Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brakuje 80 łóżek dla mam

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Blokady przyjęć na porodówkach w gdańskich szpitalach. Niedobór lekarzy ginekologów i neonatologów w terenowych placówkach. Sypiąca się ze starości aparatura monitorująca stan zdrowia kobiety ciężarnej i jej dziecka. Tak wygląda rzeczywistość na pomorskich oddziałach położniczo-ginekologicznych.

Nasz środowy tekst na ten temat i rozmowa z prof. dr. hab. Krzysztofem Preisem, wojewódzkim konsultantem w tej specjalności, wzbudziły uzasadniony niepokój naszych czytelników. Możliwość odesłania z wybranego oddziału czy perspektywa wędrówki od szpitala do szpitala w poszukiwaniu wolnego miejsca szczególnie przeraziła pary, które rodzicami mają zostać w niedalekiej przyszłości.

- Nie mam dla nich optymistycznych wiadomości - martwi się dr Anna Legan, wojewódzki inspektor ds. położnictwa i ginekologii. - Nie sposób zapisać się na poród "w kolejkę", bo nie da się dokładnie przewidzieć jego terminu. Najlepiej więc przed wyjazdem do szpitala sprawdzić telefonicznie, czy szpital nie jest przypadkiem "zablokowany".

Największy tłok panuje w Trójmieście - w gdańskim Szpitalu Wojewódzkim oraz w Specjalistycznym Szpitalu na Zaspie. Trzecią placówką, która bije rekordy pod względem liczby porodów, jest Szpital Specjalistyczny w Wejherowie. Powód?

Te oddziały i pracujący w nich lekarze cieszą się największym zaufaniem pacjentek. Do kolejnej placówki - szpitala "Kliniczna" - trafiają najbardziej skomplikowane przypadki, w których niezbędna jest pomoc najwyższej klasy specjalistów. - Te oddziały są najbardziej przeciążone - twierdzi dr Legan.

Kobiety, które nie chcą rodzić "w tłoku", szukają bardziej intymnego miejsca, często wybierają na miejsce urodzenia szpital w Pucku. W odróżnieniu od kilku innych placówek terenowych, na tamtejszym oddziale nie brakuje jeszcze ginekologów. Atmosfera jest tam za to niezwykle przyjazna i pracują w nim świetne położne.

Kto ma pieniądze, decyduje się na poród w prywatnym szpitalu Swissmed. Aktualnie kosztuje on 5 tys. zł. Jeszcze niedawno przyszła mama mogła zapewnić sobie opiekę wybranego przez siebie lekarza, umawiając się z nim w prywatnym gabinecie. Ginekolog prowadził ciążę, po czym przyjeżdżał do szpitala i odbierał poród.
- Teraz stało się to praktycznie niemożliwe - tłumaczy dr Anna Legan. Dyrektorzy szpitali nie zgadzają się, by na porodówce zjawiał się lekarz, który nie ma w danym dniu dyżuru. Gdyby w trakcie takiego porodu doszło do jakichkolwiek powikłań, w obecnej sytuacji lekarz nie byłby w stanie pokryć z własnej kieszeni kosztów ewentualnego odszkodowania. Lekarze ubezpieczają się co prawda od odpowiedzialności cywilnej, ale na niewielkie kwoty, bo stawki dyktowane przez firmy są coraz wyższe. Lekarz na dyżurze, który przebywa w szpitalu "legalnie", jest dodatkowo ubezpieczony przez szpital.

- Tak więc kobieta ciężarna, która chce urodzić na wybranym przez siebie oddziale, może liczyć tylko na szczęście - przyznaje dr Anna Legan.

Kryzysowi w położnictwie próbują, na razie, zaradzić sami lekarze. Przygotowali już dla tej specjalności program ratunkowy w ramach "Zdrowia dla Pomorzan". - Od 2003 roku liczba porodów systematycznie rośnie o 3 procent rocznie - twierdzi dr med. Lech Bolt, ordynator z Zaspy i współautor tego programu. - Rezerwa łóżek w pasie nadmorskim województwa wynosi zaledwie 7 proc. , na całym Pomorzu - 13 proc., co oznacza, że w ciągu najbliższych trzech lat będziemy mieli może absolutny deficyt łóżek położniczych. A nie ma się co łudzić, będzie się nam rodzić coraz więcej dzieci, bo takie tendencje obserwuje się w całej Europie. Wraca "moda" na rodzinę z trójką dzieci.

- Brakuje nam około 80 łóżek - szacuje dr Anna Legan. - To tak naprawdę jeden duży oddział położniczy, który musi powstać na Pomorzu.

Maciej Łukowicz, szef Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego, uważa, że trzeba zrobić audyt, by zyskać pewność, że sytuacji nie da się poprawić dzięki lepszej organizacji, w tym wykorzystaniu łóżek. Zdaniem dr Legan, taki oddział mógłby stworzyć prywatny inwestor. Gdyby uzyskał kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, porody w nim byłyby bezpłatne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki