie cywilizacji jest historycznym kłamstwem! Zamiast zderzenia potrzebny jest dialog. Dialog różnych religii, różnych cywilizacji.
Powinniśmy podkreślać to, co łączy, a nie to, co dzieli. I walczyć z fundamentalizmem i despotyzmem. Domagać się praw dla kobiet. Zmiany wymaga struktura ONZ. Teraz w imieniu narodów wypowiadają się ich rządy, ale czy głos rządu Birmy albo Somalii to głos tych narodów? Nie. Trzeba coś zrobić, żeby na forum ONZ głosowały narody.

Najgroźniejszy jest kryzys myślenia o wartościach

Adolfo Perez Esquivel, argentyński działacz praw człowieka, laureat Nagrody Nobla z roku 1980:
- Dyktatury wojskowe mogą być różne. Wy walczyliście z dyktaturą komunistyczną, my - z kapitalistyczną. Owszem, Solidarność zmieniła świat, ale walka jeszcze się nie skończyła. Ciągle na świecie toczą się wojny i stale dzieci umierają z głodu, a bogactwo skoncentrowane jest w rękach nielicznych. Musimy to zmienić. Musimy zmienić umowę społeczną. Obecny kryzys to przede wszystkim kryzys myślenia o wartościach i redystrybucji bogactwa. Konieczna jest reforma ONZ. Międzynarodowy Fundusz Walutowy jest organizacją szkodliwą. Zamiast pomagać, przeszkadza. Jego działania powodują pogłębianie się różnic między bogatymi i biednymi.

Solidarność równa się pokój i przyjaźń

Frederik Willem de Klerk, były prezydent RPA, laureat Nagrody Nobla z roku 1993 (wspólnie z Nelsonem Mandelą):
- Kiedy zakończyła się zimna wojna, mieliśmy nadzieję na trwały pokój na
świecie. Tak się jednak nie stało. Dalej setki tysięcy ludzi giną na
wojnach. W wielu miejscach globu łamane są prawa człowieka.
Solidarność to ważne słowo w poszukiwaniu drogi do pokoju. W moim kraju doprowadziła ona do powstania rządu jedności narodowej. Kiedy prowadziłem negocjacje z Nelsonem Mandelą, wielu jego i moich zwolenników nie mogło się pogodzić z kierunkiem zmian i naszym porozumieniem. Prowokowali akty przemocy. Dzięki naszej solidarności, wzajemnemu zaufaniu, mimo wszystko ten proces mógł być kontynuowany. Do tej pory przyjaźnimy się z Nelsonem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki