Aby poszkodowany nie dowiedział się o procederze, jako adres do korespondencji podawali pustostany w Gdańsku i Wejherowie. Innym sposobem było też fałszowanie umów pożyczkowych w banku. W tym przypadku klient dostawał umowę na pewną kwotę, ale już w systemie i na kopii umowy pozostającej w banku była inna, oczywiście wyższa, a różnicę zabierał pracownik.
Maria J., Mateusz B. i Mateusz P., bo to o nich chodzi, w końcu jednak wpadli. W procederze zorientował się jeden z klientów, powiadomił bank, a wewnętrzne śledztwo wykazało, iż poszkodowanych jest znacznie więcej.
Toczący się od kilku miesięcy proces w tej sprawie w gdyńskim Sądzie Rejonowym utknął jednak w martwym punkcie. Otóż w czwartek na kolejnej rozprawie ponownie nie stawił się Robert J., ostatni ze świadków. A to właśnie jego zeznania, zdaniem sądu, są kluczowe dla sprawy. Jak podczas rozprawy powiedział jeden z oskarżonych, Robert J., były pracownik banku od kilku miesięcy przebywa w Norwegii, gdzie podjął pracę zawodową.
Sprawa przekrętów bankowców wyszła na jaw dzięki Michałowi R. W ubiegłym roku szukał on możliwości zaciągnięcia kredytu. W trakcie poszukiwań trafił na stronę internetową, gdzie miał możliwość sprawdzenia swojej zdolności kredytowej i zostawił tam swój numer telefonu. Po kilku dniach miał do niego zadzwonić Mateusz B. i zaprosić do siedziby banku.
- Poszedłem tam i przy okazji założyłem rachunek, aby właśnie tam wpływało moje wynagrodzenie, a z kredytu zrezygnowałem - mówił na jednej z rozpraw świadek Michał R. - Po jakimś czasie dostałem wezwanie do zapłaty z jednego z parabanków na kwotę 1,2 tysiąca złotych. Zadzwoniłem do pana B. i zapytałem, o co chodzi. Powiedział, że to wyjaśni, ale sam postanowiłem to sprawdzić. Okazało się, że z mojego konta wykonany był przelew na 1 grosz, czego w przypadku pożyczki wymaga jeden z parabanków. Co więcej, wyszło na jaw, że miałem otwarty i tego samego dnia zamknięty jeszcze jeden rachunek, a trzy pożyczki, które na niego zaciągnięto, zostały przelane na konto Mateusza B. - tłumaczy Michał R.
Mężczyzna dostał wezwanie do zapłaty z jednego parabanku. W dwóch innych przypadkach Mateusz B. miał podać fałszywy adres korespondencyjny, a konkretnie pustostan w Wejherowie.
Z kolei Maria J. zaciągała pożyczki w parabankach na dane osobowe członków... swojej najbliższej rodziny.
Kolejna rozprawa w tej sprawie ma się odbyć przed gdyńskim sądem w październiku. Pytanie otwarte, czy uda się na nią ściągnąć wspomnianego już Roberta J.
Więcej na ten temat czytaj we wtorkowym (1.09.2015 r.) papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" albo kupując e-wydanie gazety.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?