Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes rezygnuje, związki grożą komisarz z Brukseli

Jacek Klein
Stoczniowcy chcą trochę więcej, niż oferuje im rząd Donalda Tuska
Stoczniowcy chcą trochę więcej, niż oferuje im rząd Donalda Tuska Tomasz Bołt
W Warszawie stoczniowcy toczą rozmowy na temat specustawy, a w Gdyni po niespełna roku od mianowania Antoni Poziomski rezygnuje ze stanowiska prezesa stoczni. - Decyzję uzasadnił tym, iż stanowisko Komisji Europejskiej nie pozwala na realizację planu prywatyzacji stoczni - poinformował Janusz Wikowski, rzecznik prasowy Stoczni Gdynia.

Przypomnijmy, że na początku listopada KE zdecydowała, że stocznia nie będzie sprywatyzowana.Rząd ma czas do końca maja na podzielnie majątku i sprzedanie go w otwartych przetargach inwestorom, a stocznia zostanie zlikwidowana. Podobny los będzie czekać stocznię w Szczecinie.

Rada nadzorcza przyjęła rezygnację prezesa i w związku z tym do zarządzania firmą na trzy miesiące oddelegowała Mateusza Filippa zasiadającego w radzie nadzorczej. W latach 1998-2003 był on radcą prawnym w stoczni, a w latach 2005-2008 kierownikiem obsługi prawnej.

- Najpilniejsze zadanie to utrzymanie produkcji statków i zagwarantowanie finansowania przez odblokowanie gwarancji Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych zablokowanych przez decyzję KE - powiedział Mateusz Filipp.
Nominację Filippa jako podejrzaną ocenia poseł PiS Zbigniew Kozak.

- Już dawno temu napływały do mnie sygnały, że do tego mianowania dojdzie - twierdzi poseł Kozak. - To źle dla stoczni. Kancelaria prawnicza pana Filippa obsługiwała niekorzystne kontrakty zawarte z Ramim Ungarem [izraelskim armatorem - red.], a sam pan Filipp reprezentował jego interesy w radzie nadzorczej. A przecież to przez nierentowne kontrakty z Ray Car Carries stocznia ma setki milionów długów.

- Przykro mi, że poseł Kozak takie zarzuty stawia - mówi prezes Filipp. - Kontrakty w momencie zawierania były rentowne. Poza tym żadem prawnik nie odpowiada za zawarte w nich ceny statków. Moje zaangażowanie w ich renegocjację było natomiast znikome i nie miałem na nie wpływu.

Związkowcy ze stoczni nie komentują zmian w zarządzie. Mają ważniejsze sprawy na głowie. W czwartek jest ostatni dzień na wypracowanie porozumienia z rządem co do zapisów specustawy stoczniowej. Projekt ustawy w piątek powinien trafić pod obrady rządu, a już we wtorek trafić w trybie pilnym do Sejmu.
Według związkowców są małe szanse na dotrzymanie tych terminów. W warszawskim centrum "Dialog" trudno o dialog.
- Mam wrażenie, że cofnęliśmy się do punktu wyjścia - powiedział Gumiński. - Rząd zaskakuje nas coraz to nowymi pomysłami dla nas nie do przyjęcia. Jednym z nich jest propozycja aby stoczniowcy, którzy dobrowolnie odejdą z pracy i pobiorą odprawy, nie mogli zarejestrować się jako bezrobotni i pobierać zasiłku.
Także wysokość odpraw pozostaje wciąż kwestią sporną. Propozycje rządu są dużo niższe niż oczekiwania stoczniowców.

Jeśli związki i rząd nie dojdą do porozumienia, rząd może przyjąć własny projekt ustawy. Przedstawiciele resortu skarbu są jednak dobrej myśli i uważają, że związkowcy zgodzą się na proponowaną wysokość odpraw i ochronę zwalnianych. Pracę może stracić 40 proc. z 9 tys. stoczniowców w Gdyni i Szczecinie.

- Cały sześciomiesięczny plan ratowania stoczni nie może być zrealizowany bez tej specustawy - powiedział Maciej Wewiór, rzecznik resortu skarbu. - Nie obawiałbym się jednak, że do porozumienia nie dojdzie.

Nastroje wśród załogi Stoczni Gdynia są tymczasem coraz bardziej napięte. Temperaturę może podnieść jeszcze wizyta Neelie Kroes, która w stoczni pojawi się w przyszłym tygodniu.
- Ostrzegliśmy na spotkaniu w Warszawie, że związki zawodowe nie będą odpowiadać za bezpieczeństwo pani komisarz podczas wizyty w zakładzie - dodał Gumiński.

Stoczniowcy chcą
Dla osób ze stażem do 1 roku odprawy wysokości 5 tys. zł. Dla osób ze stażem 5 lat - 25 tys. zł. Stawki mają rosnąć co pięć lat stażu. Najwyższe odprawy - 100 tys. zł mają dostać ci, którzy przepracowali ponad 40 lat.

Związkowcy są w stanie zgodzić się na obniżenie najwyższej stawki do 75 tys. zł. Pracownicy, którzy odejdą dobrowolnie, mają mieć prawo do zasiłku.

Chcą zapisu w ustawie, że majątek produkcyjny wraz z pracownikami trafi do inwestora branżowego produkującego statki.

Rząd proponuje
Dla osób do 5 lat stażu pracy odprawa wynosiłaby 15 tysięcy złotych. Osoby ze stażem pracy od 25 do 40 lat otrzymałyby 40 tysięcy złotych, a staż powyżej 40 lat uprawniałby do odprawy w wysokości 50 tys. zł.

Pracownicy, którzy dobrowolnie odejdą z pracy i otrzymają odprawy, nie będą mieli prawa do pobierania zasiłku dla bezrobotnych.

Nie daje gwarancji, że inwestorzy, którzy kupią podzielony majątek stoczniowy, będą zobowiązani przejąć go z pracownikami i zbiorowym układem pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki