Wysłanniczki RPD spędziły w Pucku ostatni tydzień. W PCPR sprawdzały m.in. dokumentację dotyczącą rekrutacji państwa Cz. jako rodziny zastępczej. Przypomnijmy: Anna i Wiesław zostali zawodowymi rodzicami zastępczymi w 2010 roku, a w styczniu tego roku trafiła pod ich kuratelę piątka dzieci z Odargowa w gminie Krokowa. Dwójka z nich: trzyletni Kacper i pięcioletnia Klaudia, według ustaleń Prokuratury Rejonowej w Pucku, została przez opiekunów pobita na śmierć.
Pojawiły się wątpliwości, m.in. prokuratury, ale i urzędników Starostwa Powiatowego w Pucku, czy w ogóle małżeństwo Cz. mogło się zająć aż tak liczną grupą podopiecznych.
- Absolutnie nie usprawiedliwiam państwa Cz., ale ogrom problemów, gdy się zjawiła piątka dodatkowych domowników, mógł ich po prostu przerosnąć - komentuje Piotr Styczewski, prokurator rejonowy w Pucku.
Starosta pucki tłumaczy: - Piątka dzieci w jednej rodzinie zastępczej to rzeczywiście wyjątek. Ale dopuszczony prawem. Powiatowy zespół orzekający zadecydował, żeby nie rozdzielać rodzeństwa - mówi Wojciech Dettlaff.
- Przepisy rzeczywiście dopuszczają takie rozwiązanie, nawet dla szóstki dzieci. Problem w tym, że Cz. nie mieli żadnego doświadczenia w opiece nad przysposobionymi maluchami. Mimo to i tak Kacper, Klaudia i trójka ich rodzeństwa trafiła do Pucka. Dlaczego? To jeden z aspektów, które badały kontrolerki z Biura Rzecznika Praw Dziecka. Do Warszawy trafił pokaźny zestaw materiałów, który poddany zostanie szczegółowej analizie.
- Szacuję, że wyniki poznamy pod koniec tygodnia - mówi Tadeusz Belerski. - Ta część naszej pracy zawsze trwa kilka dni.
Jutro ma się też zakończyć druga kontrola, zlecona przez wojewodę Ryszarda Stachurskiego. Przedstawiciele Wydziału Polityki Społecznej Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego sprawdzali sposób, w jaki starosta pucki wykonywał zapisy ustawy o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej w zakresie dotyczącym rodzicielstwa zastępczego. Tymczasem pucka policja zamierza zintensyfikować akcje informacyjne w szkołach powiatu. Ich tematyką jest przemoc, do której dochodzi w domach. Jak przyznaje policja - mało sygnałów o takich wypadkach dociera do mundurowych poprzez szkoły.
- Cały czas prowadzimy pogadanki, ale teraz będzie ich więcej - zapewnia asp. sztab. Jarosław Biały, naczelnik Wydziału Prewencji komendy w Pucku. - Chcemy skoncentrować wysiłki na nauczeniu dzieci rozpoznawania problemu przemocy domowej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?