Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Związkowcy przyciskają posłów Platformy

Robert Kiewlicz
Pomorscy posłowie PO znaleźli się lub znajdą w najbliższych dniach pod obstrzałem. Celnymi i niewygodnymi pytaniami "strzelać" mają związkowcy z Solidarności. Chcą sprawdzić, czy posłowie Platformy są świadomi swoich działań i jakie niosą one skutki.

Rzecz, oczywiście, dotyczy tego, co najbardziej bulwersuje związkowców, czyli głównie skutków reformy emerytalnej.

Działacze Solidarności z Pomorza zapewniają krótko - posłowie PO łatwego życia mieć nie będą. Sprawa emerytur pomostowych to tylko jedno z dział, które zamierzają wytoczyć. Oprócz tego są jeszcze problemy dotyczące oświaty i przede wszystkim służby zdrowia, czyli komercjalizacja szpitali.

- Wszyscy z posłów składali społeczeństwu jakieś obietnice wyborcze, teraz chcemy je od nich wyegzekwować - dodaje Mieczysław Chełminiak z gdańskiego regionu Solidarności. - Przekonamy się, czy nadal tak zależy im na wyborcach jak przed wyborami.

Akcja już się zaczęła. Związkowcy pojawili się bowiem w Lęborku w biurze poselskim Witolda Namyślaka. Uzbrojeni byli, tak jak zapowiadali, w pakiet postulatów związanych z emeryturami pomostowymi, ustawą zdrowotną oraz, jak podkreślali, "szeroko pojętym dialogiem społecznym".

Ostatecznie na dialogu też się skończyło, bo poseł Namyślak, choć zasypywany pytaniami, nie czuł się jak na wojnie z Solidarnością. Łatwo jednak nie było, bo związkowcy mówili m.in., że Polacy pracują najwięcej w Europie, a prawo pracy daje im zbyt mało przywilejów.
- Również nam zależy na dobrym dialogu społecznym - podkreślał Namyślak.

Poseł starał się być dyplomatą i konsekwentnie uspokajał związkowców. - Podstawowym celem dla nas wszystkich jest osiągnięcie szeroko pojętego porozumienia. Oczywiście, jak każdy widzę problemy związane chociażby z emeryturami i wiele z waszych postulatów popieram i będę popierał - mówił.
Czy tak samo dyplomatycznie zachowają się inni posłowie PO? To okaże się jeszcze dziś. Działacze Solidarności odwiedzą bowiem gdańskie biura posłów Sławomira Nowaka, Anny Zielińskiej-Głębockiej oraz Arkadiusza Rybickiego. Czy zastaną tych parlamentarzystów, nie wiadomo. Posłowie, choć poinformowani o gościach ze związków, nie odpowiedzieli, czy zamierzają ich przyjąć.

Związkowcy mówią krótko - "jeśli nie przyjmą, znaczy nie mają argumentów".
Podobnie jak działacze Solidarności kilka lat tamu zrobili związkowcy z Francji. Ci stawali wtedy w obronie zwalnianych kolegów i spokojnie w biurach deputowanych nie było. - Polityków trzeba rozliczać i jeszcze raz rozliczać - twierdzi z kolei Michał Lemańczyk, politolog.

- Rozumiem motywacje i aktywność związkowców, szkoda jednak, że nie przenosi się to na innych obywateli. Ci z nas, którzy głosują, powinni też sprawdzać tych, których wybrali. To nie jest trudne. W biurach posłów czy radnych są dyżury - warto przyjść i zadać pytania swoim przedstawicielom. Niech czują, że wyborcy pamiętają o ich obietnicach.

Akcja związkowców potrwać ma do końca tygodnia. Jak zapewniają, odwiedzą w tym czasie większość biur posłów i senatorów Platformy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki