Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma miejsc dla 6-latków

Agata Cymanowska
Przedszkola nie są z gumy. Większość z nich nie pomieściłaby kolejnego oddziału
Przedszkola nie są z gumy. Większość z nich nie pomieściłaby kolejnego oddziału Grzegorz Mehring
Katarzyna Hall, minister edukacji, zaproponowała, by w gminach, gdzie szkoły nie są gotowe na przyjęcie dzieci sześcioletnich do klas pierwszych, stworzyć je w... przedszkolach. Na Pomorzu na tę wiadomość zawrzało.

Władze wielu szkół odetchnęły z ulgą, bo problemem podzielą się z przedszkolami. Przedszkola, które liczyły na więcej miejsc dla maluchów, znów muszą szukać wolnych sal.
Samorząd ma niezły orzech do zgryzienia, jak w tym całym bałaganie znaleźć najlepsze rozwiązanie. Z ust rodziców, i coraz częściej nauczycieli, padają słowa, że to zaczyna bardziej przypominać rewolucję niż reformę.

- Najgorsze jest to, że nie wiemy, do czego się przygotowywać - mówi Marian Kurzydło, sekretarz Urzędu Miasta Lęborka. - Gdybyśmy mieli jakiekolwiek konkrety, moglibyśmy chociażby zrobić sondę z rodzicami dzieci pięcioletnich, pytając ich, czy chcą wysłać dziecko do I klasy, czy też nie. Jesteśmy jednak przygotowani na to, że będziemy musieli przyjąć sto procent sześciolatków do szkół.

Urząd Miejski w Elblągu nie jest w stanie określić swoich przygotowań do planowanej reformy oświaty.
- Brakuje nam wytycznych do nowego projektu pani minister edukacji. Na dzień dzisiejszy nie znamy pełnych założeń - mówi Joanna Urbaniak, rzecznik prezydenta. - Dlatego trudno nam się w tym momencie wypowiadać, czy jesteśmy przygotowani do przeniesienia klas pierwszych do przedszkoli.
Zdezorientowane są też władze Słupska.
- Przygotowujemy się do tego, że od września 2009 sześciolatki pójdą do szkoły. Zebraliśmy już materiały od dyrektorów, czy będą w stanie przyjąć sześciolatki w szeregi uczniów - mówi Anna Sadlak z Wydziału Oświaty UM w Słupsku. - Nic nie wiemy o nowym pomyśle nauki sześciolatków w przedszkolu.

W samym Bytowie dyrektorzy szkół podstawowych, z powodu dodatkowej furtki w reformie oświaty, odetchnęli z ulgą. Obie szkoły już teraz są zapełnione w stu procentach.
- Dlatego lepiej będzie, jak na razie sześciolatki uczyć się będą nadal w przedszkolach, gdzie też brakuje kilkudziesięciu miejsc, ale dla dzieci w wieku od 3 do 5 lat. Ten problem jednak znacznie łatwiej rozwiązać - mówi Andrzej Hrycyna, kierownik wydziału edukacji w bytowskim ratuszu.
Przedszkola przyzwyczajone są do opieki nad sześciolatkami, ale...

- Łącznie w naszej gminie w tym roku mamy 39 sześciolatków, z czego 16 dzieci uczęszcza do naszego przedszkola - powiedziała Anna Adamczyk, dyrektor Samorządowego Przedszkola w Chmielnie. - Nasza placówka nie jest w stanie pomieścić całej tej grupy, dlatego dokonaliśmy podziału i część dzieci uczęszcza do zerówki przy Szkole Podstawowej. Jeżeli sześciolatki ponownie trafią do przedszkola, ubędzie nam miejsc dla maluchów.
Trzeba będzie też zamienić salę zabaw na klasę z ławkami i zatrudnić kadrę nauczycielską.
- Oniemiałam, kiedy dowiedziałam się o tej propozycji - mówi Joanna Pawlak, dyrektor Przedszkola nr 54 w Gdańsku. - Być może na wsi, gdzie jest jedno przedszkole i jedna szkoła, miałoby to szansę realizacji, ale nie w mieście.

Tu przedszkola są bowiem przepełnione, a w ten sposób odebrałoby się miejsca kolejnym trzy-, cztero- i pięciolatkom, które czekają w kolejce.
- Nie zdecydowałabym się na to, by na przykład poświęcić salę gimnastyczną na kolejny oddział, a to jedyne "puste" pomieszczenie, jakim dysponuję - wyjaśnia nam Joanna Pawlak i... odbiera kolejny telefon od rodzica, który pyta o wolne miejsce dla swojego dziecka. Miejsc jednak brak.

Coraz bardziej otwarcie mówi się, że taka propozycja pojawiła się nie tylko po to, by uspokoić rodziców, ale po to, by zyskać poparcie SLD dla reformy.
Rodzice kilkulatków oburzają się, że minister spycha odpowiedzialność za powodzenie reformy obniżenia wieku szkolnego na samorządy i rodziców. Pierwsze z nich obliguje do przygotowania infrastruktury, do czego zachętą ma być dofinansowanie ze środków ministerialnych (na ten cel na rok 2009 zarezerwowano w budżecie 347 mln zł), a drugich - do podjęcia decyzji.

- Ten pomysł to prowizorka, poza tym w praktyce, ze względu na rejonizację lub przepełnienie placówek, nie wszyscy rodzice będą mieli możliwość wyboru, gdzie uczyć się będzie ich dziecko - tłumaczy Stanisław Matczak z Forum Rodziców.
Plany minister
Reforma obniżenia wieku szkolnego ma być wprowadzona etapami do 2012 roku pierwsza tura sześciolatków ma rozpocząć naukę w pierwszej klasie szkoły podstawowej (razem z siedmiolatkami we wrześniu 2009 r.), w następnych latach będą do nich dołączać kolejne roczniki decyzja o tym, czy dziecko pójdzie do pierwszej klasy do 2011 r. należy do rodzica od roku szkolnego 2011/2012 wszystkie dzieci, które ukończyły piąty rok życia, będą obowiązkowo chodziły do przedszkola, a sześcioletnie do pierwszej klasy szkoły podstawowej o tym, czy klasa pierwsza dla sześciolatków powstanie w szkole czy przedszkolu, zdecyduje lokalny samorząd

Nic nie nakazujemy, tylko proponujemy

Rozmowa z Katarzyną Hall, minister edukacji

Czy propozycja, by klasy dla sześcioletnich "pierwszaków" powstawały w przedszkolach, tam, gdzie szkoły nie są gotowe, to nie jest próba ratowania reformy?
Nas interesuje to, jakie programy nauczania będą realizowane w przypadku dzieci sześcioletnich - dajemy tu rodzicom prawo wyboru, czy będzie to przygotowanie przedszkolne czy już pierwsza klasa. To samorząd zdecyduje, w których miejscach dzieci będą mieć zajęcia. Zdarza się, obecnie, że tworzone są zespoły szkół podstawowych i przedszkoli, które wykorzystują swoje pomieszczenia edukacyjne zależnie od potrzeb.
Mam wrażenie, że reforma została opracowana w zaciszu ministerialnego gabinetu...
Poprzedziły ją m.in. badania Akademii Świętokrzyskiej, w których wzięło udział ponad 30 tys. sześciolatków. Wyniki wskazują, że dzieci w tym wieku są gotowe do podjęcia nauki w pierwszej klasie szkoły podstawowej.

Dzieci może tak, ale co z samorządami. Czy ktoś sprawdził, czy one są gotowe?
Zdajemy sobie sprawę, że nie wszystkie samorządy są przygotowane. Dlatego też do 2012 r. to rodzic podejmuje decyzję, czy posłać dziecko do szkoły. To on jest odbiorcą tego, co przygotował samorząd i do niego należy ocena. Dajmy sobie czas. O tym, czy ich dzieci pójdą do szkoły, rodzice sześciolatków zdecydują dopiero w kwietniu. Reforma będzie wprowadzana przecież stopniowo przez trzy lata.

Głos rodziców
Nie są przeciwni samej reformie, ale temu, że wprowadza się ją bez odpowiedniego przygotowania szkoły obecnie nie są w stanie zapewnić sześciolatkom opieki na takim samym poziomie - przede wszystkim ze względu na braki w infrastrukturze - m.in. świetlice są przepełnione, nie ma boisk i toalet przystosowanych dla małych dzieci przepełnione są też przedszkola, nie ma miejsca na kolejne oddziały dla pierwszoklasistów, najpierw trzeba zapewnić miejsce dla wszystkich pięciolatków reforma powinna być odłożona o kilka lat,w tym czasie należy odbudować sieć przedszkoli

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki