Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjanci unikają używania broni, bo boją się procedury. Dlaczego?

Tomasz Modzelewski
Archiwum PP
Policjanci unikają używania broni. Jak to możliwe? Nie boją się ani udziału w akcji, ani napastnika, są wyszkoleni. Boją się tylko jednego - późniejszej żmudnej procedury, która ma na celu wyjaśnić, czy użycie broni było uzasadnione.

Przyszedł do mnie funkcjonariusz, rzucił na stół kaburę z bronią mówiąc: "Na ch… mi to?". I co ja mogę mu odpowiedzieć? - pyta retorycznie naczelnik z jednej z pomorskich komend powiatowych policji. - Bo czy policjant może użyć broni? Teoretycznie tak.

W Gdyni w ciągu ostatnich trzech lat taki przypadek nie miał miejsca, na terenie, którym zajmuje się sztumska policja, od co najmniej pięciu, a powiatu lęborskiego - dziesięciu lat.
- Boją się - kwituje sprawę mł. insp. w stanie spoczynku i ekspert ds. bezpieczeństwa Stanisław Bukowski.

Sekundy na podjęcie decyzji

- Nawet jeśli użycie broni będzie uzasadnione, to ciąg dalszy takiej sprawy to nie tylko kontrola wewnętrzna, ale i prokuratorska. Ta może trwać miesiącami. Prokuratorzy będą się zastanawiać nad sytuacją, która dla policjanta trwała ułamki sekund, kiedy miał ocenić zasadność użycia broni, stan prawny, bezpieczeństwo swoje i innych osób, a na koniec podjąć właściwą decyzję - opowiada Stanisław Bukowski. - A policjanta powinno oceniać się za to, co wiedział w danym momencie w oparciu o swoją wiedzę, doświadczenie i to, co wyniósł ze szkolenia - dodaje.

Jak to szkolenie wygląda? Zdaniem Bukowskiego, który jako były komendant Szkoły Policji w Słupsku temat zna od podszewki, policjanci przygotowywani są po łebkach, a dominującym elementem jest procedura karna.
- Bo potem taki człowiek będzie siedział przy biurku, zajmował się postępowaniami przygotowawczymi i opracowywał statystyki. Nie dziwmy się więc, że sprawdziany poświęcone są głównie problemom procedury karnej, a nie przypadkom użycia broni - komentuje Bukowski.

Bo nie było podstaw

Przypadki, w których policjant może użyć broni, są ściśle określone. To m.in. zagrożenie zdrowia i życia ze strony osoby, która się nie podporządkuje, zamach na tzw. obiekty ważne dla obronności państwa albo napad na funkcjonariusza. W takiej właśnie sytuacji znaleźli się patrolowcy z Nowego Dworu Gdańskiego, gdzie pijany kierowca próbował przejechać policjantkę. Zaczęło się od próby zatrzymania samochodu do rutynowej kontroli.

- Kierowca przyspieszył, kierując rozpędzone auto prosto na funkcjonariuszkę. W ostatniej chwili udało się jej odskoczyć i uniknąć potrącenia - relacjonuje Błażej Bąkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Policjanci ruszyli w pościg, ale broni nie użyli. Dlaczego? - Nie było podstaw - uważa sierż. sztab. Paulina Grzesiowska, rzecznik nowodworskiej policji.

Jak się okazało już po zatrzymaniu, 39-letni mieszkaniec powiatu elbląskiego miał 2 promile alkoholu we krwi i sądowy zakaz prowadzenia aut.
W takiej samej sytuacji znaleźli się policjanci z Sopotu. Ci uznali, że mają podstawy do użycia broni. - Strzały zostały oddane po tym, jak przyłapani na gorącym uczynku sprawcy przestępstwa usiłowali najechać samochodem na funkcjonariusza i zbiec z miejsca zdarzenia - opowiada sierż. sztab. Marta Augustyn, rzecznik KMP Sopot.

Zdarzenie miało miejsce w styczniu 2009 roku. Drugi przypadek użycia broni na terenie tego miasta miał miejsce dwa lata później i był związany z próbą ucieczki zatrzymanego. Broni można bowiem użyć także w pościgu, ale i tu są ograniczenia.
W sierpniu policjanci z powiatu puckiego ścigali kierowcę, który nie zatrzymał się do kontroli. Gdy przekroczona została granica powiatu do pościgu dołączyły dwa radiowozy z wejherowskiej policji. Ale kierowca forda mondeo nic sobie z tego nie robił. Nie tylko jechał nie zważając na znaki i przepisy, ale jeszcze zepchnął z drogi skuter, którego kierowca wylądował na ziemi. Wjeżdżał na przejścia dla pieszych rozganiając przechodniów. Jeden z policjantów widząc, że kontynuacja rajdu może spowodować tragedię, wyciągnął broń. Strzały były na tyle skuteczne, że kierowca zjechał na pobocze. 20-latek z Rumi miał 2,5 promila i sądowy zakaz prowadzenia aut.

Tymczasem efektem sprawy były problemy policjanta, który zakończył szaleńczy rajd, bowiem ten nie strzelał bezpośrednio do człowieka, lecz do samochodu. Zaczęło się więc postępowanie, które ma wykazać, czy broni użył zasadnie.
- Przestępca dysponował narzędziem, w tym przypadku samochodem, które mogło zabić. Rolą policjanta jest pomniejszyć niebezpieczeństwo. Jeśli tak się stało, to funkcjonariusz zasłużył na pochwałę - komentuje Bukowski.
Blokady nie zrobią

Od czasu pościgu, który zaczął się w Kosakowie, a zakończył w Rumi, minął ponad miesiąc. Wewnętrzne policyjne postępowanie mające wykazać, czy policjant nie przekroczył uprawnień, stoi w miejscu. Funkcjonariusze czekają na wynik ustaleń prokuratorskich. Czy w tej sytuacji rozwiązaniem nie byłoby zepchnięcie auta na bok?
- Ukaraliby kierowcę za rysy na zderzaku, bo sprzęt jest ważniejszy od człowieka - odpowiada Bukowski.

Zablokowanie ulicy za pomocą kolczatki, jak się okazuje, też odpada.
- Taka możliwość jest ściśle obwarowana przez Komendę Główną Policji i w praktyce - aby zablokować ulicę, którą rajdowiec ucieka - trzeba byłoby ściągnąć wszystkie radiowozy, które aktualnie są na terenie całego powiatu - opowiada funkcjonariusz pomorskiej policji.

Policjanci z dłuższym stażem w drogówce wspominają czas, gdy w radiowozach wozili strzelby na amunicję typu breneka. Broń miała specjalny stojak, tak żeby mogła być zakluczona. Jednym strzałem w stronę silnika - z naboju przypominającego walec z ołowiu - pojazd można było unieruchomić. Teraz takiej możliwości już nie mają. Dlaczego? Bo zmieniły się przepisy.
Na zorganizowanie blokady i oddanie strzałów do człowieka odważyli się policjanci ze Starogardu Gdańskiego pod koniec 2010 roku, po dramacie, jaki rozegrał się w Straszynie. Mężczyzna na ulicy zajechał drogę swojej żonie. Wysiadł, wybił szybę w jej wozie, otworzył drzwi i ugodził kobietę nożem. Potem wsiadł do swojego samochodu i uciekł. 36-latka zginęła na miejscu. W czasie, gdy policyjny psycholog udzielał pomocy rodzinie ofiary - kobieta jechała razem ze swoją matką i córką - funkcjonariusze próbowali ustalić, gdzie jest sprawca.

Zarządzona została blokada dróg, informację o wyglądzie sprawcy i aucie, którym ucieka, przekazano do wszystkich jednostek policji na Pomorzu. Jednocześnie funkcjonariusze sprawdzali miejsca, w których mężczyzna mógł się ukrywać. Namierzyli go w Zblewie. Gdy zbliżali się do budynku, w którym mógł przebywać, zobaczyli, że ucieka na piechotę. Nie reagował na krzyki policjantów, więc funkcjonariusze oddali kilka strzałów ostrzegawczych. Mimo to sprawca uciekał dalej.
- W tej sytuacji policjanci byli zmuszeni oddać strzały w kierunku zbiega - mówi mł. asp. Marcin Kunka, rzecznik starogardzkiej policji.

Drogowa blokada nie pomogła, ale strzały już tak. Ranny w rękę mężczyzna został obezwładniony. Na miejsce wezwano karetkę pogotowia, która udzieliła mu pomocy. 49-latek został przewieziony do szpitala, a dla policjanta, którzy strzelał, zaczęła się żmudna procedura wyjaśniająca.

- W każdym przypadku użycia broni, także jeśli będzie to strzał ostrzegawczy, policjant jest obowiązany niezwłocznie powiadomić o tym dyżurnego najbliższej jednostki, a ten ma doprowadzić do zabezpieczenia śladów i powiadomić swojego przełożonego, a jeżeli w wyniku użycia broni nastąpiła śmierć lub zranienie człowieka - również prokuratora rejonowego - wylicza Błażej Bąkiewicz z KWP Gdańsk. - Jeśli skutkiem użycia broni jest śmierć osoby lub ciężki uszczerbek na zdrowiu, to na miejsce jadą funkcjonariusze Wydziału Kontroli KWP w Gdańsku. Obligatoryjnie.

W Starogardzie Gdańskim, zanim wewnętrzne postępowanie, prowadzone przez wydział kontroli, potwierdziło, że policjant miał prawo strzelać, minął miesiąc. Zanim prokuratura doszła do takiego samego wniosku - kolejne tygodnie.
- Postępowanie jest prowadzone, ponieważ i tak może się zdarzyć, że to policjant przekroczy swoje uprawnienia - zwraca uwagę asp. Marcin Kunka.

W ciągu ostatnich lat policjantom z KPP w Starogardzie Gdańskim zdarzyło się jeszcze tylko jeden raz użyć broni. Wypatrzony na ul. Kościerskiej w Skarszewach kierowca próbował potrącić policjanta, który chciał zatrzymać go do kontroli.

Strzelają w powietrze

Po dotarciu do Starogardu Gdańskiego kierowca terenowego bmw staranował cztery osobowe auta. Gdy jego terenówka dachowała, kierowca próbował uciekać na piechotę. Po przebiegnięciu kilkuset metrów mężczyzna wpadł w ręce biegnących za nim policjantów - zatrzymał się, bo jeden z nich zaczął strzelać.

Podobnie było pod Kościerzyną. Wiosną tego roku w miejscowości Kobyle policjanci zobaczyli samochód, którego kierowca na widok radiowozu skręcił w bok. Gdy funkcjonariusze pojechali za nim, żeby skontrolować auto, kierowca - zamiast się zatrzymać - zaczął nagle przyspieszać. Gdy wóz zawisł na nierównościach drogi, dwie osoby, które były w środku pojazdu, próbowały uciec na piechotę.
- Mężczyźni zatrzymali się dopiero po oddaniu strzałów ostrzegawczych - mówi asp. sztab. Janusz Matrejek z kościerskiej policji.

W Gdańsku takie bezpieczne użycie broni nie pomogło. Była piątkowa noc, ósmego czerwca, gdy policjanci z referatu wywiadowczego dostali informację o czterech włamywaczach. Po dojechaniu na miejscu się rozdzielili, żeby złapać wszystkich złodziei. W pewnym momencie dwóch ze sprawców stanęło naprzeciw jednego z policjantów.

Włamywacz trzymał w ręku pręt lub kij i zaczął grozić pobiciem.
- Pomimo wezwań: "Stój, policja!" złodzieje szli w kierunku funkcjonariusza - relacjonuje podkom. Magdalena Michalewska, rzecznik KMP w Gdańsku. - Policjant, w obawie przed pobiciem, tym samym chroniąc własne zdrowie i życie, oddał dwa strzały ostrzegawcze w bezpiecznym kierunku.

To wystarczyło, żeby przestraszyć złodziei, którzy uciekli. Funkcjonariusz nie strzelił do żadnego z nich, więc włamywacze zbiegli. Policja już ich nie odnalazła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki