Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziura w budżecie Słupska. Brakuje ok. 20 mln złotych

Grzegorz Hilarecki (aip)
Łukasz Capar/ aip
Budżet Słupska jest w słabej kondycji. Artur Michałuszek, nowy skarbnik Słupska, przedstawił dane na temat realizacji budżetu i dane nie są optymistyczne.

W piątek nowy skarbnik Słupska przedstawił radnym z komisji finansów dane na temat realizacji budżetu miasta w tym roku. Z jego wyliczeń wynika, że w kasie miasta zabraknie ok. 20 milionów, by spiąć budżet. - Ale nie chcę, by państwo przywiązywali się do liczb, one jeszcze mogą się zmienić - zaznaczył. Sytuacja jest płynna i niektóre wydatki będą zmniejszane lub odkładane, a niektóre dochody mogą się jednak zwiększyć. Skąd więc ta suma?

Otóż np. z podatku PIT wpłynęło mniej pieniędzy. - Ale to akurat może się w końcówce roku poprawić - tłumaczył radnym pan Michałuszek. I mówił, że o brak tych 1,5 mln możemy się mniej martwić. Ale już o to, że z czynszów w PGM wpłynie o 1,6 mln mniej, już tak. W sumie dochody bieżące będą mniejsze o ok. 3,6 mln. Ale prawdziwa katastrofa jest w dochodach majątkowych, tu zabraknie ponad 17,8 mln zł.

Czytaj też: Tęcza z Placu Zbawiciela stanie w Słupsku? [WIDEO]

Otóż realizowane inwestycje ze środków unijnych (ring, rewitalizacja Traktu Książęcego, wzrost atrakcyjności transportu) wymagają, byśmy za nie zapłacili, ale pieniądze z dotacji dostaniemy dopiero w przyszłym roku. Jak optymistycznie planowano, budżet pokazuje sprzedaż miejskiego majątku: uzyskamy z tego aż o 4,7 mln mniej, niż zaplanowano. Skarbnik przyznał, że tuż po objęciu stanowiska pozwalał niektórym wydziałom np. na zmiany wydatków, ale gdy się zorientował w sytuacji, wprowadził ostre zasady. Tnie teraz wszelkie możliwe wydatki miasta i podległych jednostek. Jak mówi, sam w ratuszu znalazł ok. 400 tys. złotych, które planowano w tym roku wydać, a nie zostaną wydane.

Teraz oszczędności zarządzono np. w oświacie, dyrektorzy mają znaleźć 10 proc. oszczędności w tym roku. Radni wskazali, że było jasne, że budżet słupskiej oświaty, jak co roku, był od początku przeszacowany. Teraz miastu zabraknie ok. dwóch milionów na pensje w oświacie. Jaki to będzie miało skutek? Zależy, na co zdecydują się władze miasta. Część tajemnicy ujawnił skarbnik, że trzeba będzie konsolidować kredyty, pewnie zwiększyć tegoroczny deficyt miasta i pożyczyć pieniądze.

Podczas spotkania padło stwierdzenie, że możemy miejskim spółkom zaproponować wykupienie terenów, które mają w dzierżawie. Radni od razu to skrytykowali, bo za to zapłacą słupszczanie w przyszłych wyższych rachunkach. Przypomnijmy, na początku kadencji na konferencji Robert Biedroń stał z kartką z napisem: "Zmniejszamy deficyt miasta z 26 do 21 mln". Potem uchwalono budżet z deficytem tylko 10,2 mln zł. Budżet przygotowany przez poprzednika (26,7 mln deficytu) Biedroń mógł tylko poprawić. Jego realizacja nie wyszła. A trzeba pamiętać o ponad 24 mln przegranych w procesie za akwapark, bo one mogą dojść do rachunku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki