Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Erika Steinbach chce pieniędzy od parlamentarzystki z Gdyni

Robert Kiewlicz
Dorota Arciszewska-Mielewczyk nie zamierza płacić
Dorota Arciszewska-Mielewczyk nie zamierza płacić
Erika Steinbach, szefowa niemieckiego Związku Wypędzonych żąda od senator Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk, prezes Powiernictwa Polskiego, kilka tysięcy euro. Senator Arciszewska-Mielewczyk ani myśli płacić, choć termin minął 31 października. W każdej chwili jej konto może zająć komornik. Już 4 grudnia sąd w Kolonii rozpatrzy apelację PP.

Wszystkiemu winna jest ulotka, jaką Powiernictwo Polskie rozesłało na początku sierpnia do instytucji państwowych i mediów w Niemczech. Widnieje na niej Erika Steinbach wraz z żołnierzem Waffen-SS i germańskim rycerzem.

Pod rysunkiem znajduje się parafraza cytatu z przemówienia Adolfa Hitlera - "Pozostaje jeszcze jeden problem, który musi zostać rozwiązany i z pewnością rozwiązany będzie. Są to nasze ostatnie roszczenia majątkowe, które postawiliśmy w Europie, ale są to żądania, z których nie zrezygnujemy".

Ulotkę przygotowano w ramach protestu przeciwko dorocznej uroczystości niemieckich ziomkostw i organizacji wypędzonych "Dzień Stron Ojczystych".
- Taka ulotka wysyła jasną informację, że nie tylko Erika Steinbach, ale też wszystkie osoby, które starają się o odzyskanie majątku pozostawionego w Polsce, mogą się identyfikować z ideologią faszystowską - mówi dr Marcin Kilanowski, ekspert ds. prawa europejskiego z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.
Według dr. Kilanowskiego, narusza to dobra osobiste tych osób tak samo jak dobra osobiste szefowej Związku Wypędzonych.
- Nie sądzę, aby pani Steinbach i jej organizacja chciała używać do odzyskania mienia "starych metod działania" - dodaje Kilanowski.

Sąd w Kolonii zakazał kolportowania ulotki pod karą grzywny do 250 tys. euro lub więzienia do pół roku. Nakazał też polskiej stronie zapłatę za honorarium adwokatów Eriki Steinbach.
Nie zgadza się z tym senator Arciszewska-Mielewczyk. Twierdzi, że PP miało prawo kolportować ulotkę ze Steinbach, bo Europejska Konwencja Praw Człowieka gwarantuje swobodę wyrażania opinii.

- Każdy ma do tego prawo, tyle że krytyka i wyrażanie opinii nie może naruszać dobrego imienia i praw innych osób - odpowiada dr Kilanowski.
- Związek Wypędzonych należy do organizacji skupiającej wiele różnych organizacji, które starają się o zwrot mienia. Wszyscy wiemy, kto zakładał te organizacje, bardzo często byli to byli członkowie NSDAP - mówi Dorota Arciszewska-Mielewczyk.

Prawnik Powiernictwa Polskiego, Andrzej Remin zapowiada, że jeśli przegrają w apelacji, to będą się odwoływać do sądu federalnego, a nawet do niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego.
- Jeśli i tam się nie uda, to skieruję sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - zapowiada senator Arciszewska-Mielewczyk.

Jak twierdzi dr Kilanowski, nawet jeśli sprawa trafi do Strasburga, orzeczenie raczej nie będzie pomyślne dla Powiernictwa Polskiego. Jeżeli szefowa PP przegra apelację, na jej konto w każdej chwili może wejść komornik.
Innego zdania jest mecenas Roman Nowosielski, specjalista od prawa międzynarodowego. Twierdzi, że szefowa PP ma rację i ulotka przez nią rozsyłana mieści się w granicach przewidzianych w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
- Oczywiście teraz wykonanie kary z zagranicy jest łatwiejsze - mówi mecenas Roman Nowowsielski. - Jeżeli zapadł wyrok w Niemczech, to wystarczy złożyć u polskiego komornika wyrok z klauzulą wykonalności. Jednak dopóki pani senator będzie apelować, komornik nic nie wskóra.

- Stajemy przed absurdalną sytuacją, kiedy polski komornik ściąga pieniądze w naszym kraju dla niemieckich organizacji - mówi Arciszewska-Mielewczyk. - Do czego jeszcze dojdzie? W końcu pani Erika Steinbach zna naszą słabą kondycję finansową. To łatwy sposób, aby nas uciszyć.

Jak konflikt Steinbach - Arciszewska-Mielewczyk oceniają inni politycy? - Arciszewska traktuje to jako spór polityczny, czym wyrządza szkodę sobie i Polsce. Gdyby nie jej wypowiedzi i jeszcze kilku polityków to nikt by o Erice Steinbach w Niemczech nie słyszał - mówi Wojciech Olejniczak, szef Klubu Poselskiego Lewica.

- Ona tam nie ma znaczenia, podobnie jak Arciszewska w Polsce. Proponowałbym w ogóle nie zajmować się obu paniami.
Podobnego zdania jest Stefan Niesiołowski z PO.

- Pani Arciszewska nie jest ważnym politykiem. To polityk folkloru, nikt jej poważnie nie bierze - twierdzi Niesiołowski. - Sprawa ta nie kompromituje Polski, tylko panią Arciszewską, która stosuje takie same metody jak politycy PiS. Lech Kaczyński, mimo przegranego procesu, też zapowiadał, że nie przeprosi Lecha Wałęsy.
Współpraca Mariusz Jałoszewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki