Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Państwo daje nam jałmużnę

Robert Kiewlicz
Stanisław Kwiatkowski, Tomasz Moszczak i Marian Zieliński byli prześladowani i więzieni za swoją walkę o wolność. Teraz mają żal do rządzących, że pozostawili ich bez pomocy
Stanisław Kwiatkowski, Tomasz Moszczak i Marian Zieliński byli prześladowani i więzieni za swoją walkę o wolność. Teraz mają żal do rządzących, że pozostawili ich bez pomocy Grzegorz Mehring
Są zrezygnowani, przygnębieni, a niektórym jest po prostu przykro - to byli opozycjoniści, którzy za swoją walkę o niepodległość Polski mieli dostać od rządu odszkodowania. Jak mówią - przynosi im to więcej kłopotów i przykrości niż korzyści.

Stanisław Kwiatkowski, aresztowany przez SB, był internowany między innymi w Kwidzynie. W 1982 roku doszło tam do masakry internowanych. Jednym z pobitych był właśnie pan Stanisław.

- W styczniu tego roku złożyłem wniosek o odszkodowanie za internowanie w stanie wojennym - opowiada Stanisław Kwiatkowski. - Już na pierwszej rozprawie sędzia skierował mnie do psychiatry. We wniosku o odszkodowanie wpisałem bowiem, że poprzez internowanie nabawiłem się nerwicy. Lekarka była zdziwiona. Sama nie wiedziała, jak ma stwierdzić, czy nerwicy nabyłem się ponad 20 lat temu. To jednak nie wszystko, bo po badaniu psychiatrycznym kazano mi jeszcze zrobić kolejne. Muszę przebadać się u internisty, kardiologa i kilku innych lekarzy.

Tomasz Moszczak w styczniu 1982 roku został aresztowany za działalność konspiracyjną i skazany na 3,5 roku więzienia. Jak sam twierdzi, nie chce żadnego odszkodowania od rządu.

- Wiedziałem, na co się piszę. Nikt mnie siłą nie zmuszał, aby działać w opozycji - mówi krótko Moszczak. Przed aresztowaniem miał najwyższą grupę zaszeregowania wśród pracowników Stoczni Gdańskiej.

- Po wyjściu z więzienia wszystko trzeba było zacząć od początku. Po 20 latach pracy musiałem na nowo zaczynać całe swoje życie. Nie mogłem wrócić na dawne stanowisko. Straciłem nawet tzw. kolejkę mieszkaniową. Mieszkałem z żoną i czwórką dzieci na 20 metrach kwadratowych. Dostałem też oczywiście jedną z najniższych pensji - opowiada Moszczak. - Teraz mam 1,3 tys. zł emerytury, a koledzy, którzy nie siedzieli, mają po 3 tys. zł. Nikt nie pomyślał, aby w wolnej Polsce mi to jakoś wyrównać.

W najgorszej sytuacji jest Marian Zieliński - działacz opozycyjny, który czynnie uczestniczył w protestach w latach 70. i 80. Był jednym z głównych inspiratorów i organizatorów strajków na wydziałach S-3, S-4 i W-3 Stoczni Gdańskiej.
- W roku 1970 byłem wiceprzewodniczącym komitetu strajkowego, odpowiedzialnym za zabezpieczenie zakładu. Straciłem zdrowie - mówi Zieliński, pokazując liczne urazy. - Piszczele od bicia pałami mam jak harmonijka. Podczas kopania i bicia kawałki piszczeli przebijały mi się przez skórę. Mam dziurę w czaszce i uszkodzone palce i dłoń. Jednak odszkodowania niestety nie dostanę.
Jak opowiada Marian Zieliński, na początku wcale nie chciał starać się o żadne pieniądze. Dopiero po namowach zwrócił się z wnioskiem do sądu. Ten jednak stwierdził, że jego sprawa się przedawniła - tylko dlatego że Zieliński był bity i więziony w latach 70., a nie internowany w 1982 roku. - Najgorsza była ta bezsilność i upokorzenie - mówi ze łzami w oczach. - Czułem się wobec sądu, jakbym prosił o jakąś jałmużnę.

Jak twierdzi Zieliński, większość jego kolegów już nie żyje. Zdjęli więc rządzącym z głowy problem dotyczący zadośćuczynienia za doznane krzywdy.

Sędziowie nie chcą komentować przepisów dotyczących odszkodowań dla represjonowanych. Twierdzą, że każdą sprawę muszą traktować indywidualnie.

Podobnych historii są setki na Pomorzu i tysiące w całym kraju. Tylko w naszym województwie złożono ok. 400 wniosków o odszkodowanie za więzienie i internowanie w stanie wojennym. Jak twierdzą byli działacze opozycyjni, to niewielka liczba, ponieważ według nich w latach 80. na terenie byłego woj. gdańskiego więzionych było kilka tysięcy osób.

Osoby internowane, zgodnie z zapisami ustawy, na złożenie wniosku o przyznanie odszkodowania miały czas jedynie do 18 listopada. Za internowanie można dostać maksymalnie 25 tys. zł. W trochę lepszej sytuacji są skazani przez sądy i kolegia. Oni nawet po tym terminie będą mogli występować do sądu o uznanie ich wyroków i orzeczeń za nieważne i w konsekwencji później mogą starać się o przyznanie odszkodowania.

Jak twierdzi IPN - prawo do odszkodowania ma ok. 30 tys. osób skazanych i 9732 internowanych w całym kraju. Gdyby wszyscy z nich otrzymali odszkodowania w maksymalnej wysokości 25 tys. zł, Skarb Państwa musiałby wydać na ich wypłaty ponad 700 mln zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki