Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz Bużan niewinny? Bojano czeka na powrót proboszcza. Co na to abp. Sławoj Leszek Głódź?

Dorota Abramowicz, Joanna Kielas
Ksiądz Mirosław Bużan jest spokojny o wynik prokuratorskiego śledztwa
Ksiądz Mirosław Bużan jest spokojny o wynik prokuratorskiego śledztwa Przemek Świderski
Czy ks. Mirosław Bużan, skazany prawomocnie za molestowanie i upijanie piętnastolatki, powróci na urząd proboszcza parafii w Bojanie? O takie postanowienie apelowała część mieszkańców położonej w pobliżu Gdyni wsi, którzy mimo wyroku sądowego nie wierzą w winę duchownego. W poniedziałek wielu z nich z satysfakcją przyjęło informację o dalszej walce księdza o dobre imię. Metropolita gdański, abp Sławoj Leszek Głódź nie zamierza też - zanim decyzji nie podejmie Prokuratura Okręgowa - przywracać księdza. Tymczasem prokuratura, po otrzymaniu nowych dowodów, wszczęła śledztwo w sprawie kierowania fałszywych oskarżeń i tworzenia fałszywych dowodów.

W trzytysięcznym Bojanie zawrzało po naszej wczorajszej publikacji artykułu o nagraniach dostarczonych do prokuratury przez ks. Mirosława Bużana. Były proboszcz, związany przez 14 lat ze wsią w gminie Szemud, został skazany przez sąd drugiej instancji na rok i cztery miesiące więzienia za molestowanie i upijanie 15-letniej parafianki. W czerwcu br. do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku trafiły nowe dowody w tej sprawie. To rozmowy na taśmach i dwie ekspertyzy fonoskopijne wykonane przez biegłego. Młody człowiek, krewny księdza, miał specjalnie zaprzyjaźnić się z siedemnastoletnią dziś oskarżycielką, by wydobyć od niej informacje na temat okoliczności rzekomego molestowania. Dziewczęcy głos z taśmy przyznaje, że do molestowania nie doszło, nastolatka piwo wypiła przed wizytą na plebanii, a za oskarżenie księdza miał zapłacić jej rodzicom skonfliktowany z proboszczem biznesmen.

Prokuratura Okręgowa wszczęła pod koniec czerwca śledztwo w sprawie kierowania fałszywych oskarżeń, tworzenia podstępnych, fałszywych zabiegów dokonywanych celem oskarżenia księdza i zatajenia dowodów jego niewinności. Nastolatka z Bojana zaprzecza, by to jej głos był na taśmie.

Na pytanie, czy znane są już wyniki ekspertyzy nagrań, prokurator Wojciech Szelągowski odpowiada krótko: - Prokurator ze względu na toczące się postępowanie nie udziela żadnych informacji.

Tymczasem dla wielu mieszkańców Bojana samo dostarczenie do prokuratury taśm potwierdza niewinność byłego proboszcza. - Oskarżenie było nieprawdopodobne - tłumaczy Joanna Machura. - Moja obecnie 16-letnia córka jeździła często na organizowane przez księdza Bużana obozy, dwunastoletni syn jest ministrantem. Nie mieliśmy nigdy cienia wątpliwości co do uczciwości księdza, nie dochodziły do nas żadne niepokojące opowieści.

Za to we wsi krążą opowieści o dużym remoncie, na który było stać niezamożnych rodziców oskarżającej księdza dziewczynki oraz o zagranicznych wakacjach dla dzieci.

- Siostra tej nastolatki już po wybuchu afery chwaliła się w szkole wakacjami w Egipcie - słyszę od jednego z mieszkańców Bojana.
- Przeczytałem co napisaliście we wczorajszej gazecie o tej sprawie i szlag mnie trafia, co też ksiądz i jego poplecznicy za bzdury wymyślają - mówi tymczasem wzburzony ojciec nastolatki. - A teraz kolejne posądzenia: jakie ferie w Egipcie? Człowiek ledwo koniec z końcem wiąże, pracuję jako kierowca śmieciarki i nie wstydzę się tej roboty, biorę pracę w niedziele, zimą dyżury na odśnieżanie, by pieniądze były, a tu takie insynuacje. To skandal!

Jak tłumaczy ojciec, źródło funduszy na remont i docieplenie domu, który obecnie wykonuje, potrafi udokumentować co do złotówki.
- Zaciągnąłem kredyt w Polbanku na ten cel na 40 tys. zł, umowa wraz z harmonogramem rat jest u mnie w domu, mogę ją pokazać każdemu, nie mam nic do ukrycia, przyjedźcie i zobaczcie sami - tłumaczy mężczyzna. - I kredyt będę jeszcze bardzo długo spłacał.
Rodzina dziewczyny jest spokojna o wynik śledztwa. Tak samo jak ksiądz Bużan.
- Rozpoznałem jej głos na taśmie - twierdzi duchowny. - A już twierdzenie rodziny, że córka nie spotykała się z młodym człowiekiem, który rozmowy nagrał, może być szybko zweryfikowane przez sprawdzenie bilingów z telefonów komórkowych młodych.

Zwolennicy księdza proszą, by wracając do sprawy nie pisać o "podzieleniu wsi".
- W samym Bojanie zebrano ok. dwa tysiące podpisów pod petycją do księdza arcybiskupa o powrót proboszcza - mówi jedna z sygnatariuszek apelu.- Trzeba pamiętać, że 60 proc. mieszkańców to ludzie napływowi, niektórzy osiedlili się tu podczas procesu, część nie znała proboszcza, nie wiedziała o jego konflikcie z biznesmenem. Trudno od nich wymagać, by "w ciemno" stawali za ks. Bużanem. Trzeba też pamiętać o tych wszystkich, którzy mimo pochopnych wyroków, mimo zastraszania, nadal mu wierzą.

O zastraszaniu mówi pan Y. , który prosi o anonimowość.
- Kiedy w połowie grudnia wierni stanęli w obronie proboszcza, odebrałem telefon z nieznanej komórki - opowiada Y. - Usłyszałem, że jak będę się wtrącał, spalą mi dom. To był starszy mężczyzna, oddzwoniłem na komórkę, ale nikt nie odpowiadał. Zgłosiłem to na policję pod 112, a od dzielnicowego usłyszałem, że takich sygnałów mieli więcej.
Asp. sztab. Wiesław Krauze z wejherowskiej policji tłumaczy, że jeśli nie było formalnego powiadomienia o groźbach karalnych, policja nie mogła wszcząć dochodzenia.

Dla osób wspierających ks. Bużana śledztwo Prokuratury Okręgowej może oznaczać powrót proboszcza do Bojana.
- Jeździliśmy w tej sprawie do księdza arcybiskupa, obiecał, że jeśli ksiądz się oczyści, znów będzie z nami w Bojanie - twierdzi Anna Langowska.

Wczoraj z ks. Bużanem rozmawiał ks. abp. Sławoj Leszek Głódź. Metropolita gdański nie chce jednak komentować sprawy przed zakończeniem śledztwa.
- Zostawiam organom prawa dojście do najprawdziwszej prawdy - mówi abp. Głódź. - Pojawiły się nowe informacje, należy teraz dobrze sprawdzić, czy zostaną one wiarygodnie potwierdzone. A w tym przypadku mam prawo mieć duże zaufanie do instytucji prawnych.

Na pytanie, czy przewiduje powrót ks. Bużana do parafii w Bojanie, abp. Głódź odpowiada: - Nie stawiajmy konia przed wozem. Nie składałem żadnych deklaracji, zobaczymy, co będzie. Na pewno jednak sprawa proboszcza z Bojana pokazuje, że nie można zbyt pochopnie stawiać gilotyny.

Może to oznaczać, że - w razie potwierdzenia prawdziwości taśm - los księdza rozstrzygnie się dopiero za kilka lat. Do wznowienia procesu może dojść dopiero po ewentualnym skazaniu prawomocnym wyrokiem za "kierowanie fałszywych oskarżeń".

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki