Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kim są birofile i co zbierają?

Beata Gliwka
Giełda w Człuchowie to najstarsza i jedyna organizowana systematycznie na północ od Warszawy
Giełda w Człuchowie to najstarsza i jedyna organizowana systematycznie na północ od Warszawy Beata Gliwka
Zbierają etykiety, kapsle, podstawki, kufle, otwieracze. Mają stowarzyszenia, giełdy i serwisy w internecie. Ciekawe, czy kiedy 6 tysięcy lat temu Sumerowie uwarzyli pierwsze piwo, domyślali się, że tworzą nowa kulturę - pisze Beata Gliwka

Jeśli wierzyć glinianym tabliczkom, pokrytym pismem klinowym, pierwsze piwo uwarzyli Sumerowie jakieś 6 tysięcy lat temu. Pierwsze zapiski o złocistym, pieniącym się napoju pojawiają się zaś już w Biblii, w Kodeksie Hammurabiego, w pismach króla Nabuchodonozora, w świętej księdze chińskiej Shu-king i w wielu innych pismach na papirusie i glinie. Czy ktoś przypuszczał wówczas, że smak piwa pozna cały świat, a wokół złocistego trunku powstanie nowa kultura - kultura picia piwa?

Koniki i jednorożce

W czasach PRL szczytem marzeń była błyszcząca etykieta odklejana mozolnie z butelki przywiezionej przez kolegę z zagranicy. Obecnie kolekcje największych polskich birofilów liczone są w dziesiątkach tysięcy. Oprócz etykiet zbierają kapsle, podstawki, kufle, otwieracze, ręczniki, reklamówki... Lista przedmiotów związanych z kulturą picia piwa ciągle się wydłuża. Kolekcjonowanie nie musi być nawet związane z miłością do konsumpcji.

- Mam kolegę, który zbiera etykiety, ale piwa nie rusza, bo "jest niedobre". Ja sam zbieranie etykiet zacząłem jeszcze w szkole podstawowej, piwoszem z całą pewnością wtedy nie byłem - mówi Janusz Wiśniewski, birofil z Człuchowa. - Ale z czasem piwo polubiłem.

Piwoszem z całą pewnością nie jest Kasia Żuber, kolekcjonerka z Gdyni, którą spotkaliśmy na giełdzie w Człuchowie. Mała birofilka na giełdę przyjechała z mamą, tatą i babcią, zbiera kapsle z... konikami.
- Kasia ma kolekcję tematyczną - wyjaśnia pan Krzysztof, tata dziewczynki, też kolekcjoner. - Zbiera kapsle z konikami, jednorożcami i tym podobne.

Giełda w Człuchowie to najstarsza i jedyna organizowana systematycznie na północ od Warszawy. Od 17 lat wspólnie z domem kultury organizuje ją Janusz Wiśniewski.

- Giełdy są popularne w Niemczech i Czechach. W Polsce najpopularniejsze są na południu kraju. U nas odbywały się od przypadku do przypadku. Pomyślałem, dlaczego nie zorganizować w Człuchowie imprezy, na której kolekcjonerzy mogliby się spotkać, uzupełnić zbiory, wymienić... Potem rozwinęły się też giełdy w Poznaniu, Elblągu. Funkcjonuje też giełda w Szczecinie, od czasu do czasu organizowana jest w Gdańsku. Najczęściej odbywają się one w miejscowościach, gdzie funkcjonują browary. W Człuchowie browaru nie ma, ale człuchowska giełda na stałe wpisała się już do kalendarza birofilów. Wspierają nas lokalne browary z innych miejscowości.

Etykiety tylko z Afryki

Człuchowianin sam może pochwalić się jedną z największych kolekcji na świecie.
- Kolekcję etykiet zacząłem tworzyć w szkole podstawowej. Wtedy po prostu zbierałem kolorowe papierki, w czasach kiedy wszystko było szare, takie etykiety były czymś niezwykłym. Z przerwami zbieram je do dziś - opowiada pan Wiśniewski. - Najpierw były to etykiety z całego świata. Kiedy doszedłem do jakichś 45 tysięcy, kolekcjonowanie zaczęło być kłopotliwe, zabierało zbyt dużo czasu i trudno było je zmieścić. Zawęziłem więc kolekcję do krajów egzotycznych. Obecnie zbieram już wyłącznie etykiety z Afryki.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij, zarejestruj się i korzystaj za darmo: www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dlaczego afrykańskie? - Bo najtrudniej je zdobyć - odpowiada. - Trudno tam pojechać, tak ze względu na odległość, jak i kwestie polityczne, niezbędne szczepienia itp. Ciężko też odnaleźć afrykańskie browary, praktycznie nie ma tam kolekcjonerów, więc nie ma z kim się wymienić. Zresztą to w Afryce wymyślono piwo... Jest tam wyrabiane z różnych dziwnych rzeczy jak banany, sorgo, kokosy, robi się je najczęściej lokalnie. Jak w takim razie tworzę kolekcję? Bywa tak, że ktoś, na przykład jakiś handlowiec, pojedzie do Afryki, wypije piwo, zdejmie etykietkę i przywiezie. Czasami zagorzali kolekcjonerzy jadą tam specjalnie.

Generalnie wykorzystuje się jednak jeden z czterech sposobów. Wysyła się do browarów list z prośbą o przysłanie etykiet. Ale rzadko odnoszą one skutek. Można też wysłać e-maila, tyle, że w Afryce internetu prawie nie ma. Kolejny sposób to wymiana z kolekcjonerami, po to m.in. organizowane są giełdy. Można tu obejrzeć kolekcje, wymienić dublety. A przy tym pogadać, wypić piwo. Zbiory można też uzupełniać kupując na rozmaitych aukcjach.

Jakie zdobycze są najbardziej poszukiwane? - Generalnie najcenniejsze są te sprzed II wojny światowej. Te, wydawane w małych nakładach, krótkiej serii, browarów, które przestały już istnieć - mówi Wiśniewski. - Cenne są też kolekcje z krajów objętych działaniami wojennymi, bo trudno je pozyskać, a także z państw, których już nie ma.

Przykładem może być Rodezja (od 1980 r. Zimbabwe), Afryka Południowo-Zachodnia (obecnie Namibia), Górna Wolta (Burkina Faso). - Na bieżąco śledzę przeobrażenia, jakim ulegają afrykańskie kraje. Na przykład etykiety z Sudanu Północnego kolekcjonerzy traktują już jako pochodzące z oddzielnego państwa, choć oficjalnie jeszcze nim nie jest. Cenne są też etykiety z nowo powstałych browarów. Najczęściej takie informacje przekazują sobie sami kolekcjonerzy, wystarczy, że ktoś pochwali się, że jako pierwszy ma etykietę z takiego browaru.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij, zarejestruj się i korzystaj za darmo: www.dziennikbaltycki.pl/piano

Mimo trudności afrykańska kolekcja człuchowianina należy już do największych na świecie.
- Mam około 6 tys. sztuk - mówi. - To stosunkowo duży zbiór, nawet na skalę światową. W rankingu prowadzonym przez czeski klub w Ostravie, gdzie wymieniane są największe zbiory w poszczególnych państwach, mieszczę się zawsze w pierwszej dziesiątce.
Wraz z pojawianiem się kolejnych piwnych gadżetów, przybywa nietypowych kolekcji...

- Zbierane są głównie etykiety, podstawki, kapsle i szkło. Ale są też niszowe kolekcje otwieraczy, ręczników, widokówek z browarami... Widziałem nawet kolekcje zapinek do krawata czy plastikowych samochodzików reklamujących browary - dodaje kolekcjoner. - W tej chwili etykiet jest coraz mniej, przybywa za to podstawek i kapsli. Kiedyś podstawek było bardzo mało, a kapsle były tylko jednolite. Teraz to się zmieniło i stały się popularne. Ja z etykietek rezygnować nie zamierzam, mam nadzieję zarazić kolekcjonerstwem swojego syna. Na razie ma cztery lata i zbiera razem ze mną.

Teraz kapsle rządzą

Poszczególne grupy birofilów mają swoje rankingi, katalogi i serwisy w internecie.
- My jesteśmy tym klubem od ankiety - mówi kolekcjoner z Gdańskiego Klubu Kolekcjonerów Kapsli, pokazując XVIII Ankietę Kolekcjonerów Kapsli na rok 2011. - Wydaliśmy ją już 18 raz, jest więc pełnoletnia. To chyba jedyna ankieta z tak długim stażem w Polsce, a może i w Europie. Zawsze wydawaliśmy książkę, ale ostatnio dołączyliśmy płytę CD. Inaczej książka byłaby zbyt gruba, żeby ją wysyłać. W 2011 r. "Heweliuszowskim" wydaliśmy specjalny kapsel.

- Od kilku lat wydają też kapsle, które licytowane są na aukcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - pokazuje Tomasz Żelichowski z Tczewa. Kiedyś ludzie zbierali głównie etykiety, teraz kapsle "rządzą".
Zdaniem zbieraczy kolekcjonerstwo rozwija duchowo. Tomaszowi Stefaniakowi ze Starego Dzierzgonia koledzy birofile kibicowali, kiedy występował w finale programu "Jaka to melodia". - Zbieram kapsle piwne, niebutelkowane. Mam ich w kolekcji 4700. Program "Jaka to melodia" oglądam od momentu, kiedy powstał - mówi pan Tomasz. - Miałem wtedy jakieś 11 lat. Nie sądziłem, że program doczeka, aż będę mógł wziąć w nim udział, ale doczekał. Pierwsze eliminacje były bardzo stresujące i nie przeszedłem. Na drugie pojechałem w styczniu 2009 r. Przeszedłem od razu. Wygrałem trzy razy finał i wziąłem udział w finale miesiąca, ale tam byłem drugi, więc nie grałem o samochód.

Bo piwa się nie chleje...

- Kapsle zbieram od 1999 r., najpierw kumple zbierali, ja im pomagałem. Potem sam postanowiłem zbierać - wspomina "Grym" z klubu w Gdańsku. - Zbierałem to, co zauważyłem na półkach w sklepie. Miło wspominam wypady z plecakami w miasto z "Pakierem'' Tomaszem Żelichowskim. Po piwa, od których kapsli jeszcze nie mieliśmy. No... a potem degustacja była równie miła jak poszukiwania. Bo piwo się pije, nie chleje, trzeba się nim delektować.
Zdobyte kapsle, jak mówi, leżały w szufladzie aż do 2007 r., kiedy natrafił na katalog www.kapslenet.pl - wtedy przygoda zaczęła się na całego.

- W mojej kolekcji ciekawostką jest kapsel z Gościszewa. Sam ściągałem go z butli, kilka jeszcze wziąłem dla kolegów. To był koniec lat 90. Kupiona była cała skrzynka piwa, resztę kapsli wyrzuciliśmy. Dzisiaj to by była żyła złota - megaduble do wymiany. Tylko kto wtedy mógł o tym wiedzieć...

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij, zarejestruj się i korzystaj za darmo: www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki