Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie zadbali o kontrakty dla szpitali, więc stracili stanowiska

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Dyrektorskie stanowiska utracili wczoraj szefowie dwóch gdańskich szpitali - Bohdan Lamparski z Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy oraz Andrzej Kałużny z Zespołu Opieki Zdrowotnej dla Szkół Wyższych, popularnie zwanego szpitalem studenckim.

Decyzję o ich odwołaniu podjął Zarząd Województwa Pomorskiego po naszej publikacji z ubiegłego tygodnia zatytułowanej "Szpitale bez umów, pacjenci bez lekarzy". Ujawniliśmy w niej , że te właśnie placówki, jako jedyne w Polsce, nie złożyły w ustawowym terminie ofert w Pomorskim Oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia. Tym samym wykluczyły się z konkursu na rok 2009.

Szansę na uzyskanie kontraktu mają jedynie w dogrywce, ale dopiero w drugiej połowie grudnia, gdy gdański NFZ zakończy negocjacje ze wszystkimi innymi szpitalami na Pomorzu. Dla chorych i personelu to ogromne ryzyko, że w styczniu obie placówki zostaną bez pieniędzy. Z tego co się nam udało ustalić, obaj dyrektorzy w krytycznym momencie byli na lekarskich zwolnieniach.

Dyrektor Lamparski po poważnej operacji przebywał na rehabilitacji w Jantarze, u dyrektora Kałużnego wystąpiły niespodziewane komplikacje po nieco mniejszym zabiegu. Zawinili pracownicy administracji obu placówek, posadami zapłacili za to dyrektorzy. Zarząd WP przyjął do wiadomości te tłumaczenia, nie miały one jednak wpływu na jego decyzje.

- Obaj dyrektorzy zostali odwołani, ponieważ straciliśmy do nich zaufanie - tłumaczy Jan Kozłowski, marszałek województwa pomorskiego. - Nie potrafili zapewnić swoim placówkom złożenia ofert do NFZ w terminie, a to jest ich podstawowy obowiązek.

Zdaniem marszałka Kozłowskiego - są to rażące zaniedbania obowiązków.

Bohdan Lamparski odwołanie z dyrektorskiej funkcji odebrał w środę. Andrzejowi Kałużnemu zostanie ono wręczone po uzyskaniu opinii Rady Miasta Sopotu. Kałużny jest bowiem radnym. Do jego dymisji potrzebna jest opinia samorządu. Sesja w Sopocie zaplanowana jest na 12 grudnia.
- Nie zmieni to naszej decyzji - zastrzega jednak marszałek Kozłowski.

Za surowym ukaraniem obu dyrektorów, które ma być jednocześnie przestrogą dla innych zarządców marszałkowskich szpitali, opowiedział się już wcześniej Leszek Czarnobaj, wicemarszałek od zdrowia. Jak lew walczy on od dłuższego czasu o jak najlepsze kontrakty z NFZ dla podległych mu placówek, dlatego nie jest w stanie pojąć ignorancji i zaniedbań ze strony zarządzających tymi dwoma szpitalami.

Chwilowo obowiązki dyrektorów w obu szpitalach pełnić będą ich dotychczasowi zastępcy. W szpitalu zakaźnym - Jarosław Głowacki, w studenckim - dr Jerzy Litwin. Odpowiedzialna za kontrakty z NFZ w Pomorskim Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy zastępczyni dyrektora Lamparskiego ds. medycznych dr Krystyna Witczak-Malinowska sama złożyła rezygnację z pełnionej funkcji.

- Chcemy jak najszybciej ogłosić konkurs na stanowiska dyrektorów obu placówek - deklaruje Maciej Łukowicz, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego. Łukowicz chce, by byli to prawdziwi menedżerowie, a nie osoby, które przesiadają się z fotela na fotel w kolejnych pomorskich placówkach.

Tymczasem w obronie Bohdana Lamparskiego stanęły wczoraj murem związki zawodowe i cała załoga szpitala zakaźnego. Trudno się dziwić - to Lamparski ich zaniedbaną, brzydką i biedną placówkę zamienił w ciągu pięciu lat w szpital przyjazny wszystkim pracownikom i pacjentom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki