Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy zaplątali się w łańcuszkowe szaleństwo

Dorota Abramowicz
Craigowi Shergoldowi udało się pokonać raka mózgu
Craigowi Shergoldowi udało się pokonać raka mózgu
Pomorscy urzędnicy wysyłają listy apelujące o pomoc dla niejakiego Harolda Daringa. To chory na nowotwór mózgu chłopiec z Anglii, który marzy o znalezieniu się w Księdze rekordów Guinnessa. W tym celu należy przesłać pocztą 20 listów do kolejnych adresatów. Urzędnicy dwoją się i troją, by to zrobić. Podobnie jest, zresztą, w innych rejonach Polski. I jest tylko jedno "ale" - chory chłopiec Daring nie istnieje.

Psycholodzy mówią o "łańcuszkowej paranoi", a ci - którzy na co dzień pomagają chorym dzieciom - są załamani. Boją się, że takie nieprzemyślane działania stępiać będą wrażliwość na faktyczne nieszczęścia. To już teraz spory problem. Skrzynki mailowe nie tylko urzędników, ale wszystkich użytkowników internetu są zapychane prośbami o pomoc, także dla chorych dzieci. Trudno się zorientować, które prośby są prawdziwe, które - żartem czy oszustwem.

W przypadku urzędników z Pomorza o e-maile, co prawda, nie chodzi, ale zadziałała ta sama zasada - odruch pomocy dla dziecka, którego w tym przypadku nie ma.
- Otrzymaliśmy taki list z Urzędu Miejskiego w Gdańsku - tłumaczy Maja Opinc-Bennich, rzeczniczka wojewody pomorskiego.

- Poruszeni dramatem dziecka postanowiliśmy pomóc. Gwarantem, że nie jest to oszustwo, było wcześniejsze uczestnictwo w akcji wielu szanowanych instytucji. Na długiej liście znaleźliśmy m.in. dyrektora gabinetu wojewody kujawsko-pomorskiego, Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy, Wojskowy Szpital Kliniczny także z Bydgoszczy, Instytut Matki i Dziecka w Warszawie oraz Uniwersytet Warszawski.
Pismo z nadrukiem "Gabinet wojewody pomorskiego" z 3 września br. zaadresowane do "kierowników zespolonych służb, inspekcji i straży wojewódzkich podległych wojewodzie według rozdzielnika" spowodowało wysyp pomocy. W akcję wysyłania listów włączył się Wojewódzki Inspektorat Weterynaryjny, pomorscy strażacy, urzędy powiatowe i gminne, ośrodki pomocy społecznej, szkoły i biblioteki.

Problem w tym, że "chory chłopiec" Harold Daring nie istnieje. Jego pierwowzorem jest Craig Shergold, u którego w 1989 r. wykryto raka mózgu i który faktycznie dostawał kartki z życzeniami całego świata. O tej wzruszającej historii nakręcono w 2001 r. film "Poczta Serc", a Craig wyzdrowiał.

Niestety, prośby o wysyłanie kartek i listów dla chłopców o co najmniej dziesięciu zmutowanych nazwiskach (m.in. Dralang Sheroid, Daring Sherold) dalej są wysyłane.
Na internetowej stronie atrapa.net, demaskującej łańcuszkową paranoję, można znaleźć wpisy zbulwersowanych pracowników wielu urzędów i firm. Okazuje się, że "Harold Daring" jak wirus krąży po kraju, odradzając się od Bałtyku po Tatry.
- Moja instytucja (oraz 19 innych, całkiem poważnych) dostała list z Urzędu Miasta Krakowa podpisany osobiście przez Panią Dyrektor Wydziału Geodezji... - pisze na forum anonimowa internautka. - Bezmyślność niepojęta, zwłaszcza w dobie powszechnego dostępu do internetu, kiedy tak łatwo sprawdzić, czy nie ma się do czynienia z fałszywką. A najgorsze, że koszty tej bezmyślności pokrywane są z publicznych pieniędzy.

O anonimowość prosi też bibliotekarka z Pomorza. Nie chce mieć kłopotów, bo list dostała z urzędu, od którego biblioteka jest zależna. - Liczymy każdy grosz, a tu namawia się nas do zakupu kilkudziesięciu kopert i znaczków! - mówi rozżalona.

Błażej Bąkiewicz z wydziału prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku twierdzi, że pierwsze pismo w sprawie chorego na raka chłopca z Anglii dotarło do KWP przed kilkoma laty. Wtedy policjanci odpowiedzieli na apel.

- Kiedy jednak zaczęły docierać kolejne podobne listy, mniej więcej z częstotliwością jeden na miesiąc, zaczęliśmy zastanawiać się, czy są one wysyłane w dobrej wierze. Teraz już nie traktujemy ich poważnie - mówi Bąkiewicz.
Nigdy tego typu korespondencji poważnie nie traktowano w gdyńskim Urzędzie Miasta.
- Ten list przecież krąży od lat! - mówi z lekka rozbawiona Joanna Grajter, rzeczniczka gdyńskiego magistratu.
Psycholog społeczny, prof. Hanna Brycz twierdzi, że "łańcuszkowa paranoja" jest poważnym problemem.
- W wielu z nas zwycięża myślenie magiczne, atawizm z czasów prehistorycznych - tłumaczy prof. Brycz. - Boimy się, że przerywając łańcuszek ściągniemy nieszczęście na siebie lub innych. Z drugiej strony każdy z nas chce pomagać, by się po prostu lepiej poczuć. To bardzo ważna dla każdego z nas wewnętrzna nagroda. Najbardziej jednak zastanawia, że do tego typu działań dochodzi w poważnych instytucjach, gdzie w końcu pracują wykształceni ludzie!

Urzędnicy pomagają komuś, kto nie istnieje

Rozmowa z Patrycją Wróbel koordynatorem Fundacji Dziecięca Fantazja, pomagającej w spełnianiu marzeń nieuleczalnie chorych dzieci

Słyszała Pani o akcji pomocy dla Harolda Daringa, nieuleczalnie chorego chłopca z Anglii?
Niestety, nie.

Chłopiec ten naprawdę nie istnieje, ale łańcuszki mu poświęcone krążą od lat w całej Polsce.
Straszna historia! Muszę jednak przyznać, że w naszej pracy dla dzieci spotykamy się z wieloma oszustami. Otrzymujemy choćby listy z prośbą o zakup komputera dla bardzo chorego dziecka od ludzi, którzy wcale dzieci nie mają. Dlatego też uczulam wszystkich - chcecie pomagać, róbcie to świadomie. Sprawdzajcie, sprawdzajcie i jeszcze raz sprawdzajcie! W internecie można przecież znaleźć informacje o fundacjach, wpisy do KRS czy dokładne dane na temat udzielanej pomocy.

A może to po prostu oznacza, że jesteśmy wrażliwym społeczeństwem?
Przeciwnie, każda taka historia poważnie stępia wrażliwość społeczeństwa. Pomagając wymyślonym, wirtualnym dzieciom zapominamy o tych, które naprawdę na nas czekają.

Wasi podopieczni są nierzadko na krawędzi śmierci...
Tym bardziej potrzebują uśmiechu, serca, chwili szczęścia. Ich radość działa jak kamień rzucony w wodę. Rozchodzą się kolejne kręgi, sprawiające, że uśmiech umierającego dziecka, którego marzenie się spełniło, daje ukojenie i chwilę szczęścia jego rodzicom, dziadkom rodzeństwu. I tym, którzy pomagają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki