Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stocznia Gdańsk uchowa się jako jedyna?

Jacek Klein
Minister skarbu ugiął się i po wielu tygodniach negocjacji zdecydował, że przyzna Stoczni Gdańsk dodatkową pomoc publiczną w wysokości 150 mln zł. Pomoc ma zostać uwzględniona w programie restrukturyzacji, który najpóźniej w piątek ma trafić na biurko komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. 150 mln zł zostanie przeznaczone na spłatę starych zobowiązań wobec ZUS i urzędów skarbowych.

- Minister zdecydował jednak, że będzie to pomoc zwrotna, nieoprocentowana. Jej spłata rozpocznie się od 2019 r., czyli nie wpłynie na wynik finansowy stoczni w okresie uwzględnionym w programie restrukturyzacji - powiedział Jacek Łęski, rzecznik ISD Polska.

MSP i ISD ustaliły podstawowe warunki przekazania pomocy. Właściciel zobowiązany został do utrzymania określonego zatrudnienia oraz zapewnienia działalności stoczniowej na poziomie co najmniej 22 tys. ton blachy przerobu stoczniowego rocznie.

W czwartek w gdańskiej stoczni pracuje ok. 2,5 tys. osób. O ile zostanie zredukowana załoga, ISD nie podaje.

- Redukcja jest przewidziana, jednak na tym etapie za wcześnie jest mówić, o ile konkretnie spadnie zatrudnienie - mówi Łęski. - Będzie się to odbywać etapami, poza tym program jest przewidziany na 10 lat, zatem część załogi w sposób naturalny będzie przechodzić na emeryturę.

Sceptycznie do porozumienia na razie podchodzą związkowcy.
- Nie znam jeszcze szczegółów - powiedział Roman Gałęzewski, przewodniczący Solidarności w Stoczni Gdańsk. - Z porozumienia wynika jednak, że Skarb Państwa przyznał pomoc zwrotną, czyli de facto pożyczkę. Zapomniał już chyba, że jeszcze niedawno Stocznia Gdynia, która doprowadziła do upadku naszego zakładu, dostała 500 mln zł bezzwrotnej pomocy.

2,5 tys. - pracowników zatrudnionych jest w gdańskiej stoczni

Związkowcy obawiają się, że załoga będzie musiała wypracować wyższe zyski, aby pożyczka została spłacona, albo że pociągnie to za sobą większe zwolnienia. Mają także zastrzeżenia co do poziomu minimalnej produkcji stoczniowej.

- 22 tys. ton przerabianej stali to zaledwie ok. pięć niewielkich, do 150 metrów długości, statków rocznie - dodał Gałęzewski.

Wcześniej resort skarbu stanowczo twierdził, że 150 mln zł dodatkowego zastrzyku to stanowczo za dużo. ISD groziło, że jeśli pomocy nie będzie, stocznia zostanie zlikwidowana, a pracownicy będą musieli zostać zwolnieni.

- Bez tej pomocy nie ma możliwości zamknięcia finansowego planu dla stoczni - tłumaczył Łęski.
Stoczniowcy zagrozili marszem na Warszawę i zapowiedzieli, że prędzej zlikwidowany zostanie resort skarbu niż stocznia. W ratowanie firmy zaangażował się nawet były prezydent Lech Wałęsa. - Kilka dni temu rozmawiał z ministrem skarbu Aleksandrem Gradem i poinformował, że rząd jest gotów udzielić wszelkiej pomocy inwestorowi, nawet większej, niż oczekiwano, pod warunkiem kontynuowania produkcji w stoczni.

Dalsze losy stoczni nie są jednak wcale przesądzone. Teraz od decyzji Neelie Kroes i innych komisarzy będzie zależeć, czy program zostanie zaakceptowany, pomoc udzielona w latach 2004-2008 zostanie uznana za legalną i stocznia będzie dalej funkcjonować. Czy program zostanie zaakceptowany, wyjaśni się do końca roku.

Przejmując stocznię pod koniec ubiegłego roku, przedstawiciele ISD zapowiadali, że w stoczni oprócz statków będą wytwarzane konstrukcje stalowe oraz wybudowany zostanie nowy zakład produkcji wież do siłowni wiatrowych. Inwestycje mogą jednak zostać ograniczone z powodu spowolnienia światowej gospodarki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki