Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekolodzy chcą zdelegalizować polowania na dzikie ptaki. Myśliwi łatwo się nie poddadzą

Mateusz Węsierski
Zakazu strzelania m.in. do dzikich kaczek chcą ekolodzy
Zakazu strzelania m.in. do dzikich kaczek chcą ekolodzy Piotr Krzyżanowski
Wielowiekowa tradycja polskiego myślistwa może zaginąć przez ekologów. Obrońcy przyrody postanowili zdelegalizować polowania na dzikie ptactwo. Ekolodzy zbierają podpisy poprzez portale społecznościowe i stronę internetową www.niechzyja.pl. Próbują przekonać parlamentarzystów do zmiany prawa. Myśliwi łatwo się nie poddadzą. Mają przecież silną reprezentację w Sejmie, a w całym kraju jest ich około 110 tys.

Celem ekologów stało się rozporządzenie ministra środowiska z 11 marca 2005 roku, prezentujące listę gatunków zwierząt łownych. Znajduje się na niej 13 gatunków dzikich ptaków, m.in. kaczki, gęsi, bażanty, kuropatwy i słonki.

- Populacje wielu z nich uległy w ostatnich latach dramatycznemu zmniejszeniu. Polowania niweczą skutki działań ochronnych, w tym kosztownych zabiegów ochrony czynnej, którą finansują wszyscy - napisali do polskich parlamentarzystów ekolodzy. - Podczas polowań zabijane są także gatunki objęte ochroną ścisłą, czasami wręcz na skraju wymarcia w Polsce, jak na przykład podgorzałka. Wynika to z trudności w odróżnieniu gatunków łownych od pozostałych - argumentują.

Ich zdaniem, dodatkowe niebezpieczeństwo stwarza kilkaset ton toksycznego ołowiu (w postaci śrutu i naboi).
- Ołów ten kumuluje się od lat, zanieczyszczając glebę i wody i stanowiąc realne zagrożenie ołowicą, zarówno dla człowieka, jak i dla zwierząt - mówi dr Sławomir Zieliński z Rotmanki (gm. Pruszcz Gdański), uczestnik akcji.

Pięć punktów ekologów

Ekolodzy opracowali listę pięciu punktów, które mają przekonać parlament. Uzasadniają, że dzikie ptaki nie powodują znaczących szkód w uprawach rolnych, mają naturalnych drapieżników we wszystkich stadiach życia, mięso z nich pozyskiwane nie ma żadnego znaczenia ekonomicznego, w wyniku polowań na ptaki łowne zabijane są także gatunki objęte ochroną, a do środowiska naturalnego wprowadza się niekontrolowane ilości ołowiu.

- Ekolodzy mają prawo pisać do samego Pana Boga - komentuje Marian Wilczewski, łowczy Zarządu Okręgu PZŁ w Słupsku.
Pierwsze cztery punkty odrzuca jako wymierzone w wielowiekową tradycję. Piąty - dotyczący ołowiu - jest, jego zdaniem, nieaktualny, bo śrut ołowiany zostanie wkrótce zastąpiony stalowym.

- Strzelamy tylko do czterech gatunków kaczek, bo pozostałe są chronione. W Niemczech czy Danii strzela się do wszystkich - zauważa Wilczewski.

Łowczy twierdzi, że w ciągu kilkunastu lat nie spotkał się z przypadkiem zabicia chronionego ptaka przez myśliwego.
- Polowanie na dzikie ptactwo to nie tylko wielowiekowa tradycja, ale i element myśliwskiej kuchni. O tym też trzeba pomyśleć - dodaje Wilczewski.

Ekolodzy: ptaki konają w męczarniach

Ekologów to nie przekonuje. - Każde dziecko będzie się broniło, jeśli się mu odbierze ulubioną zabawkę - ripostuje Zieliński. - Należy też wspomnieć o ranionych ptakach, które później konają w męczarniach. Zdarzają się też postrzelenia towarzyszy broni.
Kampanię rozpoczęła federacja organizacji pozarządowych pod nazwą "Niech żyją!".

- Mniej więcej co szósty poseł lub senator jest myśliwym, więc łatwo nie będzie, ale się uda, to kwestia czasu. Naszą kampanię kierujemy do 37,9 miliona ludzi w Polsce, bo pozostałe 100 tysięcy ludzi to myśliwi - mówi Zenon Kruczyński, członek Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. - Sam kiedyś zrezygnowałem z łowiectwa, bo nie chciałem już dalej zabijać. Konsekwencją polowań na ptaki jest to, że ginie około 700 tysięcy ptaków, a do gleby i wody trafia minimum 400 tysięcy kilogramów ołowianego śrutu rocznie. Dla porównania - polski przemysł i transport łącznie emitują przez rok tyle samo ton ołowiu.

Należy dodać, że sprawa ołowiu nie jest podstawowym argumentem. - Nawet jeśli myśliwi będą strzelać stalowym śrutem, nie zmienia to zasadniczego faktu bezsensownego zabijania dzikiego ptactwa - dodaje Zenon Kruczyński. - W historii było wiele tradycji, z których ludzkość się wycofała. Nie ma już niewolnictwa, palenia kobiet na stosach, kary śmierci, a teraz trzeba wycofać się z "tradycji" zabijania ptaków.

Polskiego Związek Łowiecki: Pomysł z piekła rodem

- To pomysł z piekła rodem, a argument trującego ołowiu nie jest przekonujący, bo zagrożenie dla środowiska jest znikome - mówi Marek Matysek, rzecznik prasowy Polskiego Związku Łowieckiego. - Ptactwa chronionego nie zabijamy, bo nie strzela się do nierozpoznanego celu. My wiemy, gdzie jakie kaczki bytują, a strzelamy głównie do bażantów, które sami puszczamy w teren. Dzikich kaczek pozyskujemy śladową ilość. Nie strzelamy też do kuropatw, a nawet przywracamy je przyrodzie. Należy wiedzieć, że jeden pies musi być na trzech myśliwych. On znajdzie rannego ptaka. To wydumany problem. My nie tylko strzelamy, ale i chronimy.

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki