Protest pielęgniarek i położnych. Walczą o pieniądze na opiekę zdrowotną

Pierwszym etapem protestu będą piątkowe manifestacje przed siedzibami władz w miastach wojewódzkich w Polsce.
- Rozpoczynamy protest w samo południe - mówi Krystyna Dębkowska, szefowa pomorskich struktur Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. - Będziemy pikietować pod siedzibami władz wojewódzkich, by zwrócić uwagę na wiele spraw, które dzieją się w służbie zdrowia. Przyjadą reprezentantki tych placówek, gdzie działają struktury naszego związku. Spodziewamy się około 300 osób.

Pierwsze "nie" dotyczy przekształcania publicznych podmiotów leczniczych w prywatne w świetle art. 68 Konstytucji RP.
- Konstytucja głosi, że każdy ma prawo do ochrony zdrowia niezależnie od sytuacji materialnej - tłumaczy Dębkowska.- Władze publiczne powinny zapewnić równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych, a dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku zapewnić szczególną opiekę. Przy zachodzących zmianach - to niemożliwe.

Pielęgniarki podejmują protest także z pobudek finansowych - domagać się będą zwiększenia nakładów na system opieki zdrowotnej, a także na swoje wynagrodzenia

- Musimy podjąć jakiekolwiek działania, bo dobrowolnie dyrektorzy szpitali nie chcą z nami rozmawiać - przyznaje Dębkowska. - Okazuje się, że na podwyżki dla pielęgniarek i położnych brakuje pieniędzy. Ich płace różnią się nie tylko w kraju, ale też w województwie. Są sytuacje, gdy pielęgniarka z 30-letnim stażem pracy otrzymuje na rękę 1500 zł.

Piątkowa pikieta to początek akcji protestacyjnej. W szpitalach - za zgodą ich dyrektorów - znajdą się plakaty informujące o celach akcji. Od 4 do 6 października w Warszawie odbędzie się wielki zjazd związkowców, także przy współpracy z Forum Związków Zawodowych.